Escape room na egzaminie



ok. 7 minut czytania – polub, linkuj, komentuj!
Egzamin czy test sprawdzający wiedzę nie musi mieć postaci nudnego formularza z pytaniami. Chciałbym się podzielić swoim doświadczeniem, kiedy to wprowadziłem elementy znane z pokojów zagadek na zaliczenie semestru na zajęciach ze studentami.
Przedmiot był wyjątkowo sprzyjający, ponieważ dotyczył wykorzystania oraz projektowania gier i zabaw w edukacji. Niemniej sądzę, że przy odrobinie wysiłku niemal każdy inny egzamin, kolokwium czy test można poprowadzić podobnie, ponieważ fabułę i treść zagadek można dowolnie dostosować.
Studentów nie uprzedziłem o tym, co ich czeka. Dostali standardowe wytyczne, z czego mają się przygotować. Być może coś podskórnie podejrzewali, bo nakazałem im zarezerwować co najmniej dwie godziny. Gdy stawili się w wyznaczonym terminie i zajęli miejsca w ławkach, wyjaśniłem, że pytania znajdują się w zamkniętej skrzyni. Poinstruowałem, że muszą ją samodzielnie otworzyć. Nie było to banalne, ponieważ skrzynia zawierała kilka schowków i trzeba było rozwiązać parę łamigłówek, ale ostatecznie po kilku minutach udało się otworzyć jedną ze skrytek. Na sukces trzeba było jednak jeszcze trochę poczekać, ponieważ wewnątrz nie było testów, za to znajdował się klucz do sąsiedniej sali wykładowej.
Nie mając innej opcji, studenci udali się pod wskazany numer sali, a tam dopiero czekała na nich pełnia wyzwania. Dzień wcześniej zaaranżowałem wystrój sali zgodnie z profilem przedmiotu, czyli wyposażyłem w liczne gry. Wśród nich znajdowały się kolejne zamknięte na kłódki skrzynie. Podobnie jak w komercyjnych escape roomach umieściłem wskazówki do otwarcia skrytek, które w sposób nieoczywisty, acz dość jednoznaczny, pozwalały rozwiązać łamigłówki i w konsekwencji otworzyć kłódki, aby spenetrować wszystkie zakamarki. Kolejne zdobyte artefakty pozwoliły ostatecznie otworzyć pierwotną skrzynię znajdującą się w startowej sali.
Jak sporządzić własny escape room
Mam kilka wskazówek dla osób, które chciałyby włączyć podobny pomysł do własnego warsztatu edukatora.
Wyróżniłbym dwie warstwy pokoju zagadek, które w ostatecznym kształcie będą tworzyć nierozerwalną całość. Niemniej w trakcie projektowania, jak sądzę, dobrze je traktować odrębnie. Pierwszą z nich jest warstwa merytoryczna, druga techniczna.
Część merytoryczna powinna dotyczyć stricte przedmiotu nauczania. Fabuła zabawy powinna zatem odzwierciedlać treści zaczerpnięte z zajęć. Kolejne zagadki, łamigłówki powinny nawiązywać do tematu kursu, a drogę do ich rozwiązania należy oprzeć na umiejętnościach rozwijanych w ramach kursu, inaczej mówiąc, będących zakładanym efektem uczenia się. Escape room nie jest bowiem w tym przypadku jedynie miłą igraszką, a częścią procesu dydaktycznego. Prowadzący posługuje się formą, która wzbudza emocje, co działa wzmacniająco na uzyskane rezultaty.
Warstwę techniczną łatwiej wyobrażą sobie osoby, które kiedyś choć raz (a najlepiej wiele razy) odwiedziły pokój zagadek. Podczas projektowania trzeba odpowiedzieć na co najmniej kilka pytań:
- Ile osób jednocześnie powinno być w pokoju zagadek? W komercyjnych pokojach zwykle jest jakiś limit – ok. 5-6 osób. W dydaktycznych zwykle zakłada się więcej. Dużo zależy tu od dostępnej przestrzeni. Ważne jednak jest też to, że rozwiązanie zagadek wymaga współpracy, o którą trudniej w dużych zespołach.
- Ile zagadek powinien zawierać pokój? Zwykle jest ich od kilku do kilkunastu. Wprawne zespoły rozwiązują jedną zagadkę w kilka minut. Dużo tu zależy od poziomu zaawansowania uczestników i poziomu zagadek.
- Jak sprawić, żeby ostateczny etap został osiągnięty dopiero po rozwiązaniu wcześniejszych łamigłówek? Należy rozrysować sobie schemat, który pokazuje kolejność osiąganych etapów. Najprościej ułożyć zagadki liniowo, niemniej bardziej złożone struktury mogą sprawić więcej frajdy, bo pozwalają pracować nad kilkoma zadaniami jednocześnie (dzielić obowiązki). Książkowo wygląda to tak, jak na poniższym rysunku:

