European Commission logo
Zaloguj Utwórz konto
Można wpisać wiele słów, odzielając je przecinkami.

EPALE - Elektroniczna platforma na rzecz uczenia się dorosłych w Europie

Blog

Kursy kohortowe - 10 argumentów za metodą edukacji, która podbije rynek w roku 2022

Edukacja online cały czas szuka miejsca dla siebie. Zarówno w sensie metod i ich skuteczności, jak i modeli biznesowych. Oto jeden z wariantów.

ok. 7 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!


Edukacja online cały czas szuka miejsca dla siebie. Zarówno w sensie metod i ich skuteczności, jak i modeli biznesowych i zarabiania. 

Uczymy się online coraz częściej i w najróżniejszych odsłonach, ale często też mamy wrażenie, że coś jest nie tak:

  • Webinaria - bardzo popularne i w zdecydowanej większości bezpłatne formy zdalnej edukacji synchronicznej. Wydaje się jednak, że są organizowane głównie z myślą o tym, kto je robi, a nie kto w nich bierze udział. Są bardziej nastawione na marketing, niż edukację. 
  • Kursy online typu self-paced (a więc realizowane przez uczącego się w jego własnym tempie) - składają się głównie z pasywnych lekcji wideo, co jakiś czas przeplatanych elementami mającymi na celu aktywizację (np. testami). Są zazwyczaj monotonne, a tworzą je również osoby niedoświadczone w metodach edukacji. W efekcie kursy takie kończy tylko niewielki ułamek tych, którzy rozpoczęli.
  • Kursy MOOC czyli Massive Open Online Courses - to z nich wyłoniły się kursy self-paced. Idea była świetna: dostarczać edukację online otwartą dla nieograniczonej liczby uczestników, sygnowaną przez najlepsze uczelnie na świecie. W praktyce właśnie MOOCs nigdy nie wyszły poza świat uczelni i jako metoda nie rozwijają się zbytnio.

Te trzy przykłady nie zamykają oczywiście katalogu edukacji online, ale pokazują, że w każdej z obecnych formuł czegoś może nam brakować. Dają o sobie znać typowe niedostatki edukacji online:

  • Potrzeba silnej motywacji, aby przejść kurs realizowany we własnym tempie. Tempo może bowiem wynosić zero aktywności na dzień, a zero pomnożone przez 365 dni, daje nam dalej zero. 
  • Utrudnione relacje społeczne i poczucie osamotnienia podczas nauki online. W końcu jesteśmy tylko my i jakiś system LMS serwujący nam lekcje i inne aktywności. Nauczyciela, a tym bardziej innych uczących się, zza tej technologii w zasadzie nie widać. 
  • Trudny do oszacowania poziom edukacji. Nawet wiodącym uczelniom zdarza się opublikować MOOC, który niekoniecznie licuje z powagą instytucji. Zdarza się sadzanie przed kamerą wykładowców, którzy już w sali wykładowej byli nudni i niereformowalni w zakresie swoich metod nauczania. 
  • Problemy z określaniem postępów w nauce i rzetelnym ocenianiem. Tego wątku nie będę rozwijał, ponieważ każdy nauczyciel akademicki prowadzący zajęcia online wie doskonale, co mam na myśli.

ekran monitora, twarze uczestników spotkania online

fot. shutterstock

Kohortowe, czyli… jakie?

I w tej sytuacji na rynku pojawiają się tzw. kursy kohortowe (co jest bezpośrednim tłumaczeniem angielskiego cohort-based courses, CBCs), które przywędrowały zza oceanu również do Europy. Część specjalistów od rynku edukacji twierdzi, że najbliższe lata będą triumfem CBCs nad tradycyjnymi kursami self-paced, których formuła się wyczerpuje na naszych oczach. 

