Gdzie ci faceci?



ok. 4 minuty czytania – polub, linkuj, komentuj!
Na spotkaniu pewnej rady programowej, w rozmowie o tym, jak powinien wyglądać lokalny projekt edukacyjno-kulturalny dla seniorów, jedna z osób powiedziała: "Ale u nas to głównie panie przychodzą". Druga dodała: "Mężczyzn to chyba bardziej na ryby trzeba by zaprosić... albo na mecz".
Takie komentarze są częste i zazwyczaj pojawiają się z uśmiechem. Problem w tym, że coraz częściej mamy do czynienia z realnym znikaniem mężczyzn z przestrzeni edukacyjnych i kulturalnych. Nie tylko w grupie senioralnej, ale ogólnie. W badaniach nad uczestnictwem w kulturze, edukacji pozaformalnej czy wolontariacie, mężczyźni wypadają znacznie mniej aktywnie niż kobiety.

Photo by Toa Heftiba on Unsplash
Męska nieobecność?
To nie jest temat nowy, ale przez długi czas traktowano go z przymrużenie oka. Dziś coraz wyraźniej widzimy, że to nie jest drobna statystyczna różnica, lecz szerszy wzorzec społeczny. Mężczyźni rzadziej korzystają z oferty domów kultury, bibliotek, rzadziej zapisują się na kursy, a jako wolontariusze pojawiają się sporadycznie. Co się z nimi dzieje? Gdzie są?
Jedna z odpowiedzi brzmi: tam, gdzie czują się kompetentni i "na swoim miejscu". Na stadionie, w garażu, na działce, czasem w zaciszu domu, przy komputerze. Problem polega na tym, że przestrzenie edukacyjne czy kulturalne są często kodowane jako "kobiecie". Miękka komunikacja, nacisk na emocje, relacyjność, warsztaty z ceramiki czy dyskusyjne kluby książki nie zawsze trafiają do męskiego wyobrażenia aktywności.
Dlaczego warto się tym przejąć?
Po pierwsze, dlatego że edukacja i kultura to nie tylko rozrywka, ale też profilaktyka. Samotność, wycofanie społeczne, brak sieci wsparcia to czynniki ryzyka depresji, uzależnień czy chorób somatycznych. Statystyki dotyczące samobójstw mężczyzn w Polsce są alarmujące. Mężczyźni nie tylko rzadziej sięgają po pomoc, ale też są mniej obecni w miejscach, gdzie mogliby ją otrzymać niejako przy okazji.
Po drugie, dlatego że kultura potrzebuje różnorodności. Także tej płciowej. Gdy z jakiejś przestrzeni znikają kobiety lub mężczyźni, traci ona swój potencjał spotkania. A edukacja dorosłych właśnie na tym spotkaniu powinna się opierać.
Co można zrobić?
Zacznijmy od tego, że nie chodzi o tworzenie specjalnych "męskich" programów edukacyjnych z siekierą i motorem w tle. Chodzi raczej o przemyślenie języka komunikacji, form zaproszenia, a także samej treści działania. W Oławie powstał projekt OrlikLAB, gdzie przestrzeń boiska piłkarskiego zamieniono w miejsce spotkania i rozmowy o lokalnych sprawach. Z kolei "Męska Szopa" to inicjatywa, w której naprawianie rowerów stało się pretekstem do wspólnego działania i budowania relacji.
Czym są Męskie Szopy? To przestrzenie stworzone z myślą o mężczyznach, głównie starszych, którzy chcą robić coś razem, ale niekoniecznie rozmawiać o emocjach przy kawie. Szopy działają na zasadzie warsztatów praktycznych: wspólne majsterkowanie, naprawa mebli, rowerów, czy budowa prostych konstrukcji. To działania, które nie tylko dają poczucie sprawczości, ale i umożliwiają budowanie relacji w naturalny, nieformalny sposób.
W Męskich Szopach nie chodzi o terapię czy edukację w klasycznym rozumieniu, ale o bycie razem i robienie czegoś, co ma sens. Dla wielu uczestników to pierwsze od dawna miejsce, gdzie czują się potrzebni i widziani. To też przestrzenie wolne od ocen, gdzie nie trzeba się popisywać wiedzą, ale można się podzielić doświadczeniem. A stąd już niedaleko do rozmów, refleksji i dzielenia się ważnymi sprawami.
Historia Męskich Szop wywodzi się z Australii, gdzie w latach 90. XX wieku zaczęto zauważać pogarszający się stan zdrowia psychicznego mężczyzn, zwłaszcza po przejściu na emeryturę. Zainicjowano więc pierwsze przestrzenie, w których mogli oni spotykać się, dzielić umiejętnościami, pracować rękami i budować relacje w niesformalizowany sposób. Pomysł szybko zdobył popularność i został zaadaptowany w wielu krajach, także w Europie. Dziś Męskie Szopy funkcjonują jako uznane narzędzie wspierania dobrostanu, integracji i aktywizacji społecznej – zwłaszcza wśród osób starszych.
W Polsce przykłady Męskich Szop z powodzeniem rozwijane są m.in. w Bydgoszczy i Warszawie, gdzie organizowane są spotkania, naprawy, wspólne budowanie i dzielenie się wiedzą. To inicjatywy, które pokazują, że mężczyźni chcą i potrafią być aktywni – jeśli tylko stworzymy im ku temu odpowiednie warunki.
