Architektoniczki w Berlinie - zagadnienia gender w urbanistyce
![TreeImage.](/themes/custom/epale/assets/images/placeholder_72x72_user_1.webp)
![Community Collaborator (Silver Member) Community Collaborator (Silver Member).](/sites/default/files/styles/badge_30x30/public/badge-icons/badge4040_collaborator_0.png?itok=gphkH-hJ)
ok. 2 minuty czytania – polub, linkuj, komentuj!
Sierpniowa wizyta grupy Architektoniczki (Honorata Grzesikowska, Ewelina Jaskulska oraz Pameli Bachar z Fundacji Katarzyny Kozyry) w Berlinie upłynęła nie tylko pod znakiem feministycznej urbanistyki, lecz także architektury wspólnej, a może nawet należałoby powiedzieć – wspólnotowej.
fot. archiwum autorki
Architektki rozpoczęły swoją tygodniową wizytę w stolicy Niemiec od spotkań z kolektywem feministycznym fem arc, którego członkinie koncentrują się w swoich działaniach na perspektywie intersekcjonalnej. Czerpią one także w swoich projektach z własnego zaplecza artystycznego, organizując przy tym jednocześnie performanse czy wystawy. Architektki uczestniczyły pierwszego dnia w zorganizowanych przez kolektyw warsztatach oraz wspólnym zwiedzaniu bloku mieszkaniowego (galeriowca).
Warsztaty poświęcone były między innymi tematowi pozornie pejoratywnej plotki, a dokładnie tak zwanego Gossip Town, czyli zjawiska obrazującego, jak plotka w mieście tworzy nie podziały, lecz wspólnotę. Plotkowanie przywołuje raczej negatywne epitety, zaś ,,plotkara” jest określeniem pełniącym rolę niesprawiedliwej i niesłusznej etykiety, jaka przyklejana zostaje kobietom, aby zaakcentować ich rzekomą dwulicowość albo, żeby zbagatelizować ich konwersacje. Kolektyw fem arc stara się odczarować pojęcie plotki, wskazując zarówno na jego historię etymologiczną, jak i funkcję, jaką przez lata pełniło. To właśnie wtedy, kiedy kobiety spotykały się ze sobą i ,,plotkowały” przy wspólnym haftowaniu, przygotowywaniu posiłków czy opiece nad dziećmi, budowały one autentyczną społeczność i zacieśniały więzy.
fot. archiwum autorki
Architektoniczki wzięły także udział w warsztatach dotyczących kwestii wyodrębnienia rozmaitych przestrzeni w mieście oraz tego, jak pracować w obszarach tematycznych, takich jak: pamięć (nazwy ulic), reprezentacja i polityka, przestrzenie władzy, mobilność, bezpieczeństwo osobiste. Zadaniom akompaniowała Fem*map, a więc feministyczna mapa Berlina, analizująca całe miasto pod kątem płci, która została opracowana przez TU-Berlin – Uniwersytet Techniczny w Berlinie. Architektoniczki spotkały się również z reprezentantami organizacji Coopdisco, której nadrzędnym celem jest opracowywanie, planowanie, projektowanie i wdrażanie miejsc, które są użytkowane, potrzebne i chronione jako dobro wspólne. Są to przestrzenie, w które wpisana jest możliwość uczestnictwa wszystkich użytkowników, i które są przystępne cenowo, dostępne oraz trwale zabezpieczone przed prywatyzacją i spekulacją.
Niezwykle ciekawym przystankiem w trakcie berlińskiej podróży okazała się FLINTA, czyli największa w mieście przestrzeń stworzona dla kobiet. Wśród jej pomieszczeń znajdowały się między innymi pokoje warsztatowe dla przedstawicielek zawodów uznawanych powszechnie za stereotypowo miejskie. Niewątpliwe doświadczenia zebrane przez Architektoniczki w obszarze celebrowania różnorodności i stwarzania równościowych, dostępnych dla każdego przestrzeni będą bardzo przy przekładaniu tych idei na polski grunt.
Zobacz także:
Architektoniczki badają feministyczną urbanistykę w Hiszpanii!
Inkluzywne przestrzenie w mieście - Architektoniczki odkrywają Sztokholm
Wątki tworzenia inkluzywnych…
Wątki tworzenia inkluzywnych i bezpieczniejszych przestrzeni, feministycznej i queerowej urbanistki wpisują się dziś w bardzo istotne aspekty edukacji obywatelskiej, której także istotną częścią jest zagadnienie dostępności. Dlatego też, zastanawia mnie co kryje się za określeniem „przestrzeń dostępną dla każdego”? Czy uwzględnia ona potrzeby osób niewidomych, o alternatywnej motoryce, g/Głuchych, atypowych? I czy skoro mamy tak naprawdę mnogość różnych potrzeb zagadnienie „dostępnej dla każdego przestrzeni” nie jest możliwą do wyobrażenia, ale niemożliwą do zrealizowania utopią?