O łapaniu huraganu do słoika… czyli miłość a edukacja dorosłych
Duccio Demetrio opisując trzon refleksji dotyczącej edukacji dorosłych oraz kluczowych, czy jak określił autor szczytowych momentów w życiu człowieka, które generują uczenie się, wymienił pośród czterech najważniejszych, miłość. Jak zaznacza wspomniany autor: „dorośli uczą się, jeśli znajdą się spodziewanie lub niespodziewanie w okolicznościach związanych z miłością”[1].
Miłość jest relacją, która jest przedmiotem zainteresowania wielu naukowców, twórców i artystów, ale też jest doświadczeniem ludzkim, na temat którego może zabrać głos każdy z nas. Człowiek bez miłości byłby niczym mówiąc słowami ewangelisty, św. Pawła[1]. Jak napisał Marek Kamiński: „Trudno powiedzieć coś więcej o miłości, niż powiedział święty Paweł”[2].
W przestrzeni andragogicznej niezwykle ważny w tym temacie jest głos Józefa Kargula, który podejmując rozważania dotyczące edukacji dorosłych, istotne miejsce, przypisał relacjom interpersonalnym. Autor ten ukazuje jak bardzo obserwacja zachowań ludzi, w stosunkach interpersonalnych, inspiruje do ich głębszej analizy z perspektywy edukacji całożyciowej[3]. Podobnie Maciej Gdula zaznacza, że rozwój wiąże się z wyjściem poza zamknięty, samowystarczalny świat jednostki. Kontakt z innym, który tak jak my jest niepowtarzalną jednostką, daje okazję do poszerzenia wiedzy, umiejętności i granic doświadczenia[4]. Jako dowód na potwierdzenie tej tezy, wspomniany autor podaje znaczącą w tym miejscu historię:
Zanim Sara poznała Benijego, nigdy nie miała zbyt wielu okazji do spędzania czasu na łonie natury, bo nikt z jej otoczenia nie miał takich zainteresowań. Benji dla odmiany był skautem i stale gdzieś wędrował, jeździł na obozy, zaspokajając w ten sposób potrzebę bycia bliżej natury. Namówił Sarę, by wybrała się z nim na trzydniowy biwak nad jeziorem, ze spaniem w namiocie i gotowaniem na ognisku. I to była przygoda jej życia. Nauczyła się rozstawiać namiot, rozpalać ognisko, określać czas według położenia słońca, jak zaznaczać przebytą trasę, by znaleźć drogę do obozu, jeśli zabłądzi. Dzięki Benjiemu pokochała przyrodę - zaszczepił jej pasję, która teraz ich łączy. Sara opowiadając mi tę historię, uświadomiła sobie jak jej perspektywy poszerzały się za sprawą różnych partnerów w jej życiu. Paul wprowadził ją w krainę muzyki Boba Dylana, Michael nauczył lepszego gospodarowania, Christopher zaprosił ją na rodzinną farmę w Irlandii i pokazał świat, o którego istnieniu nie miała pojęcia. Abe zaś, artysta, wprowadził ją w tajniki sztuki użytkowej[5].
Nie sposób nie zgodzić się z refleksją, iż każda z relacji interpersonalnych jest doskonałą okazją do uczenia się, czego przykładem są materiały autobiograficzne ukazujące właśnie takież doświadczenia.
Nawiązanie do podejmowanego tematu odnajdujemy w słowach dziennikarki, Anny Mazurkiewicz, która wspomina: Kochałam się bez wzajemności w chłopaku, z którym nigdy nie zamieniałam ani słowa. Zaczęłam się w nim kochać w siódmej klasie, skończyłam właśnie, gdy miał 17 lat, bo on zdał maturę. I tak, chwała Bogu, raz nie przeszedł do następnej klasy, więc mogłam się w nim kochać o rok dłużej. Był synem znanej aktorki i znanego dziennikarza, a przypominał Marka Grechutę. Dzięki tej miłości bardzo rozwijałam się intelektualnie - czytywałam artykuły niedoszłego teścia i słuchałam w radiu słuchowisk z teściową (…). Uwielbiałam chodzić do szkoły, dlatego, że na przerwach mogłam gapić się na mojego chłopaka[6].
