European Commission logo
Zaloguj Utwórz konto
Można wpisać wiele słów, odzielając je przecinkami.

EPALE - Elektroniczna platforma na rzecz uczenia się dorosłych w Europie

Blog

Interpretacja dziedzictwa. Impresja na temat znaczenia książki Freemana Tildena

W końcu września 2019 roku ukazał się polski przekład klasycznego dzieła Freemana Tildena na temat interpretacji pt. "Interpretacja dziedzictwa". Legendarna książka oddana została polskiemu czytelnikowi ponad 60 lat po tym jak ukazała się drukiem w Stanach Zjednoczonych. Był to rok 1957. Szczególny czas dla edukacji kulturowej, która w szczególności od lat 20. XX wieku, a zwłaszcza po Wielkim Kryzysie w epoce New Dealu zaczynała się rozwijać instytucjonalnie, programowo i koncepcyjnie. Z jednej strony coraz więcej instytucji kulturalnych, takich jak muzea, zaczynało realizować działalność edukacyjną. Z drugiej nowatorskie idee edukacyjne, związane z progresywizmem, stanowiące na początku XX wieku, nurty raczej eksperymentalny i niszowy, zaczynają wchodzić do mainstreamu, który czyni je „naturalnymi” i „oczywistymi”. Z trzeciej strony wreszcie, następuje niespotykany rozwój instytucji kulturalnych zwłaszcza muzeów i innych miejsc, takich jak parki narodowe, które były odpowiedzią na galopującą industrializację i związaną z nią modernizację, zwłaszcza w obszarze kultury i stosunku do tradycji i historii. Staje się wówczas oczywiste, że pewne obszary natury i kultury wymagają ochrony, ale też jednocześnie, mogą one zostać wykorzystanie społecznie.

Profile picture for user Zabytki.
Marcin Szeląg
Community Contributor (Bronze Member).

W końcu września 2019 roku ukazał się polski przekład klasycznego dzieła Freemana Tildena na temat interpretacji pt. "Interpretacja dziedzictwa". Legendarna książka oddana została polskiemu czytelnikowi ponad 60 lat po tym jak ukazała się drukiem w Stanach Zjednoczonych. Był to rok 1957. Szczególny czas dla edukacji kulturowej, która w szczególności od lat 20. XX wieku, a zwłaszcza po Wielkim Kryzysie w epoce New Dealu zaczynała się rozwijać instytucjonalnie, programowo i koncepcyjnie. Z jednej strony coraz więcej instytucji kulturalnych, takich jak muzea, zaczynało realizować działalność edukacyjną. Z drugiej nowatorskie idee edukacyjne, związane z progresywizmem, stanowiące na początku XX wieku, nurty raczej eksperymentalny i niszowy, zaczynają wchodzić do mainstreamu, który czyni je „naturalnymi” i „oczywistymi”. Z trzeciej strony wreszcie, następuje niespotykany rozwój instytucji kulturalnych zwłaszcza muzeów i innych miejsc, takich jak parki narodowe, które były odpowiedzią na galopującą industrializację i związaną z nią modernizację, zwłaszcza w obszarze kultury i stosunku do tradycji i historii. Staje się wówczas oczywiste, że pewne obszary natury i kultury wymagają ochrony, ale też jednocześnie, mogą one zostać wykorzystanie społecznie. W tym klimacie powstaje książka Tilmana. Stanowi summę doświadczeń edukatora, który postanowił przelać na papier, zebrane przez siebie uwagi związane z metodami pracy z publicznością. Nie była to więc książka naukowa, chociaż w pewnym sensie, jej założenia i cele wyjawiają naukowe ambicje Tilmana. Przede wszystkim jednak była to książka, która wyrosła z obserwacji bezpośrednich. Autor dzielił się nimi po to, aby zwiększyć świadomość znaczenia stosowanych metod pracy dla edukacyjnej efektywności. Starał się też zaoszczędzić drogi pracującym w obszarze edukacji kulturowej, stwarzając możliwość nauki na cudzych a nie własnych błędach.

Lgd-9747_5

       

Z tego zamierzenia udało się zbudować ciekawą opowieść o tym jak ważne w procesie edukowania, który określa Tilman pojęciem interpretacji, jest budowanie odpowiednich narracji, które pozwalają w sposób „naturalny” przekazywać wiedzę o prezentowanych przez interpretatora fenomenach kultury i natury. Stworzył zasady, które do dzisiaj są aktualne i których znajomość stanowi kanon wiedzy i umiejętności edukatora kulturowego. Pokrótce je przypomnę. Tilden wymienił ich sześć.

