JOB SHADOWING czyli o cieniach podglądania pracy

ok. 6 minut czytania – polub, linkuj, komentuj!
Job shadowing wśród pracowników branży kultury i sektora społecznego jest bezcenny. Zanurzeni w bieżączce i zabieganiu o środki na najbliższą przyszłość tracimy z oczu jego nieoczywistą wartość - nie zawsze wymierną w walutach, partnerstwach czy konkretnych działaniach. Kluczowym zyskiem ze wspólnego podróżowania, odkrywania nowych miejsc i inicjatyw - jest integracja, niespodziewane inspiracje i wytchnienie - czyli po prostu dobrostan naszych grup i każdego/każdej z nas indywidualnie.
Stowarzyszenie Lokalnych Ośrodków Twórczych to formalna nazwa organizmu, który tętni życiem już od 30 lat, a jego najważniejszym owocem jest Slot Art Festival. Wspólne spędzanie czasu, towarzyszenie sobie w prostych codziennych czynnościach i wymiana doświadczeń były podstawą dla jego powstania w latach '90.

Photo by Andreea Avramescu on Unsplash
We wspólnej historii zdarzały się nam zagraniczne wyjazdy, ale 2023 to pierwszy rok, kiedy członkowie i współpracownicy Stowarzyszenia skorzystali z erasmusowych możliwości, odbywając 4 wizyty zagraniczne w formule job shadowing.
Jak to często bywa wśród działaczy III sektora, wielu z nas z trudem wykroiło czas z rodzinnych i zawodowych obowiązków, głęboko rozważając "efektywność" wyjazdów - sens i uzasadnienie dla tego wysiłku.
- Czy rzeczywiście to konieczne, potrzebne, przydatne?
- Czy na pewno możemy sobie na to pozwolić?
- Co z tego będziemy mieć - indywidualnie i jako organizacja?
Drugi z wyjazdów poprowadził czworo z nas w samochodową podróż z Wrocławia do Lublany. Tam polecona organizacja Bunker - tak jak my w Slocie - od prawie 3 dekad organizuje festiwal. Szybko odkryliśmy, że na tym podobieństwa między Slotem a Bunkrem się kończą - i że chcąc czerpać z tego pobytu inspiracje, nie wystarczy podglądanie programu, produkcyjnych czy administracyjnych rozwiązań.
Dla mnie nie był to pierwszy raz, kiedy zakładane cele erasmusowego wyjazdu nie dawały się łatwo zrealizować, bo to co zastane na miejscu okazywało się zasadniczo różne od tego, co widzieliśmy na stronie partnera, a nawet o czym rozmawialiśmy podczas spotkań on-line. Nie dlatego, że ktoś starał się zafałszować obraz albo zaniedbaliśmy research. Po prostu - "z daleka widok jest piękny", a dopiero dłuższy pobyt pozwala w pełni dostrzec specyfikę organizacji.
Jak zatem wykorzystać taki - pozornie chybiony job shadowing? Co można dostrzec w tym cieniu?
Strategia 1 - Różnicowanie
Odkrywając, jak wiele różni nas od gospodarzy, myśląc o tym, rozmawiając z nimi oraz w swoim gronie, coraz lepiej nazywaliśmy własną specyfikę. Wyraźne stawało się dla nas to, gdzie jesteśmy bardziej zaawansowani, a gdzie po prostu inni - nieporównywalni. Niektóre rozwiązania, choć kusząco "bardziej profesjonalne" to coś, czego po prostu nie chcemy wprowadzać ze względu na naszą misję lub styl DIY, którego się trzymamy. Inne z kolei (jak codzienna praca na żywo we wspólnym biurze), choć dziś niemożliwe do realizacji - okazały się dla niektórych z nas impulsem do myślenia, jakiego miejsca pracy chcemy szukać sobie dla siebie w przyszłości.
Paradoksalnie, właśnie dzięki tak wielu różnicom, teraz mocniej czujemy unikatowość naszego projektu - i potrafimy o nim lepiej opowiedzieć. Do takich ćwiczeń mobilizował nas również fizyczny dystans od miejsc, gdzie jesteśmy dobrze znani; konieczność tłumaczenia - dosłownie, bo na inny język - naszych motywacji i sposobów działania. Dotychczas, zanurzeni w nich, nie mieliśmy niezbędnego czasu ani perspektywy.
Strategia 2 - Pogłębianie
Ponieważ w kwestiach technicznych czy merytorycznych pracujemy zupełnie inaczej niż Bunker, w naszym job shadowing szybko przeszliśmy na metapoziom - samej kultury pracy. Zaskoczyło nas, jak w strukturę projektu festiwalowego, ale też codziennego działania organizacji, wbudowany jest czas na regenerację - relacje, ruch, kontakt z naturą, posiłki.
