Dorosnąć, by żyć

ok. 8 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!
Życie człowieka jest drogą. On sam decyduje (w mniejszym, lub większym stopniu) dokąd zmierza. Postanawia, kalkuluje, roztacza perspektywę, rusza. Towarzyszy jemu różna energia i motywacja związana ze zmianą, często podyktowana chęcią zrobienia czegoś, czegoś tylko dla siebie.
Podczas pracy coachingowej z klientami wielokrotnie słyszę, że do czegoś trzeba „dorosnąć”. Samo słowo „dorosnąć” Słownik Języka Polskiego definiuje jako „osiągnięcie wieku i stopnia rozwoju umożliwiającego samodzielne życie”[1]. Samodzielne życie – materialne, intelektualne, duchowe, stanowi integralną część procesu stawania się. Tak, stawania się. Jak dla mnie samo „stawanie się” jest procesem, aktywnym, czasochłonnym i przede wszystkim wymagającym. Do zmiany trzeba dorosnąć. Zmiana dojrzewa w człowieku, a jej potrzeba pojawia się zazwyczaj wtedy, gdy coś nam nie pasuje, gdy mamy poczucie, że kręcimy się w przysłowiowe kółko, gdy ….[Twoja odpowiedź]
Photo by Kalen Emsley on Unsplash
O ile zmiana wnętrza, fryzury jest w wielu przypadkach lekka, łatwa i przyjemna, o tyle zmiana płynąca z głębi, oparta na potrzebach jest żmudna. Dorastanie do zmiany jest procesem, w którym kluczową rolę odgrywa sam klient. To on stanowi o tym, czy chce zmiany, czy też czuje, że już czas, by ją wdrożyć. To klient wskazuje cel. Moje doświadczenie podpowiada mi, że ten z kolei, powinien być celem „z serca”, a nie „z głowy”, ponieważ cel „z serca” jest rzeczywistą potrzebą, ten „z głowy” podyktowany jest czystym racjonalizmem. To serce dyktuje klientowi, dokąd powinien iść, co zmienić, jak przetrwać ewentualne niepowodzenia, a te będą. Reakcja na nie może okazać się kluczową w drodze do „stawania się”.
Wielu klientów coachingowych przyznaje, że od wielu lat szuka – szuka siebie, miejsca dla siebie, próbuje, z różnym skutkiem „coś” zmienić. Tym, co wzbudza energię niezbędną do działania, do transformacji egzystencji, do poprawy, jest świadomość braku satysfakcji, która towarzyszy nam w życiu. Przychodzą mi na myśl słowa jednego z nich, który stwierdził: „zmiana jest dla cierpliwych”, a tej cierpliwości zazwyczaj nam brakuje. Czasy, w których żyjemy, nieustający postęp, gonitwa za lepszym jutrem, nie pozwalają nam czekać i wielu ludzi nie czeka, wybierając drogę na skróty, albo nie wybierając jej wcale. Samo czekanie jest tzw. dojrzewaniem.
Pojawiają się we mnie pytania coachingowe:
1. Na co w życiu czekasz? / Na co w życiu jeszcze czekasz?
2. Jak długo czekasz?
3. Po czym poznasz, że to na co czekasz „przyszło”?
Pytania coachingowe wzmacniają proces „stawania się”. Przekierowują klienta do tego, co może się wydarzyć, a on sam nabiera wiary w swoje sprawstwo i zaczyna iść. Klient, mówi „idę”. Co znaczy dla niego „idę”? Poza ruchem, oznacza fakt, że jego droga do zmiany właśnie się zaczyna. Z doświadczenia klientów (i swojego) wiem, że ważne w tej drodze jest własne tempo. Nie można iść w tempie, które wyznacza nam ktoś inny, np. otoczenie, bo to podyktowane jest jego oczekiwaniami, „dobrymi radami” i nigdy nie będzie nasze. Owszem, osoby, które ruszają w nie swoim tempie chcą udowodnić, że jednak można, co jest dla nich zgubne. Może warto zapytać siebie: Jakie jest moje naturalne tempo?
Bez wątpienia proces „stawania się” jest procesem powrotu do siebie. Coach nie dyktuje klientowi tempa. On towarzyszy w zmianie. Proces wychodzenia przez klienta ze strefy komfortu jest jego, nie coacha. Coach nie ocenia klienta, ani jego celu. Klient wkracza na drogę, drogę zmiany, a ta zaczyna go cieszyć, idzie i widzi więcej. Klient zauważa najmniejszy szczegół swojej egzystencji, bierze go w dłonie, przygląda się z każdej strony, słucha siebie, oddycha. Ważne jest, by oddychać swoim powietrzem. Ono daje nam moc, bo jest nasze. Zastanów się: Czyim powietrzem oddychasz? To pytanie budzi refleksję, powoli otwiera klienta. Klient zaczyna słuchać siebie, określać swoje potrzeby.