Źródło: Veldkamp Alice, Daemen Joke, Teekens Stijn, Koelewijn Stefan, Knippels Marie-Christine P. J., van Joolingen Wouter R., 2020, Escape boxes: Bringing escape room experience into the classroom, British Journal of Educational Technology, Vol 51, No 4, s. 1223.
-
Jak uniemożliwić przeskoczenie jakiejś zagadki?Najczęściej stosowanym zabiegiem jest użycieschowków zamykanych na kłódki z kodem. Otwarcie skrytki daje dostęp do materiałów, bez których otwarcie kolejnych kłódek jest niemożliwe.
-
Skąd wziąć kłódki i schowki? Kłódkom poświęcam w całości ostatni fragment poniżej. Schowki zaś buduję sam, bo umiem. Jeśli jednak ktoś nie przejawia w tym zakresie talentu, bądź zwyczajnie nie ma na to warunków lub czasu, może wykorzystać wszelkiej maści pudełka, szafki, teczki, futerały, które dają się zamknąć na kłódkę (niektóre nesesery czy aktówki mają wbudowane zamknięcia na szyfr). Dobrze będzie, jeśli będą swoim kształtem, kolorem czy przeznaczeniem nawiązywać do fabuły, bo przecież stanowią widzialną część wyposażenia. Warto też wziąć pod uwagę to, że w ferworze gry uczestnicy będą skłonni naciągać zasady i postępować wbrew instrukcjom. Dlatego odrzuciłbym wszelkie schowki z kartonu czy innego miękkiego materiału, które łatwo uszkodzić przy użyciu odrobiny siły.
-
Jak wymyślać zagadki? Jeśli rozwiązaniem ma być kod do kłódki, zagadka musi mieć tylko jedno rozwiązanie. Do tego świetnie nadają się łamigłówki logiczne, które po odpowiedniej modyfikacji bardzo często pozwalają uzyskać dowolny kod. Inspiracje można czerpać z książek, Internetu, wizyt w escape roomach czy mojego artykułu na EPALE 7 zagadek na różne okazje szkoleniowe.
- Jak dostarczać przesłanki do łamigłówek? Bardzo często stosowanym zabiegiem jest to, aby nie formułować pytań wprost. Uczestnicy zabawy sami muszą domyślić się, które z elementów otoczenia (rekwizytów, kolorystyki ścian, sprzętów, dźwięków itd.) składają się na zagadkę. Warto tu jednak zachować pewien umiar i nie przeszarżować, ponieważ gdy w przestrzeni znajdzie się zbyt wiele bodźców, uczestnicy nie będą w stanie bez pomocy wyselekcjonować tych właściwych.
- Co ze względami bezpieczeństwa? Naczelną zasadą pokojów zagadek jest to, aby stosować siłę umysłu, a nie siłę mięśni. Dlatego zagadki powinny być zaprojektowane tak, żeby nie trzeba było dźwigać niczego ciężkiego, przesuwać większych mebli (np. szafy) itp. Istotne jest też to, że według obecnie obowiązującego prawa, nie wolno nikogo zamknąć na klucz w pokoju bez możliwości skorzystania z wyjścia ewakuacyjnego.
Kilka słów o kłódkach
W Internecie można znaleźć wiele kłódek na kody. Są między nimi pewne różnice, które wyjaśniam poniżej. Jednak co do zasady warto mieć na względzie dwie cechy:
- Ile kombinacji ma kłódka – przy małej liczbie możliwych układów istnieje zwiększone ryzyko, że uczestnik otworzy ją, manipulując w sposób przypadkowy – co psułoby zabawę.
- Czy można samodzielnie ustawić kod – jeśli jest taka możliwość, łatwiej dostosować kod do treści zagadek i ogólnie fabuły.
Kłódki pierścieniowe
Są to najpopularniejsze kłódki. Są łatwe w użyciu, a oprócz tych najtańszych na ogół mają możliwość samodzielnego ustawienia kodu. Ilość kombinacji to zawsze 10 do potęgi ilości cyfr (o ile wszystkie cyfry są dostępne na pierścieniach). Czyli np. trzycyfrowa kłódka ma 1000 kombinacji, czterocyfrowa 10 000 kombinacji itd.

