European Commission logo
Zaloguj Utwórz konto
Można wpisać wiele słów, odzielając je przecinkami.

EPALE - Elektroniczna platforma na rzecz uczenia się dorosłych w Europie

Blog

Bez powrotu

Kryzysy wieku wczesnodorosłego, dotykający osoby u początków swej drogi do niezależności, przybierają różne odcienie. W zasadzie ile osób tyle możliwości. Dziś jednak chciałam skopić się na problemie wejścia w dorosłość, oznaczającą podjęcie decyzji o wyprowadzce z domu rodzinnego, studiów, pracy, w odniesieniu do osób z deficytami, w tym związanych kompetencjami społecznymi, będącymi wynikiem porzucenia we wczesnym dzieciństwie. Jednostki wychowywane w placówkach opiekuńczych posiadające, bądź nie, osoby zaufane, bliskie, stają przed dylematem – podjąć próbę usamodzielnienia, czy pozostać w pewnym środowisku, gdzie zawsze będzie ktoś, kto zadba o zaspokojenie podstawowych potrzeb. Problem wydaje się błahy – kończąc 18 r.ż. muszą opuścić dotychczasowe miejsce pobytu, lecz w rzeczywistość pisze inny scenariusz. Ustawodawstwo dopuszcza pozostawienie podopiecznego w placówce, o ile kontynuuje on naukę i podpisze stosowny kontrakt. Jak wygląda to w praktyce (oczywiście przedstawione sytuacje są jedynie przykładami nieoddającymi pełnej ferii barw przedstawionej kwestii problemowej, nie stanowią reguły i nie mogą zostać poddane uogólnieniu).

 

***

Chłopak uzyskuje pełnoletność. W końcu może więcej. Dostępne stają się sobotnie imprezy, późniejsze powroty, pozorny brak kontroli. Jednak czy aby na pewno? Należy myśleć perspektywicznie.

 

Mogę się usamodzielnić - pójść na swoje, robić co tylko zechcę ale czy zdołam utrzymać się? Do tej pory nie było konieczności życia od pierwszego do pierwszego. Zawsze był ktoś odpowiedzialny za szkołę, jedzenie, środki czystości, nawet zdarzały się wyjazdy. Teraz nie wiem nawet w jakim urzędzie powonieniem złożyć wniosek o mieszkanie.

 

Adult-adventure-fashion-160483_0

 

Strach – z dużą dozą prawdopodobieństwa właśnie ta emocja dominuje w odczuwaniu młodego człowieka, który chcąc zaznać wolności, pragnie by mimo wszystko proces ten odbył się w warunkach kontrolowanych. Gdzieś tam z tyłu głowy pojawia się świadomość, że nie będzie już powrotu. Właśnie to jest największa różnica, a zarazem trudność dzieci placówkowych. Decydując się na spróbowanie samodzielności nie mają już możliwości powrotu. Raz opuściwszy mury instytucji zamykają za sobą na zawsze drzwi. Będą mogli przyjść po poradę, zadzwonić by wyrzucić z siebie całą frustrację, jednak nikt nie przyjmie ich ponownie. Nie będzie kochającej mamy, która przytuli i powie, że to było za wcześnie, spróbowałeś a teraz nie wygłupiaj się i wracaj do domu, gdy zapada decyzja– mosty są automatycznie palone.

