Intensywna nauka angielskiego w sercu Irlandii: Relacja z mobilności

ok. 11 minut czytania – polub, linkuj, komentuj!
Autorka tekstu: Anna Guzowska
Rozwój kompetencji językowych i komunikacyjnych w ramach programu Erasmus + Komunikacja i kursy językowe. Dziennik podróży do Bray.

Photo by J. Weisner on Unsplash
Bray, Irlandia, 10 – 25.10.2024 r.
CEL/ założenia
Głównym celem mobilności było ukończenie dwutygodniowego kursu języka angielskiego obejmującego co najmniej 50 godzin zajęć (25 godzin tygodniowo). Kurs “Adult Course Intensive English” odbyłam w szkole ATC Language Schools w Bray, w Irlandii. W kursie uczestniczyłam codziennie w czterech godzinach zajęć przedpołudniowych w międzynarodowej grupie studentów w różnym wieku, ale o zbliżonym stopniu zaawansowania (B1+). Dodatkowo, dwa razy w tygodniu brałam udział w 3-godzinnych konwersacjach w zmienionym składzie grupy w ramach rozszerzenia kursu, co stanowiło rozszerzenie kursu z wersji standardowej do intensywnej. Ponad to uczestniczyłam w lekcjach Bussines English (1 godzina) korzystałam z dodatkowych 15 minutowych konsultacji z tzw. tutorem. Aby rozwinąć swobodę wypowiedzi w języku angielskim korzystałam także z rozmaitych form dodatkowych aktywności organizowanych i proponowanych przez szkołę, takich jak wspólne wycieczki z przewodnikiem.
10.08.2024 - sobota
Wylot z lotniska w Modlinie o godzinie 5.55 był nie lada wyzwaniem. Zdecydowałam, że tego dnia w ogóle nie warto kłaść się spać…
Po przylocie do Dublina, szkoda było marnować choćby jedną godzinę, więc od razu po zostawieniu bagażu w hotelu, udałam się w kierunku Narodowej Galerii (National Gallery of Irleand). Wśród niezwykle bogatej kolekcji wypatrywałam analogii do obrazów znajdujących się w zbiorach wilanowskich. Najwięcej czasu spędziłam, podziwiając prace Rubensa i Jordaensa, które szczególnie przyciągnęły moją uwagę.
Udało mi się także zobaczyć dwie wystawy czasowe: Women Impresionist oraz Vermeer Visits.
Edma i Berthe Morisot, Mary Cassatt, Eva Gonzales, Marie Bracguemond, których dotyczyła wystawa, były niezwykłymi kobietami, którym dzięki swoim talentom i sile charakteru udało się tworzyć przepiękne kompozycje w duchu impresjonizmu. Było to bardzo trudne zadanie w zmaskulizowanym świecie paryskiej awangardy.
W Dublinie spotkały się dwa spośród 37 obrazów przypisywanych Vermeerowi. Kobieta pisząca list (Woman Writing a Letter, with her Maid) z kolekcji dublińskiej oraz Gospodyni i pokojówka (Mistress and Maid) z the Frick Collection w Nowym Jorku. Przy tej okazji zaprezentowano także część wyników badań technologicznych, co oczywiście zawsze jest dla mnie, jako konserwatorki dzieł sztuki, niezwykle interesujące. Uważam, że takie mały wystawy mają swoją wielką zaletę – koncentrują uwagę na szczegółach dzieła i tym samym lepiej zapadają w pamięć.
11.08.2024 - niedziela
Ten dzień również postanowiłam spędzić głównie na zwiedzanie. Zobaczyłam ekspozycje w Narodowym Muzeum Irlandii – Archeologicznym oraz Historii Naturalnej. Obie wystawy bardzo w duchu wystaw XIX-wiecznych. Co ciekawe, podobno w obecnie odnawianym piętrze muzeum archeologicznego zostanie zachowany dotychczasowy, historyczny charakter tego wnętrza. Gabloty zapewne będą, nowoczesne, ale podobnie jak nasze wilanowskie, zaprojektowane w stylu nawiązującym do minionej epoki.
Po południu autobusem dotarłam do Bray i bez trudu zakwaterowałam się w pokoju. Okazało się, że mieszkam tuż obok szkoły – w sąsiedniej willi. Wspólną przestrzeń dzielę z Eleonorą, młodą dziewczyną z Włoch, ale jest okazja rozmowy także z innymi osobami mieszkającymi niedaleko.
12.08.2024 - poniedziałek
Dziś rozpoczęłam intensywny kurs języka angielskiego w ramach programu Erasmus+. Wybrałam szkołę w spokojnym, nadmorskim miasteczku, z dala od zgiełku wielkiej metropolii.