Kłódki wciskane
Fajny bajer, ale ze sporym ograniczeniem. Po pierwsze, mają narzucony kod, którego nie można samodzielnie ustawić. Po drugie, ilość kombinacji jest bardzo mała. Np. dla ośmiocyfrowej wynosi zaledwie 70 układów. To znaczy, że raz na zaledwie 70 przypadkowych prób, ktoś tę kłódkę otworzy. W przypadku dziesięciocyfrowej jest już lepiej – 252 układy. Mają jednak też pewną zaletę – kolejność cyfr nie ma znaczenia, co może być bardzo ważne dla zagadki. Np. odnalezienie czterech cyfr, które nie mają żadnego porządku, pozwoli otworzyć tę kłódkę, a zwyczajnej nie.

Kłódki zegarowe
Mają aż 64 000 możliwych układów, co czyni je praktycznie nie do otwarcia w sposób przypadkowy. Są też bardzo klimatyczne, bo wywołują skojarzenie z klasycznym sejfem. Minusem jest to, że nie da się samodzielnie wybrać kodu, a ich otwarcie wymaga specjalnej instrukcji, nawet dla osoby, która zna kod.

Kłódki literowe
Mogą być bardzo atrakcyjne, zwłaszcza jeśli szukane słowo jest istotne dla treści fabuły. Na zdjęciach przedstawiam trzy egzemplarze. Różna bywa ilość dostępnych liter. Na ogół można ustawić samodzielnie kod, ale tylko w obrębie wybranych liter, a nie całego alfabetu. Łatwiej ustawić słowa angielskie niż polskie. Kłódki dość drogie, łatwiej dostępne na zagranicznych serwisach aukcyjnych.

Kłódki kierunkowe
Zamiast wpisywać kod użytkownik porusza suwakiem w jednym z czterech kierunków odpowiednią ilość razy. Kod ustawia się samodzielnie. Ciekawe rozwiązanie, zwłaszcza jeśli tego typu kod pasuje do treści zadania.

Inne kłódki
W Internecie jest coraz więcej rozwiązań, które wykraczają poza omówione powyżej. Warto szukać pod hasłami „lock” lub „escape room”.