O swym rozwoju intelektualnym, który spowodowany był miłością mówi również Anna Dymna. Aktorka wspomina: gdy przyprowadziłam Wiesia Dymnego do domu (…) mama zapytała mnie: „Kochasz go?” „Tak” (…). Wiesiek podpowiadał mi lektury. To od niego dowiedziałam się, że istnieje ktoś taki jak Faulkner. Przeczytałam w tym czasie całego Dostojewskiego. Zaczęłam bardzo dokładnie studiować Biblię i powieści na niej oparte. Pochłonęłam wszystkie dostępne mi książki o obozach koncentracyjnych[7].
Christopher Milne (pisarz, syn autora Kubusia Puchatka) wspominając swą pierwszą młodzieńczą miłość napisał o edukacyjnym znaczeniu tego uczucia: pomiędzy odwiedzinami pisywaliśmy do siebie listy, każde w swoim języku. W ten sposób uczyliśmy się siebie i dowiadywaliśmy o rzeczach, które tak często łatwiej jest wyrazić, pisząc, zwłaszcza kiedy rozmowa jest trudna. A pomiędzy wizytami i pisaniem listów uczyłem się włoskiego z pomocą samouczka. Zakochałem się już we Włoszech. Teraz, w Heddzie, dzięki Heddzie i z jej powodu zacząłem kochać i rozumieć Włochów[8].
Jednak w materiałach biograficznych odnaleźć można również wiele fragmentów, które ukazują także negatywne znaczenie miłości dla nauki, edukacji czy twórczości. Miłość opisywana jest jako przeszkoda, powód do zaprzepaszczenia swej szansy w sensie naukowym czy też edukacyjnym. I tak ekonomista i polityk Leszek Balcerowicz wspomina: Nie ukrywam, że w nauce należałem do czołówki klasowej. Nauka przychodziła mi łatwo, nie wkuwałem. Miałem inne ciekawsze zajęcia (…). Maturę zdałem z wyróżnieniem. Płeć przeciwna też mnie interesowała, na co rodzice patrzyli z niepokojem. Mieli ogromne ambicje, żeby ich dzieci zdobyły wykształcenie. Bali się, że jakieś przedwczesne małżeństwo pokrzyżuje im plany wykształcenia dzieci[9].
We wspomnieniach pisarza i podróżnika, Arkadego Fiedlera również odnajdujemy zgubne wpływy miłości: W lecie gdy miałem szesnaście lat, przyszło na mnie, co przyjść musiało: zadurzyłem się po uszy. W owej dziewczynie zakochałem się piorunem i na zabój. Nie pamiętam jej (słodkiego oczywiście ) imienia ani nazwiska, ale cholerny Amor strzelił do mnie celniej, niż uczyniłby to dziki Indianin. Nie dotknąłem jej ani palcem, nie pocałowałem jej boskich ust, nawet wątpię czy jej napomknąłem o swym afekcie, ale łupnęło mnie zdrowo. Łupnęło mnie tak dokumentalnie, że w następnych miesiącach, będąc już w Poznaniu chodziłem jak oczadziały i na Św. Michała przyniosłem złe świadectwo, a w następnym roku, na Wielkanoc, nie dostałem promocji do wyższej prymy. Przepadłem w historii i Chemii[10].
Jak zatem widać, miłość i edukacja to związek, którego istnienie jest niekwestionowane. Relacje te kształtują się bardzo różnie, zawsze mają swój indywidualny wymiar i charakter. Przedstawione przeze mnie refleksje nie aspirują w żadnej mierze do usystematyzowania w sensie naukowym. Jak bowiem pisze Bogdan Wojciszke: „naukowe analizy miłości przypominają nieco wnioskowanie o naturze huraganu na podstawie tej jego części, którą udało się pracowitemu badaczowi złapać do słoika. W dodatku przykładania naukowej miarki do miłości uważane może być wręcz za jej profanację. Nauka poszukuje uogólnień i ucieka do szczegółu, a każda miłość jest przecież szczególna i inna niż wszystkie pozostałe”[11]. Przedstawione spostrzeżenia mogą stać się inspiracją do dalszych poszukiwań w zakresie relacji miłości i edukacji, pozwalają również na osobiste odkrycia w tym wymiarze. Mimo świadomości w jak niezwykle zindywidualizowany sposób kształtują się relacje miłości i edukacji, nie sposób nie zgodzić się ze słowami Denisa de Rougemont, który pisze: „Miłość jest inicjatorką wszystkiego, co istnieje, więc brak miłości nazwalibyśmy nicością. Kolejne stopnie istnienia miłości odpowiadają kolejnym stopniom tworzenia dzieła aż do jego skończenia; bez istnienia miłości, nicość ani byt nie zostałyby poczęte”[12].