Jeszcze w Warszawie, kilka tygodni temu rozwiązywałam test, ale jego wyniki miałam poznać dopiero tu, w Bray. Na podstawie testu zostałam przydzielona do grupy o podobnym stopniu zaawansowania znajomości angielskiego. Mieliśmy dwa dni na ewentualną zmianę grupy, ponieważ testy nie zawsze odzwierciedlają rzeczywisty poziom znajomości języka. Na szczęście trafiłam do odpowiedniej grupy, w dodatku nauczycielka okazała się świetna.
Zajęcia miały bardzo interaktywny charakter - rozmawialiśmy wspierając się tematami i ćwiczeniami z książki, ale w rzeczywistości były one jedynie pretekstem do szerszych dyskusji. Najbardziej podobało mi się, że nasza nauczycielka raz po raz dzieliła się opowieściami o irlandzkich zwyczajach, przy okazji tłumacząc niuanse języka. Wyjaśniała subtelne różnice – czasem w wymowie, czasem w innych szczegółach, jak np. różnicę pomiędzy funcy dress oraz a funcy dress, przez którą Bridget Jones nie zrozumiała zaproszenia i na przyjęcie przyszła w stroju „króliczka”😊.
Po południu, po spacerze, wróciłam do nauki. Czy mogłam sobie wymarzyć lepsze warunki? Widok z okna – bezcenny, uspokajający. Temperatura idealna, ani za ciepło, ani za zimno.
Wieczorem, po odrobieniu zadań domowych miała być jeszcze krótka wycieczka na sąsiednie wzniesienie – Bray Head. Jest to jedna z głównych atrakcji okolicy. Zboczem góry przebiega też malownicza trasa kolejowa. Niestety, okazuje się, że piesza ścieżka jest chwilowo nieczynna. Postanowiłam, że innego dnia znajdę inną drogę na szczyt.
13.08.2024- wtorek
Wtorek i czwartek to dni intensywniejszej nauki, z dodatkowymi trzema godzinami zajęć po południu. Tego dnia czekał mnie więc pierwszy ciężki dzień - aż siedem godzin zegarowych lekcji, cztery przed południem (z przerwą na drugie śniadanie), a po krótkim lunchu kolejne trzy. Zajęcia popołudniowe miały nieco inny charakter, dzięki czemu uniknęliśmy monotonii. Spotkaliśmy się w innym składzie osobowym i rozmawialiśmy na trudne, kontrowersyjne tematy, a dyskusje bywały czasem naprawdę „gorące”. Tym razem nie korzystaliśmy z podręczników.
14.08.2024 – środa
Niezależnie od tego, czy miałam siedem godzin lekcji, czy cztery, to każdą okazję starałam się wykorzystać do rozmowy. Na przerwach i po lekcjach było jeszcze lepiej, bo zmieniały się osoby, które spotykałam. Wszyscy byli tu bardzo otwarci i szukali okazji do integracji. Wyjątkiem były grupy nastolatków, głównie z Włoch, mówiące głównie w ojczystym języku. W innych przypadkach wystarczyło, żeby do grupy dołączyła choć jedna osoba nie mówiąca w danym języku i wszyscy wracali do angielskiego.
W mojej klasie przedpołudniowej miałam koleżanki i kolegów z: Chin, Korei Południowej, Japonii, Turcji, Hiszpanii, Brazylii, Włoch, Arabii Saudyjskiej i Rosji (choć tego ostatniego może powinnam pominąć, jeszcze z nim nie rozmawiałam…). Razem ze mną było nas 12 osób, ale często kogoś brakowało. Kursanci byli tu z różnych powodów. Niektórzy wyemigrowali i byli na kursie od kilku miesięcy, często łącząc naukę z pracą. Dwóch Saudyjczyków uczyło się tu angielskiego prawie od roku - miało to być ich przygotowanie do dalszych studiów na wybranym kierunku, w dowolnym kraju. Najpierw angielski, potem na przykład ekonomia. Co człowiek, to jakaś historia. My te historie sobie nawzajem opowiadaliśmy i słuchaliśmy ich równie chętnie… Szkoła stwarzała dodatkowe okazje do takich rozmów, organizując wspólne wycieczki, czy spotkania. Tego dnia po południu w kilka osób pojechaliśmy do Dublina do Hugh Lane Gallery. Muzeum posiada w swoich zbiorach głównie sztukę współczesną, ale w jego zbiorach znajdują się również dzieła impresjonistów. Najcenniejszym elementem kolekcji jest jednak spuścizna po F. Baconie (1909 – 1992).