dr Wojciech Świtalski – pedagog, andragog, adiunkt w Katedrze Andragogiki i Gerontologii Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego. Specjalizuje się w metodyce kształcenia w środowisku szkolnictwa wyższego i edukacji dorosłych, zwłaszcza z wykorzystaniem gier i zabaw. Sprawny organizator licznych wydarzeń edukacyjnych. Ambasador EPALE.
Zobacz także:
Cykl uczenia się według Marilyn Taylor
Karty coachingowe – recenzja wybranych narzędzi
Komentarz
Panie Wojciechu, bardzo…
Panie Wojciechu,
bardzo dziękuję za ten artykuł. Bardzo praktyczny, konkretny i szczegółowy. Na pewno wykorzystam w edukacji językowej i kulturowej.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Bardzo proszę :-) Dziękuję…
Bardzo proszę :-) Dziękuję za miłe słowa i życzę udanych doświadczeń.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Świetny pomysł
Myślę, że to świetny pomysł, szczególnie, że gry kooperacyjne są dość powszechne w rozrywce sieciowej. Sytuacja wyzwania na pewno daje fajniejsze emocje niż pocenie się w ławce na egzaminie. Dodatkowo studenci mogą się rozwijać w pracy zespołowej. Bardzo ciekawe podejście.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Ryzykowny pomysł na egzamin...
Zastosowanie escape roomu w procesie dydaktycznym to świetny pomysł. Nie zaryzykowałabym jednak wprowadzenia tej formy jako obowiązkowego egzaminu na ocenę, a już na pewno nie bez uprzedzenia studentów.
Prawdopodobnie dobrze znasz swoich studentów i wiesz, że dało im to więcej ekscytacji i pozytywnych emocji związanych z zabawą, niż stresu.
Jednak obserwując różne reakcje ludzi na sprawdzanie ich wiedzy, presję czasu - wolałabym im nie dodawać stresorów.
Inna sprawa - że escape room to najczęściej zabawa zespołowa, a egzaminy raczej zdaje się i ocenia indywidualnie.
No i jeszcze obawiałabym się, że ktoś nie poradzi sobie z łamigłówką i nie dotrze do pytań merytorycznych - co wtedy z oceną z egzaminu?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Limitu czasu nie…
Limitu czasu nie wprowadziłem. Na ogół nie wprowadzam na żadnym zaliczeniu, choć tu miałby swoje uzasadnienie. Charakter gry kooperacyjnej zaś zapewnił, że nie mogło się zdarzyć, że ktoś wygra a inny przegra. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Zresztą w pokojach zagadek zawsze jest system podpowiedzi i tu też był.
Niemniej wskazujesz istotne okoliczności, które rzeczywiście warto wziąć pod uwagę.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
a czemu nie?
Dla mnie to ciekawy pomysł i wychodzący poza schematy "zwykłego" egzaminu - a wydaje mi się, że naprawdę - tak samo jak we wcześniejszych etapach edukacji - czas na odejście od ocen wyrażanych liczbowo na koniec roku. Jeśli w czasie trwania przedmiotu jest bieżący monitoring i informacja zwrotna to egazmin może być wspólną zabawą; tak samo jak robienie projektu czy grupowej prezentacji. Ponieważ uczelnia wymaga oceny - pewnie na koniec wszyscy musieliby dostać piątki żeby było "sprawiedliwie". Bardzo czasochłonne wydaje mi się wyważenie zadań, wyeliminowanie losowości itd, aby taka ocena była adekwatna ;)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Pomysł zastosowania escape…
Pomysł zastosowania escape roomu jako formy egzaminu jest fascynujący i zdecydowanie wychodzi poza schematy tradycyjnych ocen. Widzę tu ogromny potencjał do pobudzenia kreatywności i współpracy między studentami, co mogłoby dodać wartości edukacyjnej i zmniejszyć stres wynikający z klasycznego testu. Niemniej jednak, zgadzam się, że kluczowym elementem byłoby zapewnienie, aby każdy student miał szansę pokazać swoje indywidualne umiejętności i wiedzę, bez nadmiernego stresu związanego z presją czasu czy złożonością zagadek. Może warto byłoby wprowadzić opcję pracy w grupach z późniejszym omówieniem wkładu każdego z uczestników?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Podoba mi się pomysł na…
Podoba mi się pomysł na wykorzystanie escape roomu w egzaminie. Pytanie, czy nie można by oprzeć też fragmentu ścieżki nauczania na tym narzędziu? Tak jak na kursach online, można by chyba robić nie tylko zagadki, ale też podawać pigułki wiedzy w dużo atrakcyjniejszej formie niż zwykle?