          

Pierwszą zasadą interpretacji jest, że powinna ona zostać połączona z osobowością i doświadczeniem odbiorcy. W innym przypadku staje się jałowa. Druga mówi o tym, że samo przekazanie informacji nie jest interpretacją bowiem ta zaczyna się wówczas, kiedy mamy do czynienia z przekazaniem znaczeń ukrytych. Kolejna traktuje ją jako sztukę w znaczeniu umiejętnego posługiwania się zasadami i regułami, których można się nauczyć. Celem interpretacji nie jest nauczanie, lecz pobudzanie do myślenia, to czwarta z zasad. Według piątej w interpretacji ważne jest, aby przekazywać wizję całości a nie pojedynczych elementów na nią sią składających, a jej adresatem jest przede wszystkim człowiek w całej swojej złożoności. Wreszcie według szóstej, należy pamiętać o tym, że interpretacja skierowana do dzieci, wymaga zupełnie innego podejścia niż w przypadku tej dedykowanej dorosłym. Nie wystarczy więc w tym przypadku uprościć i okroić tego co kierowane jest do ludzi dojrzałych. Trzeba zupełnie nowego podejścia.

Wspólne dla wszystkich zasad jest przekonanie, że podstawę dobrej interpretacji stanowi oparcie jej na narracji, skierowanej do i nakierowanej na konkretnego adresata. Można by zapytać co w tym takiego odkrywczego? Przecież nawet początkujący edukator czy przewodnik powinien sobie zdawać z tego sprawę, jeśli poważnie traktuje swoją pracę. Ale właśnie na ten aspekt propozycji Tilmana chciałbym zwrócić uwagę. Zastanawia mnie jakie znaczenie może mieć ta książka dla polskiego czytelnika, przede wszystkim edukatora, czy jakby chciał autor, interpretatora pracującego w miejscach dziedzictwa kulturalnego i naturalnego, dzisiaj ponad sześćdziesiąt lat po jej amerykańskiej premierze? Wydaje się, że najważniejszą lekcją jaka płynie z jej lektury jest wspomniane nakierowanie na odbiorcę. I wcale nie mam na myśli jakiś wyrafinowanych strategii komunikacyjnych, sposobów zaangażowania, analiz zapotrzebowania i profilowania stosowanych niekiedy w praktykach edukacyjnych. Rzecz w czymś znacznie bardziej podstawowym, czyli w empatii. Wywód Tildena osnuty jest bowiem na przykładach i wskazówkach, które wszystkie projekcje interpretacji sprowadzają do ich odbiorców. W takim ujęciu równie ważne jak to, co jest przedmiotem interpretacji, staje się to, do kogo i jak jest ona przedstawiana i jakie reakcje ma ona wzbudzić. Nawet jeśli nie są one poparte ustaleniami naukowymi, lecz jedynie wynikają z intuicji interpretatora. Pisząc bowiem, „bo przecież ludzie żyjący w minionych wiekach także bawili się, kochali, kłócili, mieli swoje bóstwa i poczucie piękna - najważniejsze aspekty ich życia były podobne do naszych” (s. 53) Tilden właściwie nie ukrywa, iż to nie przedmiot interpretacji jest tu najważniejszy, lecz reakcje jakie ona wzbudza w jej odbiorcach. Mają one oczywiście swoje mniej lub bardziej widoczne polityczne cele. W kontekście, w którym oryginalnie publikacja powstała, nie sposób cytowanego fragmentu oddzielić od modernistycznych ideałów liberalnej demokracji. Można więc powiedzieć, że z punktu widzenia „obiektywnych” informacji przekazywanych w procesie tradycyjnie pojmowanej dydaktyki poglądowej metoda ta prowadzi wprost do „zafałszowania” historii, chociaż w rozumieniu Tildena, to właśnie interpretacja, a nie naukowe wywody, odsłaniają egzystencjalne znaczenie dziedzictwa kulturowego. W uproszczeniu, dziedzictwo nie jest w jego ujęciu celem interpretacji. Jest jedynie środkiem, który służy do osiągnięcia zasadniczego celu, jakim jest zbudowanie opowieści o nas samych. Dziedzictwo pełni więc rolę katalizatora, a celem jego jest żyjący człowiek.   