15.08.2024 – czwartek
Podczas zajęć poznawaliśmy niuanse językowe, na które trudno natrafić w tradycyjnych podręcznikach, a które przenikają do codziennego życia na całym świecie. Dzięki temu będę mogła wreszcie zrozumieć, co mój syn ma na myśli wysyłając mi SMS treści: „tbh idk nrm xx”. Cóż, nic tylko „lol”, albo nawet „rolf”. Chyba łatwiej mi będzie jednak zapamiętać, jakich form używać w oficjalnych e-mailach, a jakich lepiej unikać.
Popołudniowy blok lekcji prowadził inny nauczyciel niż we wtorek. Nie był zachwycony tematem „zbrodnia i kara”, a w naszej grupie pojawiły się bardzo różne opinie na ten temat. Co ciekawe, młodzi Włosi okazali się najbardziej surowymi sędziami.
16.08.2024 – piątek
Ten dzień zaczął się dla mnie bardzo wcześnie. Wreszcie udało mi się zobaczyć wschód słońca. To nie pierwszy raz, kiedy obudziłam się o 6 rano, ale poprzednio o poranku niebo zasnute było chmurami.
Tym razem na lekcji było tylko siedem osób. Niektórzy uprzedzili, że nie przyjdą, bo muszą pracować. Inni mogą tylko żałować, bo nie było nudno. Owszem, zrobiliśmy trochę ćwiczeń, indywidualnych, jak i grupowych. Później obejrzeliśmy film. I tu wskazówka dla wszystkich, którym dialogi wydają się za szybkie. Niektóre platformy dają możliwość spowolnienia tempa odtwarzania, a co za tym idzie także soundracku. Szybkość x 0.75 nie daje wrażenia zwolnionego tempa, a dużo więcej można zrozumieć, także jeśli chodzi o gramatykę. Warto dodać, że nauczycielka bardzo zwracała naszą uwagę na różnice pomiędzy językiem pisanym i mówionym, a część ćwiczeń opierała się na wychwytywaniu w dialogach „połkniętych” sylab, czy głosek. Tydzień nauki zakończyliśmy grą „Articulate”. Rywalizacja była zacięta, ale fair play. Wszyscy bardzo się staraliśmy żeby osoba, która miała odgadnąć wyrażenie z danej kategorii dała radę to zrobić.
Po południu miałam wybrałam się pieszo do Graystone. Nie mogłam się oprzeć perspektywie przejścia klifem tych kilku kilometrów, a pogoda była naprawdę cudowna. Ścieżka była wprawdzie zamknięta, ale i tak wiele osób ją przemierzało. Pomyślałam, że przy tak ładnej pogodzie będzie bezpiecznie. I rzeczywiście było warto. Widoki były niezapomniane, a po drodze dodatkowo można było przeczytać historie o piratach, przemycie z Francji (brandy, herbaty, ginu, jedwabiu i wina – wymienionych w takiej właśnie kolejności) oraz o lordzie Meath, który miał w posiadaniu ogromne tereny w całej okolicy. Wróciłam pociągiem, którego tory biegną wzdłuż wybrzeża (aż do Dublina). Trasę wyznaczono w ten sposób na życzenie wspomnianego lorda, który nie chciał, by tory kolejowe podzieliły jego rozległe posiadłości.
17.08.2024 – sobota
Jak pisałam wcześniej, szkoła oferuje dodatkowe aktywności, takie jak bezpłatne lekcje, spotkania z tutorami (nauczycielami) oraz spacery i wycieczki. Wczoraj pojawiły się propozycje na kolejny tydzień. Na dziś program przewidywał Phoeniks Park w Dublinie, ale dla mnie ważniejsze było zwiedzenie katedry św. Patryka oraz Zamku w Dublinie. Udało się mi także zobaczyć kilka wystaw czasowych.
18.08.2024 – niedziela
Nie wszystkie wyjścia wydają się być wystarczająco atrakcyjne, ale zapisałam się na spacer z Dalkey do Dun Laoghaire. Oba te miejsca obecnie znajdują się w granicach administracyjnych Dublina, ale tak naprawdę to dawne podmiejskie osady.
Zasada jest taka, że wycieczka odbywa się tylko wtedy, gdy zgłoszą się co najmniej cztery osoby. Wtedy szkoła zapewnia przewodnika. Tym razem byłam jedyną chętną, ale mimo to nabrałam jednak ochoty na ten spacer i postanowiłam nie rezygnować. Było warto! Wysiadłam z pociągu wcześniej, w Killiney. I ten odcinek okazał się chyba najbardziej urzekający.
Po południu czekała mnie miła niespodzianka. Do naszej części „rezydencji” wprowadziła się trzecia lokatorka. To nauczycielka z Austrii, mniej więcej w moim wieku. Przegadałyśmy sporo czasu na różne tematy.