Nawet jeżeli podpisany zostanie kontrakt i wychowanek pozostanie w placówce, musi liczyć się z wieloma trudnościami. Przede wszystkim nie jest odpowiedzialny jedynie przed sobą. Mając nawet 20 lat może otrzymywać kary za spóźnienie, ma obowiązek uzyskania zgody na wyjście. Zawsze jest tylko dzieckiem, traktowanym we właściwy podrostkowi sposób, mimo iż dawno wyrósł z pieluch. Jeden błąd i może natychmiastowo zostać usamodzielniony. Złamany regulamin (oczywiście nie każdy przypadek musi się tak kończyć) oznacza konieczność opuszczenia dotychczasowego domu, bez względu na to czy masz dokąd pójść. Przy odrobinie szczęścia ktoś cię przygarnie. Są to realne problemy ludzi stających u progu dorosłości. Dalsze poddawanie się kontroli czy rzucenie się od razu na głęboką wodę, bez treningu czy asekuracji. Nie ma się co oszukiwać, wcześniejsze przygotowanie zawsze ustępuje zderzeniu z przytłaczająca rzeczywistością, które to praktycznie nigdy nie następuje bezboleśnie, zwłaszcza u osób, które przez pierwszą część życia chłonęły wadliwe przystosowawczo wzorce, a przez kolejną pozbawione były możliwości obserwacji poprawnych relacji rodzinnych zachodzących w środowisku naturalnym.

Niewątpliwie tego typu sytuacje wywołują lęk i stres, są kryzysem nie tylko rozwojowym, lecz także sprawdzianem siły charakteru, tego na ile jestem w stanie polegać jedynie na sobie samym. Rozbicie wzmaga niepokój, świadomość drogi bez powrotu nakazuje odwlekanie momentu ostatecznego. Nie ma tutaj mowy o maminsynkach kurczowo trzymających się spódnicy rodzicielki, lecz faktycznym paraliżującym lękiem przed wykonaniem kolejnego ruchu. Jak przygotować wychowanków do podjęcia decyzji mających wpływa na cale przyszłe życie? Jak przekonać opornych by spróbowali, gdy nieustanną towarzyszką staje się myśl o nieodwracalności skutków jednej decyzji, od której zależy całe życie. Problem ten istnieje nie od dziś. Nie ma jednak żadnych kursów pomagających przejść przez trudy decyzyjne. Podopieczni zazwyczaj nie mają nikogo komu mogą zaufać, kto da im wiarę, że będą mieli gdzie powrócić, najczęściej są zwodzeni przez tzw. osoby bliskie. Wychowawca jest jedynie pracownikiem placówki. Głęboka relacja występuje rzadko. Oczywiście wychowanek zwróci się do niego po pomoc lecz jest to jedynie substytut, relacja gorszej kategorii, która od samego początku posiada właśnie tę jedna wadę – jej podstawa nie są więzy rodzinne.

Czego więc my, pedagodzy możemy uczyć wychowanków by nabyli przeświadczenia o tym, że są gotowi na krok w dorosłość? Jak im pomóc i skąd mamy wiedzieć, że to jest ten właśnie moment, chwila jedyna i niepowtarzalna kiedy to wyprowadzając się z placówki trafia na optymalne dla siebie warunki? Może warto by było pomyśleć o kursach przygotowujących zarówno wychowanków, jak i pedagogów, do opuszczenia gniazda przez podopiecznego.

 


   

Pracujesz z osobami zagrożonymi wykluczeniem? Działasz na rzecz włączenia społecznego? 

Szukasz sprawdzonych metod i narzędzi, które możesz wykorzystać w pracy w zakładach karnych lub domach pomocy społecznej?

Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na ten temat dostępne na polskim EPALE! 

      

Likeme (0)

Komentarz

Stawanie się człowiekiem dorosłym jest dla każdego z nas sprawą indywidualną. Zmieniają się piorytety, stajemy się odpowiedzialni a także podejmujemy trud i wysiłek, aby coś w życiu osiągnąć. Każdy z nas będzie to przeżywał inaczej. Uważam, że w tak trudnym okresie wsparcie rodziny jest bardzo ważne i niezwykle cenne, dlatego sądzę, że wychowankom z placówek opiekuńczych taką decyzję jest podjąć bardzo ciężko, jest to decyzja niestety w jedną stronę bez możliwości powrotu. Uważam, że  mimo wszystko pedagodzy powinni ułatwić im ciężki start oraz  przygotować ich psychicznie na tak odpowiedzialną decyzję. 
Likeme (0)

