Klęska urodzaju, czyli dzisiaj w bibliotece...



ok. 4 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!
Jak to? Klęska urodzaju? Czytelnictwo Polaków nadal spada. Sytuacja polityczna niełatwa, gospodarcza też...
Bibliotekarko, skąd ten pomysł?
Po latach posuchy wreszcie czuję się potrzebna.
Co więc zrobiłaś?
Nic, zmieniło się wszystko wokół i zareagowałam…
Nikt nie odkrywa tu Ameryki i nie jest to zagadnienie nowe, gdyż Ukraińcy od dawna korzystają z naszych usług i mamy już wypracowane pewne rozwiązania. Do tej pory tłumaczyliśmy fragmenty stron internetowych na ukraiński, umieszczaliśmy ulotki w tym języku czy kupowaliśmy literaturę w języku ukraińskim, braliśmy udział w szkoleniach. Jest to nadal bardzo ważne i wspierane przez różne fundacje i projekty. Na przykład, w ramach akcji Good Books, które prowadzi projekt „Ukraińcy w bibliotece”. Zestaw „Bajki dla dzieci w języku ukraińskim dla bibliotek” oraz 13 bajek z serii „Bajki wierszem” biblioteki publiczne mogą otrzymać po wypełnieniu formularzy na stronie projektu.
Photo by Melissa Askew on Unsplash
Jednak dziś nikt z nas, bibliotekarzy, nie ma wątpliwości, że to nie wystarczy. Instytucje kultury (m.in. muzea, biblioteki) stanęły przed sytuacją, o której marzyły od wieków. Nastała klęska urodzaju! Jak się z tym zmierzyć, kiedy budżety już wcześniej nie imponowały wysokimi kwotami, a obecna inflacja nie ułatwia sytuacji? Jak rozpoznać potrzeby? Od czego zacząć? Gdzie rzucić wszystkie siły, a co może jeszcze poczekać?
Jak to się stało? Przede wszystkim, zmienili się i odbiorcy, ich nastawienie i ich potrzeby, które, z jednej strony oscylują od najprostszych i najłatwiej osiągalnych dla bibliotek potrzeb, czyli dostępu do Internetu, drukarki czy komputera (tak, ze sprzętem w bibliotekach też nie zawsze jest różowo, ale od zawsze umieliśmy się dzielić), poprzez wsparcie w wypełnianiu formularzy, pisaniu CV i listów motywacyjnych i doradztwo, jak poruszać się w polskiej rzeczywistości, aż po zaspokajanie potrzeb emocjonalnych i duchowych, które czasami są największe.
Brzmi to może nieco górnolotnie, ale lepsze słowo, naprawdę, nie przychodzi mi teraz do głowy. Nie jest to żadna teoria, gdyż współprowadzę duży projekt inkluzyjny. Uczestnicy są głodni wiedzy, kultury, chcą się jak najszybciej zaaklimatyzować, a przede wszystkim nauczyć języka. Pragną się jak najszybciej usamodzielnić i to ich motywuje do niesamowitej i tytanicznej pracy, którą po prostu staramy się im ułatwić.
Jako bibliotekarka i muzealniczka chyba nigdy nie czułam się tak potrzebna i pomocna, a jednocześnie doceniona. Nie piszę tu niczego nowego, to jasne. Chcę tylko zwrócić uwagę, że wytężona praca przynosi duże efekty. Efekty wymierne nie tylko dla osób uczestniczących w projektach, korzystających z usług instytucji kultury, lecz również dla bibliotekarzy, muzealników i edukatorów, którzy współtworzą różne tego typu działania. Wbrew temu, co sądzi się o instytucjach kultury w Polsce, odnalazły się one w nowej rzeczywistości i odpowiedziały sobie na pytanie, co zrobić, żeby nowi mieszkańcy dobrze czuli się w naszych bibliotekach, muzeach i w pełni korzystali z oferty. Nie mówię tu o edukacji kryzysowej, lecz o prawdziwej realizacji idei „trzeciego miejsca”, o której tyle się mówiło i mówi. Biblioteka jako miejsce wypoczynku i spędzania wolnego czasu – po szkole i pracy. Poza tym, czy „trzecie miejsce” to nie przystanek w połowie drogi? Czym staje się biblioteka, kiedy nie ma ani szkoły, ani pracy? Kiedy każda minuta spędzona w urzędzie czy w sklepie bez odpowiedniej znajomości języka może być źródłem dodatkowego stresu?
Łatwo mogę na to pytanie odpowiedzieć, gdyż mam doświadczenie migranckie. Biblioteka była dla mnie wszystkim – ucieczką od stresu, miejscem wzmożonej nauki języka oraz, co najważniejsze, spotkania innych ludzi, nawet jeśli tylko obok nich siedziałam w zupełnej ciszy. Nie znałam ich, nie rozumiałam, ale byli obok mnie. To mnie budowało i motywowało do dalszego działania, ponieważ dzieliliśmy wspólne zainteresowania. Wiedziałam też, że pewnego dnia swobodnie z nimi porozmawiam w innym języku.