A jakie są Wasze doświadczenia związane z rolą i miejscem miłości w Waszej biografii edukacyjnej? Podzielcie się proszę swoimi refleksjami.
[1] Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. 1496. Pierwszy list do Koryntian. Hymn o miłości. 13.2. Poznań 2000, s. 1496.
[2] M. Kamiński: Alfabet. Wydawnictwo G+JRBA, Warszawa 2013, s. 99.
[3] J. Kargul: Obszary pozaformalnej i nieformalnej edukacji dorosłych. Przesłanki do budowy teorii edukacji całożyciowej. Wydawnictwo Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji, Wrocław 2001, s. 72.
[4] M. Gdula: Trzy dyskursy miłosne. Warszawa 2009, s. 142.
[5] Chérie Carter-Scott: Jeśli miłość jest grą. 10 zasad budowania trwałych związków. Za M. Gdula: Trzy dyskursy miłosne. Warszawa 2009, s.142, za Warszawa 2003, s. 24.
[6] A. Ert-Eberdt: Gdy miałem 17 lat. Warszawa 1996, s. 129.
[7] Tamże, s. 88.
[8] Poza światłem Puchatka. Christopher Milne. Wybór ze wspomnień. A. R. Melrose (red.). Przekład M. Motak. Poznań 2001, s.158.
[9] L. Balcerowicz: Moja prawdziwa historia. Warszawa, s.16.
[10] A. Fiedler: Mój ojciec i dęby. Poznań 2006, s. 12.
[11] B. Wojciszke: Psychologia miłości. Gdańsk 2005, s. 5.
[12] Denis de Rougemont: Mity o miłości. Przekład M. Żurowska. Warszawa 2002, s. 193.
[1] D. Demetrio: Edukacja dorosłych. Przekład Anna Górka [w:] Pedagogikia tom 3. Red. Bogusław Śliwerski. GWP Gdańsk 2006, s. 113.
dr Monika Sulik – adiunkt, wykładowca akademicki. Prowadzi autorskie zajęcia dydaktyczne z zakresu przedmiotu biografia w edukacji. Certyfikowany trener i mentor akademicki. Od 2018 roku jest również sekretarzem redakcji czasopisma „Edukacja Dorosłych”. Ambasadorka EPALE.
Zobacz także:
Czy "szewc bez butów chodzi"? Czyli andragogiczne "prawidła"
Czego nas może nauczyć Kitau z plemienia Kikujusów?
Człowiek dorosły w „Miasteczku Mamoko”
Po co komu biografia na szkoleniach? Czyli edukacyjna "puszka Pandory"
Komentarz
Moje spojrzenie na artykuł.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Bardzo podoba mi się napisany
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Bardzo się cieszę
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Uczenie się wymaga zaangażowania
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Zaangażowanie i silne emocje
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
miłość największym motywatorem
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Pary w organizacjach - ale by szalał huragan ..
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
uśmiecham się :)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Aniu ale wspaniała historia
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
WOW!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Ale sie cieszę Tomku
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Uśmiecham się do Twojego komentarza Aniu
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Cudowne!
piękny tekst Moniczko!
mi jeszcze przyszło do głowy, że nie tylko uczymy takich hmm… bardziej
namacalnych rzeczy: jak rozłożyć namiot czy poznanie nowego dzieła dzięki
wysłuchaniu go w radiu (przykład z niedoszłą teściową:)). Uczymy się też wielu
"miękkich", trudno uchwytnych rzeczy/umiejętności/informacji. Już
spojrzenie na teorię Eriksona pokazuje jak doniosłą wagę niesie ze sobą głęboka
relacja interpersonalna spoza kręgu rodziny urodzenia. Już w okresie wcześniej dorosłości,
kiedy mówimy o kryzysie intymność/izolacja umiejętność nawiązania głębokiej więzi z drugim człowiekiem bez
poczucia utraty własnego ja „popycha”
nas rozwojowo. Anna Wiatr (socjolożka i dziennikarka) w swojej książce „Historie intymne. Odnajdując i tracąc siebie”
przywołuje materiał z 22 wywiadów narracyjnych i na jego podstawie opisuje świat intymnych, erotycznych
związków i wpływ ich wpływ na tożsamość
człowieka. Szczerze polecam!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Dziękuję za rekomendację
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Świetny artykuł. Wszystko to
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
Cudowny artykuł