Zwracam szczególną uwagę na ten jeden z kilku aspektów książki Tildena, bo mam wrażenie, że jej recepcja zaczyna przebiegać w nieco innym kierunku. Polskie wydanie „Interpretacji dziedzictwa” powstało z inicjatywy, nakładem i w opracowaniu Centrum Turystyki Kulturowej TRAKT w Poznaniu. Jest ono operatorem Bramy Poznania interaktywnej przestrzeni wystawienniczo-edukacyjnej dedykowanej interpretacji dziedzictwa. Prezentowane przez Tildena poglądy traktuje jako swoje credo. Z okazji wydania książki Brama Poznania zorganizowała także 27 września 2019 konferencję pod tytułem „Dziedzictwo. Interpretacja w działaniu”.  I to wydarzenie sprowokowało mnie do podzielenia się wrażeniem z odczytywania Tildena współcześnie w Polsce. Tytuł konferencji, jej założenia i prezentowane referaty koncentrowały się przede wszystkim na dziedzictwie jako przedmiocie interpretacji, a nie na interpretacji jako narzędziu, jeśli można tak powiedzieć, służącym upodmiotowieniu odbiorców dziedzictwa. Wysunięcie w tytule na plan pierwszy pojęcia „dziedzictwo”, podkreślenie we wprowadzeniu zagadnień „odkrywania” i „oswajania” dziedzictwa i sprowadzenie holistycznego podejścia do niego do problemu integracji różnych jego form, to jedna strona tego zagadnienia. Druga, to wystąpienia prelegentów, wśród których znalazło się wielu wybitnych specjalistów zajmujących się zagadnieniami ochrony dziedzictwa, jego popularyzacji i edukacji kulturowej. Koncentrowały się one bowiem głównie na strategiach popularyzacji dziedzictwa, problematyce ochrony i budowania świadomości znaczenia dziedzictwa. Praktycznie, poza jednym przykładem, który dotyczył prezentacji działalności Bramy Grodzkiej – Teatru NN w Lublinie zabrakło podejścia, wyrażanego wprost lub implicite, związanego z interpretowaniem dziedzictwa rozumianego jako narzędzie wzmacniające podmiotowość adresatów działań interpretacyjnych.

    

W związku z tym doświadczeniem zastanawiam się jakie jest wiec dzisiaj znaczenie książki Tildena. Przy czym nie chodzi mi o kwestionowanie sensu polskiego przekładu i publikacji. Ten jest bezsporny, ze względu już chociażby na kanoniczny wymiar dzieła Tildena. Należy tylko żałować, że przez tyle lat polski czytelnik nie dysponował jego tłumaczeniem. Na marginesie należy dodać, iż książka zarówno od strony merytorycznej, wydawniczej jak i jakości przekładu została przygotowana na bardzo wysokim poziomie. Czy faktycznie jest nam dzisiaj w stanie powiedzieć coś więcej o edukacji kulturowej, zaproponować inne podejście, wpłynąć na założenia z nią związane zwłaszcza w instytucjach dziedzictwa? Czy pojęcie „interpretacji” faktycznie będzie oznaczało zmianę paradygmatu, czy też podzieli losy „partycypacji”, którą od pewnego czasu jest niemal każde działanie instytucji kultury i nie tylko kultury. Czy uda się dzięki niemu włączyć do arsenału podejść edukacyjnych, stanowisko, które pogodzi się z tym, że interpretując dziedzictwo nie odkrywamy jego „prawdziwego” znaczenia, ale przede wszystkim, dzięki katalizującym właściwościom dziedzictwa, odkrywamy interpretatora i jego odbiorców?

         

Bibliografia:

Freeman Tilden, Interpretacja dziedzictwa, przekł. A. Wilga, Poznań: CTK TRAKT 2019.

dr Marcin Szeląg historyk sztuki, edukator muzealny i kurator, pracuje na Wydziale Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.

          

Zobacz także:

Muzeum na receptę

Praca, której nikt nie chce wykonywać

Strategia myślenia wizualnego – czego może uczyć oglądanie obrazów

Noc Muzeów – edukacja czy promocja?

Edukacja oka, umysłu i ... pragmatycznej demokracji

Muzeum jako szkoła słuchania

Papierek lakmusowy edukacji w muzeach sztuki

Podpisy "przyjazne" zwiedzającym

Interesujesz się edukacją kulturową? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod i niestandardowych form?

Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na ten temat dostępne na polskim EPALE! 

Login (0)
Tagi