European Commission logo
Zaloguj Utwórz konto
Można wpisać wiele słów, odzielając je przecinkami.

EPALE - Elektroniczna platforma na rzecz uczenia się dorosłych w Europie

Blog

Kuratela treści, czyli nie wszyscy muszą tworzyć

Internet jest zawalony treściami o wątpliwej użyteczności i jakości. Może zamiast dodawać kolejne warto zmienić taktykę?

ok. 7 minut czytania polub, linkuj, komentuj!


Kuratela treści to jedna z taktyk, która polega na tym, że zamiast samemu tworzyć (blog, vlog itd.) wyszukujemy wartościowe treści w internecie i publikujemy je dla innych, zazwyczaj wraz ze stosownym komentarzem. To sprawia, że nawet nie mając “lekkiego pióra” możemy tworzyć rzeczy wartościowe. 

A gdzie publikujemy te treści? W przypadku platformy EPALE najbliżej tego modelu jest chyba zakładka Zasoby. Ja sam zaś prowadzę biuletyn Digital Creators na platformie Substack i na LinkedIn. Zasada jest więc prosta: bądź tam, gdzie są Twoi odbiorcy i publikuj treści, które ich interesują. W ten sposób możesz sprawnie budować markę osobistą siebie jako edukatora, niekoniecznie pisząc wszystko samemu. 

grafika z głową i otwartą książką

fot. shutterstock

Jak do tego podejść?

Na czym w ogóle polega kuratela treści? Na wyszukiwaniu ciekawych materiałów - powiecie. No tak, ale to trochę bardziej skomplikowane. Przede wszystkim trzeba mieć źródła. Przez lata w branży można sobie wypracować specyficzną listę miejsc, które odwiedza się w ramach branżowej “prasówki”. Nie jesteśmy przecież w stanie śledzić wszystkich nowości w naszej branży czy dziedzinie. Trzeba więc zbierać dobre źródła i agregować je w jakiejś przyjaznej formie. Tutaj możliwości jest wiele. Można prowadzić listę źródeł i po prostu odwiedzać je regularnie lub skorzystać z narzędzi do agregacji i przechowywania jak: Squid, Feedly, Pocket czy Flipboard. 

I tutaj też mamy kilka możliwości: są aplikacje, które same podsuwają nam treści w oparciu o tematy kluczowe, ale też takie do których to my dodajemy ciekawe treści “na później”. Idealne byłoby rozwiązanie łączące obie te sytuacje: dające dobry przegląd tematu, ale i pozwalające na dodawanie własnych źródeł. Ja korzystam z czterech powyższych, ponieważ każda służy mi do trochę innym zastosowań, nie tylko do “prasówki” i agregowania pomysłów. A do tego mam w telefonie zawsze łatwo dostępne Dokumenty Google z plikiem o nazwie “Newsletter” do którego zbieram różne bieżące notatki. Jest ich zdecydowanie więcej, niż pojemność danego biuletynu, ale to tylko wstępne pomysły i linki. Gdy siadam do pisania, często rzeczywistość weryfikuje znaleziska. Na tym etapie jednak zależy mi na tym, żeby nie tracić ciekawych pomysłów i nie gubić znalezisk. 

Ważny krok w pracy kuratora treści to ich weryfikacja i filtrowanie źródeł. Z czasem każdy dorobi się własnej listy unikalnych wydawców i autorów, co stanowi chyba największy kapitał. Chodzi przecież o to, aby nie spędzać codziennie po 2 godziny na przeglądaniu internetu. Zazwyczaj po całym dniu pracy w temacie edukacji i technologii mam umiarkowane chęci na dodatkowe dokształcanie się. Dobrze dopasowane źródła znacznie przyśpieszają proces, ponieważ dostajemy to, co nas interesuje w skondensowanej formie. Stanowią też prawie zawsze tajemnicę zawodową kuratora. 