Kohorta to inaczej grupa, którą coś łączy. Na przykład wspólne cele, przeżycia, zainteresowania. Lub coś bardziej banalnego, choćby demografia. W każdym razie kohorta, to grupa ludzi, którzy mają ze sobą coś wspólnego i to coś stanowi sedno budowania procesu edukacyjnego. Uczenie się kohortowe to styl uczenia się, w którym grupa uczniów („kohorta”) dokonuje w tym samym czasie postępów w ramach programu nauczania. Wszystko odbywa się w stałym kontakcie z nauczycielem, ale także innymi uczniami. Takie podejście do nauki jest otwarte na informację zwrotną i nastawione na praktykę. Zabawne w tym wszystkim jest to, że cohort-based courses dobrze pasują w teorii do zwykłej, szkolnej klasy, która - jakby na to nie spojrzeć - też stanowi kohortę. Można więc przyjąć, że tęgie mózgi edukacji online zatoczyły spore intelektualne koło, promując najróżniejsze formy e-learningu i zatrzymując się wreszcie tam, gdzie wszyscy to czytający znaleźliśmy się w 6. lub 7. roku życia.

10 argumentów za CBCs

A może kursy kohortowe to tylko chwilowa moda? Przyjrzyjmy się im przez pryzmat typowych kursów self-paced, jako przykładom tego, co modne w edukacji. Zobaczmy, co ma tutaj znaczenie.

  1. Kursy kohortowe łączą w sobie uczenie aktywne i pasywne, przez co mocno angażują odbiorcę. Typowy kurs self-paced kończy 3-6% tych, którzy rozpoczęli. Kursy kohortowe kończy 85%. To mniej więcej piętnaście razy lepszy wynik.

  2. Kursy kohortowe nie nadają się dla osób kompletnie niedoświadczonych. Nie ma ma tutaj miejsca dla tych, którzy chcieliby dopiero coś sprawdzić w potencjalnie interesującej ich tematyce. Kohorty są zasadniczo kilkunastoosobowe, rzadko przekraczają 30 osób w grupie. To podobnie, jak w sali szkoleniowej. Każdy działa aktywnie, więc jeśli nie zapewni przynajmniej minimalnego poziomu zainteresowania tematem przed kursem, to po prostu nie podoła wyzwaniu.

  3. Kursy kohortowe są wspólnym doświadczeniem. Z racji tego, że do kohorty należą osoby związane z tematem, uczą się one same od siebie, a nie wyłącznie od instruktora. Z moich doświadczeń wynika wręcz, że często największą korzyścią jest spotkanie w kursie innych ludzi, myślących podobnie i stawiających sobie podobne wyzwania. 

  4. Kursy kohortowe to nie tylko wideo. Podczas gdy self-paced to w zasadzie katalog krótkich wykładów wideo, czasem przeplecionych innymi aktywnościami, tak w uczeniu kohortowym stawia się przede wszystkim na kontakt w czasie rzeczywistym. Stąd licznie spotkania online na platformach typu Zoom zamiast nużącego oglądania filmów. 

  5. Kursy kohortowe muszą mieć początek. Nie da się do kohorty dołączyć w dowolnym momencie, ponieważ program przerabiamy wspólnie i w tym samym czasie. Poza tym istotną sprawą jest wewnętrzne zgranie się grupy. Pośród jej członków rodzą się więzi i nowe osoby wpadające znienacka są utrudnieniem. Dlatego bardzo często instruktorzy otwierają nowe nabory zaledwie 2-3 razy w roku.

  6. Kursy kohortowe nie są pasywne. To zła wiadomość dla wszystkich tych, którzy swój model biznesowy opierają na nagraniu materiału wideo, a później na liczeniu pieniędzy od subskrybentów. Tutaj instruktor musi się napracować nie mniej, niż na sali szkoleniowej. Każda grupa wymaga stałej pracy z nią i pomysłu na nią. Może to być obciążające, ponieważ na 10 osób zawsze trafią się dwie lub trzy mające szczególne wymagania. 

  7. W kursach kohortowych instruktor uczy się najwięcej. Ludzie, którzy biorą udział w aktywności tego typu często pochodzą z różnych środowisk, mają różne doświadczenia. Nie da się stworzyć idealnego programu nauczania dla każdej kohorty. Poszczególne edycje mogą się znacząco różnić od siebie, a nauczyciel musi cały czas dostosowywać zarówno formę, jak i treść.