Warto się uczyć od takich inicjatyw. Znaleźć sposoby, by dotrzeć do mężczyzn nie przez plakat z napisem "warsztaty rozwoju osobistego", ale przez zaproszenie do zrobienia czegoś razem, przy okazji. Edukacja może działać również przez działanie, a nie tylko rozmowę.
Zakończenie bez kropki
Ten tekst nie ma zakończenia z gotową receptą. Raczej zaproszenie do rozglądania się uważniej i zadawania sobie pytania: kto jest obecny, a kogo brakuje? I co możemy zrobić, by ta obecność była pełniejsza. Także po męsku.
dr Bartek Lis – socjolog, badacz społeczny, animator kultury, edukator. Kierownik Działu Badań i Rozwoju w Instytucie Kultury Miejskiej w Gdańsku. W latach 2017-2024 związany z Centrum Kultury Zamek, jako kurator, badacz i animator. Wcześniej (2012-2017) kurator projektów społecznych w Muzeum Współczesnym Wrocław. Od 2012 roku stały współpracownik Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę". Obszary specjalizacji: włączanie społeczne, studia o niepełnosprawnościach, senioralna "zależność", rozwój publiczności, edukacja obywatelska, sztuka jako narzędzie animacji spolecznej, gender, queer oraz crip studies. Ambasador EPALE.
Interesujesz się edukacją kulturową dorosłych? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod i niestandardowych form w obszarze edukacji muzealnej? Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na ten temat dostępne na polskim EPALE! |
---|
Zobacz także:
Historie mniejsze i ich edukacyjny potencjał
Komentarz
Czytając ostatnio pewne…
Czytając ostatnio pewne badania zauważyłam, że mężczyźni w wielkim stopniu wykazują negatywne nastawienie w stosunku do działań kulturalnych i prozdrowotnych, zwłaszcza tych ukierunkowanych na dobrostan psychiczny. Wynikać to może z tego, że ulegają oni wykreowanym przez społeczeństwo stereotypom, które dają nam do zrozumienia, że "prawdziwy mężczyzna musi być silny". Dla znacznej grupy mężczyzn zwykła rozmowa, wymiana myśli czy spotkanie bez wyraźnego „zadania do wykonania” może stanowić poważną barierę. Mam wrażenie, że wielu z nich odbiera takie formy aktywności jako potencjalne zagrożenie dla swojego wizerunku. Bardzo mi się podoba idea „Męskich Szop”, która może pomóc stworzyć przestrzeń, w której mężczyźni mogą działać poprzez zadania i wspólne majsterkowanie, jednocześnie mają szansę nawiązywać relacje i zadbać o swój stan psychiczny.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Ciekawy wpis - dziękuję!…
Ciekawy wpis - dziękuję! Męskie szopy to dla mnie coś nowego. Nie do końca moja bajka (majsterkowanie to jedna z ostatnich rzeczy, które chciałbym robić), ale bardzo podoba mi się budowanie oferty dla mężczyzn. Piszesz o ich (ograniczonej) obecności w kulturze. Okazuje się, że w działaniach rozwojowych na uczelni jest podobnie.
Zaintrygowany Twoim tekstem sprawdziłem: ubiegłoroczna edycja Akademii Kompetencji (czyli największy program szkoleniowy otwarty dla studiujących osób w moim otoczeniu): 207 zgłoszeń kobiet i 75 mężczyzn. Mniejsza dysproporcja jest w tegorocznej odsłonie projektu mentorskiego: 34 studentki i 27 studentów.
Oczywiście, jednym z wytłumaczeń może być to, że na uniwersytecie generalnie mamy więcej kobiet, niż mężczyzn. Oba programy też..."nie mają płci". Może w nich wziąć udział każda zainteresowana osoba.
Ciekawi mnie jeszcze jeden wątek. Od kilku lat przygotowuję przeglądy inicjatyw - co poniedziałek zbieram na LinkedIn warsztaty, konkursy, konferencje, programy i inne rozwojowe wydarzenia, z których mogą skorzystać studiujące osoby. Wiele z nich przysyłają do mnie bezpośrednio instytucje. Kojarzę kilka akcji dedykowanych paniom (np. konkurs L'Oreal - UNESCO, projekty Sieci Przedsiębiorczych Kobiet albo Nowa JA na rynku pracy od Digital University). Nawet jeśli istnieją podobne inicjatywy dla panów, na uczelnię nie docierają informacje na ten temat bezpośrednio od organizatorów. I tu pytanie: słaba promocja? Brak takich inicjatyw? Słaby odbiór grupy docelowej?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Uderzyła mnie świadomość, że…
Uderzyła mnie świadomość, że w mojej społeczności swego czasu również narzekaliśmy na problem małego angażu panów w życie kulturowe lokalnej społeczności. Najbardziej szokująca jest jednak prosta informacja, że cały błąd polegał w próbie przekonywania do wzięcia udziału w aktywnościach już zdominowanych przez kobiety. Logicznym jest przecież, że wkroczenie do całkowicie nieznanego środowiska nie jest najmilszym przeżyciem i panowie musieliby przejawiać wielką motywację, by przezwyciężyć tę barierę. Przykłady takie jak ,,Męska Szopa'' pokazuje, że mężczyźni mogą wymagać innego podejścia- opartego na sprawczości, działaniu i konkretach. Jeśli chcemy tworzyć nasze przestrzenie bardziej inkluzywnymi musimy pamiętać, by zwrócić uwagę na różne wymagania dotyczące języka, perspektywy i odpowiadać na zapotrzebowanie mężczyzn, tak by te środowiska mogły też być ,,ich''.