Istotne działanie to opracowanie znaleziska. Nie chodzi przecież o stworzenie listy popularnych czy ciekawych artykułów, ale co najmniej o dodanie autorskiej, unikalnej perspektywy czy komentarza. To tutaj przede wszystkim budujemy własną renomę i zazwyczaj wymaga to trochę czasu. Choćby na przemyślenie tego, co chcemy przekazać. Omijanie tego kroku jest dosyć ryzykowne, ponieważ co prawda materiały będą cieszyły się powodzeniem, ale za to ich odbiorcy zaczną kojarzyć nas przede wszystkim z tym, że potrafimy przeszukiwać internet. Niekoniecznie będziemy postrzegani jako ci, którzy mają coś własnego do powiedzenia.

Na koniec pozostaje sama publikacja, a to jest proces zależny od tego, czy publikujemy pojedyncze znaleziska czy układamy je w biuletyny czy newslettery. Tutaj również każdy powinien sobie wypracować własną metodę i niepowtarzalny styl. Jeśli jednak decydujemy się na publikacje w formie biuletynu czy newslettera to bardzo ważna jest regularność. A to oznacza, że raz na jakiś czas trzeba po prostu przysiąść i odrobić pracę domową. Sam z doświadczenia wiem, że opuszczenie jednej publikacji jest łatwe, ale prowadzi do niebezpiecznego precedensu. Tymczasem odbiorcy oczekują od nas treści, które obiecaliśmy dostarczać. Jeśli masz z tym problem, a jednocześnie lubisz koty, możesz przyjąć, że każdy zawiedziony odbiorca to jeden głodny, mały kotek ze złamaną łapką. Złamaną z Twojej winy!

Schemat czterech opisanych powyżej kroków: 1. wyszukiwanie źródeł, 2. weryfikacja, 3. Opracowanie...
This work "Schemat czterech opisanych powyżej kroków: 1. wyszukiwanie źródeł, 2. weryfikacja, 3. Opracowanie, 4. Publikacja" by Piotr Maczuga is licensed under All rights reserved

Dlaczego to ma sens?

Jest kilka powodów dla których warto zastanowić się nad działaniem takim, jak kuratela treści. Oczekujemy rzecz jasna korzyści. Pierwsza, która przychodzi mi do głowy to oszczędność czasu. Nie oznacza to oczywiście, że opisane wcześniej czynności wykonują się same, jednak przy dobrej organizacji zdecydowanie szybciej jest tworzyć zestawienia ciekawych treści, niż samemu je pisać czy nagrywać. To zaś przekłada się na budowanie markirozpoznawalność, ponieważ możemy częściej i bardziej regularnie publikować naprawdę wartościowe treści. 

Owszem, każdy blogger może zadeklarować, że raz w tygodniu napisze artykuł, ale mało kto jest w stanie utrzymać zadowalającą jakość przez dłuższy czas. Tym samym przemyślana kuratela treści wpływa też pozytywnie na pozycjonowanie strony kuratora i ogólnie pojęte SEO. Tutaj jednak trzeba bardzo uważać i trochę się o tym pozycjonowaniu treści dowiedzieć. W naszych publikacjach możemy linkować do ciekawych znalezisk, ale powinniśmy się wystrzegać ich przeklejania w większych fragmentach. Wyszukiwarki internetowe mogą nas wtedy zakwalifikować, jako twórców mało oryginalnych, a nasze treści jako nie unikalne. To jedna z gorszych krzywd, jakie możemy sobie wyrządzić w kwestii SEO. 

Plusy, minusy

Gdybym miał porównać kuratelę treści do tworzenia własnych zasobów, to na pewno tworzenie “od zera” daje nam większą unikalność i kontrolę nad treścią. Możemy też pisać czy nagrywać dokładnie to czego oczekuje nasza grupa odbiorców. Musimy jednak poświęcić na cały proces trochę więcej czasu, a zbudowanie własnego portfolio publikacji też nie będzie szybkie.

Kuratela treści to większa efektywność czasowa i dostęp do materiałów, których sami byśmy nie stworzyli. Chodzi tutaj nie tylko o ograniczenia techniczne, ale o wiedzę i doświadczenie innych, z których pracy czerpiemy. Materiały takie są oczywiście mniej dostosowane do naszych potrzeb, a często wręcz stanowią promocję nie dla nas, ale dla ich autorów.

