Szkoleniowy rollercoaster

ok. 4 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!
Rollercoaster, czyli kolejka górska, to konstrukcja z wysokimi wzniesieniami, stromymi spadkami i gwałtownymi zakrętami, po której poruszają się wagoniki z pasażerami. Doznają oni silnych wrażeń powodowanych szybko następującymi po sobie zmianami prędkości i wysokości, są także poddawani działaniu przeciążeń, nieważkości i niedociążeń oraz związanych z nimi zaburzeniami pracy błędnika i doświadczają poczucia zagrożenia[1].

Najpierw - ogłoszenie, mail lub informacja od kogoś znajomego lub nieznajomego. Ciekawy temat, ważny problem lub narzędzie, którego poszukuję. Czytam program, sprawdzam, kto prowadzi, koszt, miejsce, data ... wszystko pasuje... Decyzja - tak! Chcę wziąć udział w tym szkoleniu! Zgłoszenie, potwierdzenie - zaplanowane! Im bliżej do daty szkolenia, tym bardziej rośnie ciekawość, a nawet ekscytacja. W głowie mam już gotową odpowiedź na pytania o moje potrzeby, oczekiwania, osobiste cele, może listę zagadnień, o których będę chciała podyskutować.
Gotowa na nowe wyzwania, nadchodzę!
Zaczyna się niewinnie. Powitania, zwykle komfortowe miejsce, obowiązkowa kawa, może także niespodziewane spotkanie z kimś znajomym. A potem nagle wsiadam na rollercoaster. Osoba prowadząca po błyskotliwym wstępie nie przedstawia się, nie pyta w żadnej formie o oczekiwania, od razu przechodzimy do ćwiczeń, "przygotujcie się" i "kto zaczyna?" - pada pytanie bez wskazania celu zadania, czasu i ustalenia, czy to dla chętnych czy dla wszystkich... Lub inaczej - krótki wstęp (dla mnie za krótki, jeszcze nie zdołałam oswoić grupy i przestrzeni) i zaczyna się godzinny wykład. Treści nie ma w materiałach, nie nadążam notować, a zaraz po wykładzie trzeba zastosować tę wiedzę w ćwiczeniu... Skądinąd szalenie kompetentna osoba prowadząca nie zauważa chęci słuchaczy i słuchaczek do podzielenia sie własnymi doświadczeniami, tylko pokazuje kolejne slajdy... Na warsztacie dotyczącym bardzo osobistych kwestii zabrakło początkowego kontraktu (ani zasady czterech ścian zwanej też zasadą Las Vegas), więc czuję się nieswojo, słuchając dość intymnych historii...
I co ja tu robię...
Powyższe przykłady (nieco zmodyfikowane na użytek tekstu) pochodzą z mojego osobistego doświadczenia sprzed kilku lat. Przypuszczam, że wiele osób ma podobne, to z takich szkoleń rodzi się niechęć uczestniczek i uczestników do kolejnych tego typu aktywności czy wydarzeń. Zapewne moja edukacja i wykonywany zawód sprawiają, że podczas szkolenia zauważam nieco więcej z warsztatu trenerskiego osoby prowadzącej.
Najczęściej w takich niekomfortowych dla mnie sytuacjach zachowuję się podobnie. Rzadko gwałtownie, to znaczy: nie przerywam i nie wychodzę. To wcale nie oznacza, że nie czuję silnych emocji, zagubienia, rozczarowania, żalu...
Z upływem lat coraz częściej staram się wykorzystać takie rollercoasterowe sytuacje do.... uczenia się.
-
Szukam dobrych stron wydarzenia, w którym biorę udział. Kilka ciekawych zdań, cytatów, inspiracje lektur, filmów, aplikacji - to konkretna korzyść. Czasem pomysły na projekty lub kontakty. Próbuję koncentrować się na mocnych stronach merytorycznych (nie tylko na kawie czy materiałach).