Dziewięcioosobowy, kobiecy zespół Bunkra każdy dzień w biurze rozpoczyna od ustalenia, która z nich robi zakupy, a która gotuje obiad. Wielki kalendarz ścienny pokazuje, która kiedy wyjeżdża i kto może ją zastąpić, przy okazji ucząc się nowych umiejętności. Raz w tygodniu idą razem na gimnastykę do pobliskiego budynku Sokoła (który w trakcie festiwalu staje się jedną ze scen teatralnych); a po tym rozruchu przydaje się biurowa łazienka wyposażona w prysznic i pralkę.
Ten balans działania i wypoczynku uwzględniony był nawet w programie festiwalu, którego 8 dni przedzielała środa, kiedy to ekipa i goście wsiedli do autokarów i zostali zawiezieni na zielone wzgórza za miastem. Tam w gospodarstwie czekał na nas całodzienny piknik z 4-daniowym obiadem i lokalnymi trunkami. Można było rozmawiać z artystami, których spektakle są wystawiane w pozostałe dni; można było - tak jak my - odbywać branżowe rozmowy; albo po prostu nadrobić niedostatki snu na kocu pod drzewem.
Zresztą, dni festiwalowe również nie były wypełnione po brzegi, jak to jest na naszym Slot Art Festivalu - zdarzały się spektakle o 6 rano lub te trwające do północy; a punkty programu rozrzucone po mapie pięknej Lublany wymuszały spacery nad brzegiem rzeki, przerwy na lody, obiady i rozmowy.
Pozostaliśmy z retorycznym pytaniem - czy aby "przerwy w pracy" i "przerwy w programie" nie są czasem najbardziej owocnym dla kreatywności i relacji, bez których ani kultura, ani działania społeczne nie są możliwe? A jeśli tak, jak wbudować je w asynchroniczną pracę zdalnego zespołu lub hiperintensywny, symultaniczny line-up naszego eventu?
Strategia 3 - Rozszerzanie
Ostatnim sposobem czerpania z wyjazdu, którego wartość leżała nie tam, gdzie się spodziewaliśmy, były oczy szeroko otwarte na to, co dzieje się wokół naszych gospodarzy. Festiwal Mlade Levi odbywa się w centrum bardzo nietypowej europejskiej stolicy - liczącej tylko 200 tys. mieszkańców, o pięknej zwartej starówce rozciągniętej wzdłuż bulwarów niewielkiej Lublanicy. Słowenia jest dość zamożnym krajem nastawionym dziś przede wszystkim na zachodnich turystów, jednocześnie z wciąż widoczną zawiłą przeszłością i lokalizacją - historią przynależności do Jugosławii, bliskością Bałkanów, rozpięciem między Słowianami a kulturą śródziemnomorską. Pomimo swojej stołecznej rangi, Lublana nie maskuje ożywionego dialogu, jaki toczy się na jej murach w formie graffiti.
To z nich dowiedzieliśmy się o ogromnym squacie w dawnej fabryce rowerów i jego dyskusyjnej likwidacji w trakcie pandemii; a także o licznych protestach w obronie tego miejsca, przeciwko władzom miasta sprzyjającym deweloperom. Dawał się wyczuć pacyfistyczny i antykapitalistyczny duch, mnogość artystów i oddolnych ruchów działających w mieście.
Dzięki Google Maps trafiliśmy do drugiej podobnej miejscówki: Metelkovej, która przetrwała w unikalnej symbiozie publiczno-pozarządowej i w tym roku również świętowała 30-lecie istnienia.
Ta uważność na otoczenie zbudowała nam kontekst znacznie szerszy niż "tylko" podglądanie pracy organizacji goszczącej - a on był bodźcem zarówno do dalszego researchu, lektur, rozmów, jak i refleksji. "Czytanie murów" uruchamiało nam w rozmowach z miejscowymi wątki, których nie było w żadnym z przewodników.
W ten sposób - patrząc szczerze "prosto w oczy", ale też w głąb i dookoła działań gościnnego Bunkra, wykorzystaliśmy każdą godzinę naszego 7-dniowego wyjazdu. Ze świadomością, że czas snu, wspólnego jedzenia, śmiechu, patrzenia na wodę i rozmów w samochodzie - jest równie ważny dla naszej pracy jak "efektywne działanie". Nawet, jeśli zazwyczaj zostaje w cieniu tego drugiego.
Zobacz także:
JOBSHADOWING w Krainie Muminków
Fundacja Zustricz uczy się. Job shadowing na Litwie
Kobieca siła: Otwórz drzwi do edukacyjnych możliwości z Erasmus+ Edukacja dorosłych
Metoda job shadowing bywa…
Metoda job shadowing bywa faktycznie trudna do wykorzystania. Jest wymagająca zarówno organizacyjnie, jak i czasowo. Jednak wielokrotnie przekonałam się, że jeśli rzeczywiście poszukujemy skutecznych sposobów na rozwiazanie ważnych problemów, często jest najlepszą drogą. Zewnętrzny obserwator dostrzega to, czego obserwowana oboja już nie dostrzega. Z tej wymiany doświadczeń korzystają obie strony. A nierzadko rozwiazanie problemu okazuje się banalne, jeśli szuka się go obserwując z boku.