Tydzień drugi: 19 – 23.08.2024
Zasadniczo drugi tydzień w szkole spędziłam na podobnych zajęciach co pierwszy, ale jeszcze intensywniej poświęciłam się nauce i uczestniczyłam we wszystkich możliwych lekcjach dodatkowych Businnes Class. W mojej grupie przedpołudniowej skład niewiele się zmienił. Nikt nowy nie dołączył, a jedynie koleżanka z Hiszpanii i kolega z Włoch musieli wyjechać. Test oceniający kto zostaje w danej grupie, kto przeskakuje na wyższy poziom miał odbyć się dopiero w piątek, ale mnie to nie dotyczyło, bo kończyłam kurs. Chyba wszystkim bardzo zależało na przeniesieniu do innej grupy, bo w tej miała zmienić się nauczycielka…
Niestety wszystko, co dobre się kończy i w weekend musiałam wrócić do Warszawy...
PODSUMOWANIE
Wybrana mobilność dała mi ogromny progres w swobodzie wypowiedzi w języku angielskim:
Podczas kursu na ile to było możliwe w tak krótkim czasie, poprawiłam niektóre konstrukcje gramatyczne oraz znacząco rozszerzyłam swoje słownictwo.
Urozmaicone zajęcia pozwoliły mi odkryć samodzielne formy nauki takie jak odpowiedni dobór filmów (w tym odtwarzanie ich z prędkością x 0,75), artykułów prasowych itp.
Duża liczba ćwiczeń prowadzonych podczas lekcji w małych grupach oraz wszystkie dodatkowe aktywności i okazje do rozmów bardzo poprawiły moją swobodę wypowiedzi.
Możliwość skorzystania dodatkowo z lekcji online w ATC Language Schools przez określony czas po zakończeniu kursu stacjonarnego oraz dostęp do aplikacji Duolingo Premium wyrobiły we mnie systematyczność w dalszym podnoszeniu znajomości języka.
Dodatkowym atutem tej formy mobilności była okazja do poznania ludzi z kilkunastu krajów z całego świata. Przebywanie wśród osób różnych profesji, w zróżnicowanym wieku, z odmiennych kręgów kulturowych i o rożnym statusie materialnym utwierdziło mnie w przekonaniu o konieczności zabiegania o równouprawnienie, tolerancję i demokrację. Wierzę, że jest to możliwe, zachowując jednocześnie własną tożsamość.
UWAGI DODATKOWE
Od początku do końca trwania mobilności czułam się bardzo dobrze zaopiekowana i wspierana, najpierw przez instytucję delegującą (w moim przypadku osoby odpowiedzialne za projekt Erasmus+ w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie), a następnie przez szkolę, w której realizowałam mobilność (ATC Bray, Irlandia).
Przed przystąpieniem do konkursu obawiałam się wszelkich formalności. Niepotrzebnie! Zasady przygotowania dokumentów były wielokrotnie omawiane, wszystko było jasne, a co tylko było możliwe, zostało opracowane przez kompetentne osoby (jak umowy, instrukcje itd). Byłam wspierana przez uczestników wcześniejszych mobilności (w moim przypadku wyjazdów językowych), którzy zachęcali mnie do skorzystania z takiej możliwości, a potem przez udzielali wszelkiego rodzaju porad i wskazówek. Porównując stopień przygotowania uczestników naszej grupy oraz kolegów z innych krajów, których spotkałam podczas mobilności, uważam, że zostałam nieporównanie lepiej poinformowana o wszelkich potrzebnych dokumentach i obowiązujących zasadach.
Jeśli chodzi o instytucję przyjmującą, to z pełnym przekonaniem mogę polecić szkołę ATC Bray. Oferuje ona kurs dopasowany do wymogów programu Erasmus+, dodatkowo rozszerza ofertę o nieodpłatne zajęcia i dodatkowe aktywności. Nauczyciele prowadzący są kompetentni, zaangażowani, a po większości widać, że swoją pracę traktują z pasją. Grupy są dobrze dobrane, a po około dwóch dniach istnieje opcja zmiany poziomu, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Szkoła oferuje także zakwaterowanie (u rodziny lub w tzw. rezydencji - rodzaju akademika z mieszkaniami dla 2-3 studentów), co bardzo ułatwia organizację całego wyjazdu i jest uzasadnione ekonomicznie.
Podsumowując, program Erasmus+ miał na mnie bardzo pozytywny wpływ - na moją motywację w pracy, na kompetencje językowe, poszerzenie horyzontów itd. Przy takiej organizacji całego procesu uważam moje uczestnictwo w programie za duży przywilej.