  8. Kursy kohortowe nie potrzebują żadnej platformy. Można oczywiście mieć własny LMS czy inną formułę, która zapewnia obsługę uczestników i dystrybucję treści. W odróżnieniu od kursów self-paced, nie jest to jednak warunek sine qua non. W praktyce wystarczy nam zamknięta grupa na Discord czy Facebooku plus dostęp do narzędzi takich jak Zoom czy Google Docs.

  9. Kursy kohortowe są bardziej naturalne dla trenerów i coachów. Wiele osób ma uzasadnione obawy przed sprzedażą swojej wiedzy i doświadczenia w formule kursów wideo. Doskonale wiedzą, że film w formie krótkiego wykładu nie odda tego, co potrafili dotychczas zbudować w sali szkoleniowej. Praca z zamkniętą kohortą bardziej przypomina typowe wdrożenie z elementami warsztatów i facylitacji. 

  10. Kursy kohortowe nie potrzebują skomplikowanego marketingu. Aby kohorta miała sens musisz wokół siebie zgromadzić jednorazowo 14-20 osób. W kursach self-paced realne zarabianie zaczyna się od grup liczących setki osób. To wymaga częstych akcji promocyjnych, robienia webinarów, wydawania niemałych pieniędzy na reklamę. No i trzeba być przede wszystkim dobrym sprzedawcą, a w mniejszym stopniu nauczycielem. 

Warto dodać jeszcze, że kursy typu self-paced nie znikną z rynku, pokonane przez kohorty. Nie każdy ma przecież czas uczyć się intensywnie w zaawansowanej grupie jemu podobnych. Są sytuację, gdy to luźniejsza formuła lepiej się sprawdza.

Mam jednak wrażenie, że kursy kohortowe mogą być “tym czymś”, czego szukało wielu z nas. Szczególnie tych, którzy chcieliby uczyć innych “tak jak dawniej”, czerpać z tego radość i pieniądze. Gdzie się uczyć tematu? Jako ambasador EPALE chętnie stworzę pierwszą kohortę tego typu wraz z osobami zainteresowanymi edukacją dorosłych. Dajcie znać w komentarzach czy chcecie i przekonajcie redakcję EPALE, że warto.


Piotr Maczuga – pisze, nagrywa, szkoli i występuje publicznie, przybliżając temat nowych technologii w edukacji dorosłych. Na co dzień kieruje Digital Space – studiem produkcji multimedialnych treści edukacyjnych oraz cyfrowych eventów. Współzałożyciel Fundacji Digital Creators. Ambasador EPALE.


Jesteś trenerem, szkoleniowcem? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń, narzędzi trenerskich i niestandardowych form?

Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na temat technik prowadzenia szkoleń, narzędzi szkoleniowych i pracy trenera dostępne na polskim EPALE!

Zobacz także:

Jak zaciekawić ucznia, gdy masz tylko 3 sekundy

Słabości i zagrożenia płynące z uczenia za pomocą technologii

40-letni giggers w świecie edukacji

Edukator na wolnym rynku – wskazówki dla początkujących

Monopole czyli o ochronie pracy naszego intelektu trochę inaczej

Andragogu, Dydaktyku, Edukatorze! Czy jesteście jeszcze potrzebni?

Jak szybko zweryfikować eksperta, który postanowił być trenerem

Likeme (1)

Komentarz

Świetny tekst:) Dzięki. Uzupełnił moje luki. Jestem tuż po "opiekowaniu" się kohortą/ grupą nauczycielek. Podobało mi się, że wiele razy musiałam gryźć się w język. Myślałam sobie: cicho Nina, nie ty tu dziś masz mówić, niech uczestniczki same dojdą do rozwiązania". I tak się działo:) 

Likeme (0)

Nie wiedziałam, że projekty szkoleniowe, które od dwóch lat współprowadzę online lub hybrydowo nazywają się kohortowymi :)

Dla mnie to była naturalna konsekwencja przeniesienia ich w całości lub części do przestrzeni online. Okazało się, że to początkowo tak trudne i przymusowe korzystanie z narzędzi online nie tylko nie ogranicza, ale daje nowe możliwości.