Do tej pory „trzecie miejsce” biblioteki było pięknym hasłem, które bibliotekarze starali się z całych sił wcielać w życie. Dzisiaj realizuje się ono na naszych oczach, więc wykorzystajmy w pełni tę szansę.
Katarzyna Žák-Caplot – Kierowniczka Biblioteki Muzeum Warszawy, lektorka j. polskiego i czeskiego. Autorka językowych projektów bibliotecznych i muzealnych. Laureatka European Language Label. Bibliotekarz 2019 woj. mazowieckiego i laureatka III miejsca w Ogólnopolskim Konkursie Bibliotekarz Roku 2019. Mówi po polsku, czesku, francusku, angielsku i serbsku. Ambasadorka EPALE.
Interesujesz się edukacją osób dorosłych w bibliotekach? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń i niestandardowych form?
Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na ten temat dostępne na polskim EPALE!
Zobacz także:
„Warszawa dla początkujących”, czyli czego rodzice nie zrobią dla dzieci!
Odpowiednie dać rzeczy słowo, czyli o twórczości poetyckiej na lekcji języka obcego
Komentarz
Zastanawiam się, na ile ta …
Zastanawiam się, na ile ta "klęska urodzaju" jest efektem indywidualnej, spontanicznej potrzeby? Na ile natomiast wynika z rozwiązań "systemowych"? Czy uchodźcy wojenni z Ukrainy, korzystają z dodatkowych (poza czytelniczymi) usług oferowanych przez biblioteki, dlatego, że przynależą do zwyczajowych środowisk użytkowników/czek, którzy/e wypożyczają książki, filmy, gry z bibliotek lub korzystają z czytelni i które "naturalnie" wykorzystują również inne możliwości jakie współczesne biblioteki oferują? Czy może władze publiczne, głównie samorządowe, organizujące wsparcie dla uchodźców, ale także organizacje pozarządowe i osoby prywatne pomagające uchodźcom, zauważają potencjał nowocześnie prowadzonych bibliotek, kierując do nich uchodźców? A może jedno wynika z drugiego?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Punkt dostępowy
Wygląda na to, że biblioteki mogą odgrywać rolę punktów dostępowych do wielu usług - część z nich w sposób naturalny (np. dostęp do literatury), a część w sposób mniej oczywisty.
Dla mnie szczególnie ciekawe w kontakcie z uchodźcami jest to, że technicznie rzecz biorąc potrzebują konkretnych podpowiedzi (i to można załatwić przez Internet), ale przede wszystkim potrzebują kontaktu z życzliwymi ludźmi, a to już trudniej przez Internet dostarczać. Biblioteka może być punktem dostępu, który właśnie jest bezpiecznym miejscem z życzliwymi ludźmi, którzy pozwalają sobie poradzić z frustracją i lękami, na jakie narażeni są uchodźcy w obcym sobie środowisku.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
To prawda, a poza tym…
To prawda, a poza tym bibliotekarze to specjaliści w pozyskiwaniu informacji.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Biblioteka jako punkt pomocy
Dziękuję za ten tekst. Nie miałam świadomości, że biblioteki mogą (i robią to!) świadczyć takie same usługi jak punkty pomocy. Do tej pory uważałam, że robią to głównie organizacje pozarządowe i administracja publiczna. Choć po lekturze tego tekstu wydaje mi się oczywiste, że przecież pracownicy biblioteki również mogą pomagać w wypełnianiu czy szukaniu dokumentów...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Moja biblioteka jest częścią…
Moja biblioteka jest częścią muzeum i chociaż to Muzeum Warszawy zaangażowało się pierwotnie w utworzenie programu inkluzyjnego, to zupełnie naturalnie właśnie biblioteka stała się jego sercem i tu odbywa się wiele aktywności. Tu jest miejsce, gdzie się pomaga.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Biblioteka dobre miejsce dla każdego..
Czytając ten tekst, przypomniał mi się tytuł jednego z bibliotecznych kongresów "Biblioteka dobre miejsce dla każdego". Dzisiejsze biblioteki to przestrzenie wielozadaniowe, które zawsze szybko odpowiadają na bieżące potrzeby - lokalne, społeczne i kulturalne. Obserwuję wiele bibliotecznych działań i mam ogromny szacunek do ludzi, którzy w nich pracują i którym po prostu "się chce". Bo dzięki nim w bibliotekach, każdy może znaleźć coś dla siebie i nie koniecznie zawsze będą to książki, często będzie to drugi człowiek.