Uważam, że wchodzenie w dorosłość dla każdego człowieka wiąże się z pewnym stresem. Podyktowane jest to przede wszystkim tym, że do tej pory byliśmy pod czyjąś opieką na stałe, nie musieliśmy podejmować tak trudnych decyzji, które wiążą się z tym wiekiem. Większość młodzieży wkraczając ten wiek, cieszy się z niezależności, tego, że będą mogli o wiele więcej niż dotychczas. Jednak życie to czasem weryfikuje. Wydaje mi się, że dzieci wychowujące się w placówkach opiekuńczo-wychowawczych mają większe problemy z adaptacją do nowej sytuacji. Często takie osoby, mimo opieki ze strony wychowawców czy też rodziny, są osamotnione. Mogą odczuwać pewien dyskomfort związany z wkraczaniem w dorosłość, często zamknięci w placówkach, muszą dostosować się do reguł tam panujących. Nie znają innego życia, nie wiedzą, że może być inaczej. To może powodować, że nie mają pojęcia jak się zachować w pewnych sytuacjach, jak poradzić sobie z trudnościami związanymi z dorosłością. Dlatego uważam, że samo wychowywanie w tego typu placówkach, nie jest w pełni kształcące, aby poradzić sobie z dorosłością. Sądzę, że odpowiednio wykwalifikowani pedagodzy, powinni skupić się na rozwoju u takiej młodzieży, wiary we własne możliwości. Powinni udzielić pomocy w odkrywaniu samych siebie, tak, aby cały proces wstępowania w dorosłość był dla nich świadomy.
Likeme (0)

Wchodzenie w okres wczesnej dorosłości jest dla wielu ludzi trudnym, wręcz przełomowym momentem w życiu. Człowiek jest zmuszony wtedy podjąć decyzje, które być może zaważą na jego dalszym życiu. Zgadzam się z autorką tekstu, że osoby wychowane w placówkach opiekuńczych muszą borykać się z dodatkowymi problemami i tym samym większym stresem w tym okresie. Myślę, że pedagodzy powinni przede wszystkim umacniać wiarę we własne siły swoich wychowanków, żeby odważnie kroczyli naprzód w dorosłym życiu. Dużo będzie zależało od ich nastawienia i obiektywnego oglądu na zaistniałą sytuację. Uważam, że bardzo dobrym pomysłem jest wprowadzenie lekcji/warsztatów na temat tego jak radzić sobie samemu w codziennym życiu, załatwiać sprawy urzędowe, bankowe itd., ponieważ taka wiedza jest konieczna do funkcjonowania we współczesnym świecie i w jakimś stopniu ułatwi młodym ludziom rozpocząć samodzielne życie.
Likeme (0)

Wchodzenie w dorosłość zawsze jest trudnym procesem, nawet jeżeli ma się przy tym wsparcie rodziny. Raczenie sobie bez niej jest o wiele bardziej traumatyczne. Wychowankowie domów dziecka muszą swój start w dorosłość zaczynać z przegranej pozycji. Być może jednak takie "wrzucenie na głęboką wodę" i świadomość, że nie ma powrotu, niektórym z nich pozwoli lepiej zadebiutować w świecie niż ludziom za których wszystko robią rodzice i którzy nie mają poczucia, że nadszedł już czas stania się odpowiedzialnym za własne życie? Niemniej jednak uważam, że zarówno w placówkach opiekuńczych, ale także w szkołach, powinny być zajęcia związane z czysto przyziemnymi sprawami, które pomogą w funkcjonowaniu w świecie dorosłych, typu wypełnianie pit-ów, zakładanie konta bankowego itp. Taka wiedza nie gwarantuje, że wejście w dorosłość odbędzie się bezproblemowo, ale na pewno pomoże w codziennym funkcjonowaniu w świecie.
Likeme (0)