Eksploracja przez klienta otaczającej rzeczywistości jest niewątpliwie sposobem na jego często przesadzony defetyzm. Zauważam, że zaczyna liczyć się inwestowanie jak najmniejszej ilości czasu i energii w to, by osiągnąć jak najefektywniejsze wyniki. I z tym się zgadzam, ale ten stan wymaga doświadczenia, wprawy. W drodze do celu ważna jest intencja. Ta zazwyczaj powinna brzmieć inspirująco, ale i konkretnie. Gdy będzie mglista, nie ma szans na zaistnienie w rzeczywistym środowisku zmiany. Josh Billing’s twierdził:
Połowa problemów w życiu bierze się ze zbyt szybkiego mówienia „tak” i zbytniego ociągania się z mówieniem „nie”.[2]
Ważne jest, aby w drodze zrezygnować z części zobowiązań, by nie być zbyt obciążonym, by mieć czas i przestrzeń na zmianę. Odmawianie jest trudne, dbanie o siebie, jeszcze bardziej skomplikowane, ale nie niemożliwe. Na tym etapie drogi klient myśli o sobie w kategoriach „będę”. Zaczyna wiedzieć siebie , zauważać proces zmiany. Budowanie siebie na nowo, poprzez stawanie się ma być przyjemnością, wyjściem ze strefy komfortu, nie ma kojarzyć się z lękiem i strachem, który zabiera energię i czas. J. Rogers słusznie zauważa:
Rozmowa coachingowa nie jest przyjacielską pogawędką, a jej cechą wyróżniającą jest nacisk, jaki kładzie się w niej na zmianę. Jeśli klient uważa, że nic nie musi zmieniać, nie powinien decydować się na coaching. Cele na przyszłość powstają przez identyfikację tego, co mamy teraz, i porównanie z tym, co chcemy mieć w przyszłości.[3]
Klientowi podczas drogi towarzyszy ciekawość nie tylko samej zmiany, ale i tego, jak/w jaki sposób on sam tej zmiany doświadczy. Po typ etapie w kliencie pojawia się pytanie: co teraz ze mną będzie? Odpowiedź jest jedna: teraz „będziesz”. Tylko tyle, aż tyle. Będziesz taki, jaki chcesz być, taki, do jakiego zmierzałeś, w swoim tempie, na swoich prawach, w otoczeniu, które jest Twoje. Teraz wystarczy: żyć, żyć z całych sił!
Marta Kaźmierczak – akredytowany coach ACC ICF, wykładowczyni na Uniwersytecie Humanistycznospołecznym SWPS w Warszawie. Autorka innowacji "Coaching w zakładzie karnym", metody wsparcia procesu zmiany osadzonych. Specjalistka z zakresu pracy z więźniami długoterminowymi. Pełni również funkcję job coacha w projektach aktywizacji zawodowej grup defaworyzowanych. Ambasadorka EPALE.
Zobacz także:
Specyfika procesu coachingowego w warunkach izolacji penitencjarnej
Komentarz
Brzmi bardzo dobrze, choć…
Brzmi bardzo dobrze, choć nie jest chyba tak proste, jakby się mogło wydawać, w dużym uproszczeniu: chcę zmiany, cel z serca, no i wdrażam. Oczywiście wierzę, że to jest możliwe, inaczej świat stałby w miejscu, ale interesuje mnie trwałość takiej zmiany. Masz jakiś własny sposób monitorowania czy osoby, którym towarzyszyłaś w rozwoju na trwale dokonały zmiany w swoim życiu. Nie mówię o jakiś spektakularnych zmianach, choć takie najlepiej zobaczyć, ale czasem jakiś drobnych, ale ważnych. Czy nie wróciły na stare tory?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Nie ma rozwoju bez bezpieczeństwa
Marto, choć nie lubię sformułowania "wyjście ze strefy komfortu" (wolę tę strefę poszerzać i wciąż czuć się komfortowo :)), cieszy mnie, że wydźwięk Twojego artykułu zawiera tezę, że nie ma rozwoju bez bezpieczeństwa. Przynajmniej tak to odbieram.
Znajduje to potwierdzenie w teorii poliwagalnej S.W. Porgesa.
Porges pokazuje dlaczego z perspektywy ewolucyjnej i biologicznej poczucie bezpieczeństwa warunkuje dostęp do wyższych struktur mózgowych, dzięki którym jesteśmy kreatywni i sprawczy.
Teoria jest dla mnie dość trudna, bo wymaga sporej wiedzy biologicznej i medycznej, ale jestem w trakcie jej zgłębiania :)
Co do sformułowania: zmiana jest dla cierpliwych - jako odpowiedź i motywator przychodzi mi na myśl cytat: "Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie". H. Jackson Brown.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
W punkt
Barbaro, dziękuję za Twoje słowa. Osobiście też nie lubię sformułowania " wyjście ze strefy komfortu", ale używam go, by zobrazować perspektywę. Tak, nie ma rozwoju bez bezpieczeństwa. Uwielbiam przytoczony przez Ciebie cytat o upłynięciu czasu. Najważniejsze, by zacząć :) Oczywiście jeśli tego potrzebujemy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Mój sposób
Wg mnie istotnym jest uważność - mindfullness - zmieniasz się, rozwijasz, bo jesteś tu i teraz. Ciało i duch skupia się na tym co jest w tej chwili - tym co robisz, gdzie jesteś i kto cię otacza. To daje duże powodzenie zmian w życiu. Sprawdza się bardzo w przygotowaniu uczniów w szkole do zadań konkursowych czy egzaminacyjnych.