-
Obserwuję inne osoby, słucham ich i ćwiczę uważność. Próbuję odgadnąć ich nastrój, przewidzieć, kto się odezwie. Obserwuję grupę i relacje w niej, reakcje na to, co się dzieje.
-
Ostatnio odruchowo zaczynam też planować na nowo szkolenie, w którym uczestniczę. Piszę w głowie nowy konspekt. Jakich użyć metod, jak uatrakcyjnić temat, co zmienić, a co zostawić? Dopasowuję metody, zastanawiam się, jak można zmienić prezentację, aby była ciekawsza, jakie ćwiczenia zrobić, aby osoby uczestniczące łatwiej opanowały materiał? Może puzzle, obrazki, gra, działania w parach, a może stoliki eksperckie? Pomysły wykorzystuję w pracy.
Na szkoleniach, w których uczestniczę uczę się na kilku poziomach. Merytorycznie, trenersko, relacyjnie. Zwykle łatwiej oczywiście z tych, które mnie oczarowały. Niektóre pamiętam po latach, wykorzystuję to, czego się nauczyłam i to, co podpatrzyłam u innych osób prowadzących. Uczę się także na błędach innych. Dzięki takim szkoleniowym rollercoasterom sprawdzam, co się stanie, gdy - na przykład - nie będzie kontraktu na początku szkolenia, czy jasnej instrukcji do ćwiczenia. Sprawdzam także własne emocje - jak się poczuję, gdy pominięte zostaną pewne elementy na początku szkolenia. Czy moje wrażenia będą takie jak innych osób uczestniczących?
Znowu zapisałam się na szkolenie...
Kilka dni temu znów wybrałam dla siebie krótkie szkolenie. Staram się pohamować rosnące oczekiwanie i ekscytację. Na pewno będzie więcej korzyści. Obiecuję skupić się właśnie na mocnych stronach. Nadal pełna nadziei.
Daria Sowińska-Milewska - trenerka, menedżerka projektów edukacyjnych, doradczyni. Absolwentka 1. edycji Szkoły Trenerskiej Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych. Menedżerka ds. projektów w Fundacji Pro Cultura i członkini władz Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych. Od 1997 r. związana z sektorem pozarządowym. Od 1998 r. prowadzi szkolenia dla dorosłych (ponad 3000 godzin w sali szkoleniowej), seniorów, wspiera zespoły w 3. sektorze. Przygotowuje i prowadzi projekty edukacyjne. Mieszka w Warszawie. Prywatnie - miłośniczka zumby, literatury SF i secesji.
Zobacz także:
MójTrener.edu – wirtualny pomost pomiędzy trenerami i uczestnikami szkoleń
Szkolenia inaczej - skorzystaj z materiałów EPALE
Źródła:
[1] Żródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kolejka_g%C3%B3rska
Jesteś trenerem, szkoleniowcem? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń, narzędzi trenerskich i niestandardowych form? Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na temat technik prowadzenia szkoleń, narzędzi szkoleniowych i pracy trenera dostępne na polskim EPALE! |
Komentarz
Dario,
Właściwie tylko raz zdarzyło mi się wyjść ze szkolenia. Wcześniej poszłam na przerwie do trenerki, powiedziałam jej, że wychodzę i zapytałam się czy chce znać moją informację zwrotną. Nie mogłam zostać na tym warsztacie, bo nie chciałam jej co słowo torpedować zajęć, ale takiego nagromadzenia nierzetelnej wiedzy, przekazanej w nieco "niesympatycznej formie" dawno nie spotkałam. Coraz rzadziej trafiam jednak na słabe szkolenia i warsztaty. Albo wybieram dobrze, albo - jak z resztą zakładam - na rynku są coraz lepsze usługi.
Pozdrawiam!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Czy będzie miejsce dla przekazywaczy wiedzy?
Problem jest taki, że nie zawsze ten ciąg doświadczeń wydaje się profesjonalnie zaprojektowany i wykonany. Z rollercoastera nie można wysiąść - ze słabego szkolenia na szczęście można wyjść.