Myślę, że wychowankowie placówek mają problemy już na samym początku swej drogi, w każdym aspekcie funkcjonowania społecznego - jest po prostu niemożliwym w pełni przygotować ich do samodzielności, zwłaszcza przy zmianach wychowawców oraz ilości podopiecznych (i tak jest już lepiej - jedynie 14 osób na 1 wychowawcę). Nie oszukujmy się - to jest tylko praca, więc atmosfera znacznie odbiega od tej domowej, bez względu na podejmowane działania. Pomoc psychologiczna funkcjonuje - w torii. Wychowankowie, w większości (przynajmniej ci, z którymi się zetknęłam), uznają wizytę u psychologa jako obniżenie własnej wartości, w gabinecie specjalisty pojawiają się "nienormalni" i "psychole". Z takim podejściem sami obniżają swoje szanse. Konieczne wydaje się wiec wprowadzenie warsztatów pokazujących jak radzić sobie z codziennością, sprawami, które dla nas wydają się oczywiste. Oni nigdy nie wypełniali PIT-ów, nie składali wniosków w urzędach. Zbyt duża ilość niewiadomych przytłacza ich. Poczucie zagubienia może paraliżować. 
Likeme (0)

Myślę, że takie kursy przydałyby się  wychowankom po to, żeby być lepiej przygotowanym, wiedzieć z czym przyjdzie się zmierzyć. Z kolei pedagogom w placówkach opiekuńczych dały  by kolejne kompetencje wychowawcze i większą swobodę w rozmowach na temat przyszłości ich wychowanków. Myślę też, że podobne szkolenia, warsztaty przydałyby się uczniom w szkołach i ich rodzicom. Proces wychodzenia z domu wydaje się naturalny a często nie jest łatwy dla żadnej ze stron a mógłby się do niego przygotować zarówno rodzic jak i dziecko.
Likeme (0)

Będąc na praktykach w jednym z domów dziecka w Katowicach, spotkałam się z opisanym przez Panią problemem. W większości wychowankowie pozostawali w placówkach. Podpisywali umowę, kształcili się i pracowali ale nie brali pod uwagę odejścia i usamodzielnienia się. Widoczny był ich lęk, strach przed utratą bezpieczeństwa i miejsca do którego zawsze mogą wrócić. Pomysł odpowiednich kursów przygotowujących dla wychowanków jak i wychowawców, jest jak najbardziej trafny i potrzebny. Myślę, że warto włączyć do tego również pomoc psychologiczną dla wychowanków. W szczególności dla tych, którzy mają problem z wiarą w samego siebie i swoje możliwości. Bardzo Pani dziękuję za ten wpis. Skłania on do refleksji nad powyższym problemem dotykającym młodych ludzi wkraczających w świat dorosłości.
Likeme (0)

W pełni zgadzam się z autorką tekstu. Wejście w dorosłość to moim zdaniem bardzo trudny etap w życiu każdego człowieka. Opuszczenie znanego i bezpiecznego gniazda na rzecz wyruszenia w nieznane często budzi lęk. Człowiek zazwyczaj boi się tego co nowe. Ma tu miejsce również zderzenie z rzeczywistością -  życie pokazuje, że bycie dorosłym to niekoniecznie wolność - to świat obowiązków. Niestety dla dzieci z instytucji decyzja o samodzielnym życiu jest decyzją w jedną stronę. Nie będzie kochających rodziców, którzy przyjmą swoje dziecko z powrotem. Uważam, że zjawisko wejścia w dorosłe życie jest bardzo trudne dla młodych dorosłych i my - pedagodzy powinniśmy się tym tematem bardziej zainteresować i podjąć kroki w celu edukacji w tym obszarze. 
Likeme (0)

Users have already commented on this article

Chcesz zamieścić komentarz? Zaloguj się lub Zarejestruj się.