Włączenie kurateli treści, jako taktyki do swojej strategii wymaga więc zdecydowanie indywidualnego rozpatrzenia. To może być zarówno bardzo dobre, jak i bardzo złe posunięcie. Warto rozważyć jeszcze kilka kwestii na koniec, co może pomóc w decyzji:

  • Taktyka musi pasować do strategii. Jeśli decydujemy się na taki krok, to powinien on być częścią jakiegoś planu np. publikujemy biuletyn, aby promować własne usługi. Ale jak? Odbiorcy mogą doceniać pracę kuratora, ale nigdy nie domyślić się, że ma ona jakiś głębszy sens. Będą wdzięczni, docenią trud, ale nie wykonają kroku jakiego od nich oczekujemy, jeśli nie wskażemy im drogi. Stąd też często kuratela treści wiąże się z mniej czy bardziej ewidentnym lokowaniem własnego produktu.
  • Jakoś(ć), którą trudno utrzymać. A do tego i regularność. Pierwsze tygodnie zazwyczaj wyglądają obiecująco. Zewsząd otaczają nas inspirujące treści, dostajemy sygnały świadczące o tym, że ludziom podoba się to, co robimy. Przychodzą jednak trudniejsze momenty, gdy nie mamy wystarczająco dużo czasu na poszukiwania znalezisk, a wszystko co znajdziemy wydaje się wtórne i mało ciekawe. Trzeba znaleźć w sobie siłę na pokonanie takich trudnych momentów. 
  • Trzeba mieć coś do powiedzenia. Choć są systemy (np. wtyczki Wordpress), które obiecują, że za nas zrobią całą robotę na firmowej stronie, to w praktyce nie mają one większego sensu. W czasach, gdy coraz więcej tekstów tworzy AI (co niestety widać), to unikalność spojrzenia ma znaczenie. Są narzędzia, które mogą wyszukiwać treści na dane tematy i agregować je na naszej stronie firmowej czy blogu, ale taka taktyka nie ma sensu, ponieważ nie prowadzi do budowania wizerunku kuratora, jako eksperta. 

Z kuratelą treści jako taktyką jest trochę jak z platformą EPALE. Mam tutaj na myśli perspektywę tych aktywnych użytkowników, którzy sami publikują, choćby komentarze. Wszyscy możemy pisać na naszych mediach społecznościowych czy blogach docierając do pewnej grupy odbiorców i mając tę satysfakcję, że to “nasze” media i “nasi” odbiorcy. Czasem jednak lepiej połączyć siły i publikować tam, gdzie może nie jesteśmy jedynymi mądrymi, ale za to docieramy znacznie dalej. Podobnie, nie musimy wszystkiego tworzyć sami, od “czystej kartki”, ponieważ prawdopodobnie zostało to już stworzone. I to lepiej. Prawdziwą sztuką jest odkrywać skarby. Znalezienie złotej monety na pustyni nie jest proste, ale i tak dużo bardziej prawdopodobne, niż takie wpłynięcie na atomy, aby udało się taką monetę stworzyć samodzielnie.


Piotr Maczuga – pisze, nagrywa, szkoli i występuje publicznie, przybliżając temat nowych technologii w edukacji dorosłych. Na co dzień produkuje treści edukacyjne i cyfrowe eventy oraz buduje i modernizuje studia multimedialne. Współzałożyciel Fundacji Digital Creators. 


Zobacz także:

AI: Za Horyzontem Hype'u

Erasmus+: wartość dodana w edukacji czy wygodny model biznesowy?

Umowy autorskie z podwykonawcami. O co musisz zadbać?

Monopole czyli o ochronie pracy naszego intelektu trochę inaczej

Co wypada wiedzieć o prawie autorskim?

Likeme (4)

Komentarz

Piotrze, jak zwykle publikujesz przydatny tekst. Mam pytanie: o jakich aplikacjach myślisz, pisząc "są aplikacje, które same podsuwają nam treści w oparciu o tematy kluczowe, ale też takie do których to my dodajemy ciekawe treści na później”? Ciekaw jestem Twoich doświadczeń.

Likeme (0)

Users have already commented on this article

Chcesz zamieścić komentarz? Zaloguj się lub Zarejestruj się.