O ile przed pandemią szkolenia polegały na kilku "zjazdach" danej grupy i pracy głównie na sali podczas szkolenia, a zadania między szkoleniami były indywidualne, to wraz z oswojeniem i upowszechnieniem narzędzi online dołożyliśmy do procesu pracę w parach szkoleniowych pomiędzy zjazdami, materiały audiowizualne do zapoznania się przed szkoleniem, aby skrócić czas pozostawania przed komputerem. Uczestnicy stali się bardziej otwarci na dodatkowe aktywności i narzędzia i coraz częściej dostaję informacje zwrotne: ten online nie jest taki zły :)

Likeme (0)

Mam podobne przemyślenia jak Ty Barbaro :) Też poznałam nową nazwę na działania, które prowadzę od 2 lat. Ale zdecydowanie zgadzam się z Piotrem, że przyszłość online leży właśnie w takich kursach. Uczestnicy potrzebują obecności, żywego kontaktu z prowadzącym i wymiany doświadczeń, a tego rodzaju kursy dają namiastkę szkolenia stacjonarnego.

Likeme (0)

W kursach online jestem raczej świeżynką. Nagrałem kilka, niedawno wypuściłem pierwsze wirtualne odznaki. 

Mam wrażenie, że kursy kohortowe wymagają pewnej płynności z tym formatem. Sprawnego manewrowania - co na live, a co jako nagranie, jak wywołać asynchroniczna dyskusję, jak nie wypalić osób mniej zaangażowanych przytłaczającą ilością treści itp. Znam trenerów, którzy już sprawnie operują w tym podejściu, ale sam jeszcze się nie zdobyłem na odwagę. Ale Twój tekst mnie zachęcił do wrzucenia tego na listę projektów w tym roku. Dziękuję! :)

Likeme (0)

Piotrze dziękuję za ten tekst. Dotychczas nic nie wiedziałem o kursach kohortowych. To co napisałeś jest bardzo przekonujące. A więc kluczem staje się znalezienie właściwych ludzi, a później spełnienie indywidualnych oczekiwań odbiorców. Ciekawy jestem czy Twoje przewidywanie się spełni. My postawiliśmy na mikrokwalifikacje i tutaj widzimy szansę na rynku edukacji 2022. Ale chętnie włączę się do Twoich wysiłków bo to może być nowe niesamowite doświadczenie....

Likeme (1)

Myślę, że podejście kohortowe pozwala przede wszystkim wykorzystać całą wiedzę o procesach grupowych, która jest niewątpliwie obecna w środowisku trenerów, firm szkoleniowych i edukatorów. Wiele aspektów takiej pracy jest dla trenerów naturalne i pewnie pozwoli im łatwiej adaptować się do wykorzystania tego podejścia. 
Jednocześnie wydaje się, że proces oparty na pracy kohorty można bardzo wzmocnić różnymi metodami cyfrowymi i tutaj potrzebna jest otwartość, bo jednak świat cyfrowy jest nieco inny niż świat w sali szkoleniowej. Wiele z tych cech, które wymieniłeś w artykule wskazuje na to, że to znacznie więcej niż typowa "praca z grupą".

Likeme (2)

Piotr, jestem za. Idea kursów kohortowych bardzo mi się podoba i chętnie bym uczestniczyła w takim przedsięwzięciu. Temat edukacja dorosłych jest jednak szalenie szeroki, co widać chociażby po zainteresowaniach i tekstach ambasadorów EPALE. Musielibyśmy go chyba zawęzić, aby świadomie wejść w dany obszar, bo, jak sam piszesz, nie ma ma w nich miejsca dla tych, którzy chcieliby dopiero coś sprawdzić w potencjalnie interesującej ich tematyce.

Przypomina mi to trochę grupy edukacyjne, w których czasem uczestniczę. Grupa ludzi spotyka się w danym temacie, ma wcześniej do przeczytania jakiś materiał i dyskutuje o tym, jak go rozumie. Służy to bardziej pogłębieniu wiedzy, rozumienia, świadomości i bycia we wspólnocie uczącej się.  Nie kończy się żadnym certyfikatem, potwierdzeniem ukończenia takiego kursu, a jak rozumiem te kursy kohortowe maja takie potwierdzenia. 

Likeme (2)

Users have already commented on this article

Chcesz zamieścić komentarz? Zaloguj się lub Zarejestruj się.