European Commission logo
Zaloguj Utwórz konto
Można wpisać wiele słów, odzielając je przecinkami.

EPALE - Elektroniczna platforma na rzecz uczenia się dorosłych w Europie

Blog

Myślenie projektowe - czym jest i dlaczego warto je stosować w bibliotece?

Design Thinking, czyli myślenie projektowe, to metoda, której korzenie sięgają lat 50 ubiegłego stulecia. 

ok. 7 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!


Design Thinking, czyli myślenie projektowe, to metoda, której korzenie sięgają lat 50 ubiegłego stulecia. Największą popularność zyskała ona jednak w czasie ostatnich dekad sprawdzając się w projektach biznesowych, prężnie rozwijających się start-upach, a także w innowacjach społecznych. Od pewnego czasu możemy też zaobserwować trend na adaptowanie Design Thinking na gruncie innych obszarów tj. edukacja czy kultura. Dzięki temu swoich sił we wdrożeniu myślenia projektowego próbują również biblioteki. 

Czym jest Design Thinking?

Większości z nas Design kojarzy się z estetyką, wzornictwem czy ładną szatą graficzną. Rzadko kiedy rozumiemy design jako projektowanie innowacji. Tymczasem myślenie projektowe jest najprościej mówiąc metodą twórczego rozwiązywania problemów. Jej celem jest tworzenie innowacyjnych produktów lub usług, które będą odpowiadały na realne problemy i potrzeby użytkowników. DT jest w tym kontekście częścią szerszego podejścia zwanego Human Centered Design - czyli projektowania zorientowanego na człowieka.

Jedna metoda - różne modele

Obecnie funkcjonuje kilka modeli Design Thinking, które różnią się nieco między sobą. 

Pierwszym z nich jest podejście Design Council Double Diamond, które zostało wprowadzone w 2004 roku. Model ten zakłada przejście kolejno przez cztery etapy na które składają się:

  • odkrywanie - czyli poznanie użytkownika, jego potrzeb i problemów

  • definiowanie - konkretyzacja problemu, który chcemy rozwiązać i stworzenie wyzwania

  • rozwijanie - tworzenie potencjalnych rozwiązań 

  • dostarczanie - tworzenie prototypów

Nieco inną koncepcję przedstawia model Instytutu Designu z Uniwersytetu Stanforda.

Potocznie zwana d.school wyróznia następujące etapy:

  • empatyzacja - czyli tzw. “wejście w buty użytkownika” i spojrzenie na problem z jego perspektywy

  • definiowanie problemu - skonkretyzowanie problemu danej grupy docelowej

  • generowanie pomysłów - burza mózgów, która pozwala określić jak najwięcej możliwości rozwiązania problemu

  • prototypowanie - budowanie prototypów i ich weryfikowanie przez potencjalnych użytkowników

  • testowanie - zdobywanie informacji zwrotnej

Pomimo różnic w obu modelach można znaleźć cechy wspólne, które mają kluczowe znaczenie dla myślenia projektowego. Najważniejsze w tej metodzie jest zorientowanie na użytkownika i skupienie się na jego pragnieniach, problemach i potrzebach. To zasada, bez której cały proces staje się bezużyteczny. Kolejną istotną cechą jest interdyscyplinarność zespołów, pozwalająca spojrzeć z różnych perspektyw na definiowane wyzwanie. Istotne jest również szybkie wprowadzanie w życie pomysłów i rozwiązań za pomocą prototypów, co pozwala na bieżąco weryfikować celowość koncepcji. 

Ostatnią ważną sprawą jest iteracyjność. Ta zasada pozwala w dowolnym momencie powrócić do poprzedniego kroku i sprawdzić czy rozwiązanie rzeczywiście odpowiada na realne potrzeby użytkownika. 

DT w wydaniu Google

W oparciu o te dwa podejście firma Google stworzyła własny program pod nazwą CSI:Lab (Creative Skills for Innovation), którego zadaniem jest wspieranie zespołów w projektowaniu innowacji. Warsztaty prowadzone przez facylitatorów zakładają pracę w małych grupach, których zadaniem jest praca nad realnymi i dobrze zdefiniowanymi problemami. W tym podejściu, podobnie jak w poprzednich, niezwykle ważne jest poznanie i empatyczne spojrzenie na użytkownika. Dokonując diagnozy zespół musi powstrzymać się przez długi czas przed poszukiwaniem rozwiązania. Najważniejsze jest aktywne słuchanie użytkowników i dotarcie do tzw. ‘insightów’ umożliwiających wgląd w realne potrzeby.  Dopiero właściwe zidentyfikowanie potrzeb i problemów pozwala na zdefiniowanie wyzwania i rozpoczęcie pracy związanej z poszukiwaniem rozwiązania. W tym miejscu Google poleca stosowanie zasady Think10x, czyli ekspansywnego myślenia. Zespół wykorzystując metody burzy mózgów tworzy jak najwięcej potencjalnych rozwiązań - nawet tych najbardziej nieprawdopodobnych. Następnie następuje faza eksperymentowania i tworzenia prototypów. 

Co to ma wspólnego z biblioteką?

Misją bibliotekarzy i bibliotekarek jest ulepszanie i poprawianie jakości życia społeczeństwa poprzez udostępnianie wiedzy. Patrząc na najważniejsze cechy Design Thinking warto zadać sobie pytanie jak można dzięki niemu usprawnić działanie biblioteki. Wydaje się, że metoda ta może być wykorzystana w wielu obszarach funkcjonowania instytucji. Agnieszka Kaim pisząc o DT w instytucjach kultury pokazuje, że myślenie projektowe sprawdza się w rozwiązywaniu problemów i wyzwań związanych z:

  • wydarzeniami i projektami

  • programami i strategiami

  • procesami wewnętrznymi

  • przestrzenią

W tym kontekście najistotniejsza wydaje się zmiana myślenia i przeniesienie środka ciężkości ze zbiorów bibliotecznych (co wciąż bardzo często ma miejsce) na czytelnika. Wiele bibliotek wciąż nie prowadzi pogłębionych badań i diagnozy potrzeb wśród swoich użytkowników a tym bardziej nie-użytkowników. Znajduje to potwierdzenie na różnych płaszczyznach począwszy od przestrzeni, poprzez obsługę, na ofercie kulturalnej i edukacyjnej skończywszy. Tymczasem postawienie czytelnika w centrum odwraca o 180 stopni sposób myślenia o bibliotece w ogóle. Wykorzystanie w tym celu metody Design Thinking może pomóc w zwiększeniu poziomu czytelnictwa i uczestnictwa lokalnych społeczności w działaniach instytucji. Poszukiwanie i testowanie innowacyjnych rozwiązań daje szansę na stworzenie unikalnych i ekonomicznych produktów i usług bibliotecznych na miarę XXI wieku. Co ważne wiele poprzedzonych diagnozą innowacji można wprowadzić bez angażowania dużego budżetu. Wystarczy uruchomić (szczególnie wśród pracowników bibliotek) niezmierzone pokłady kreatywności, która “kocha ograniczenia” takie jak np ograniczone środki. 

Chcę wiedzieć więcej

Aby lepiej zrozumieć czym jest Design Thinking warto osobiście doświadczyć procesu twórczego, który daje ta metoda. Oczywiście zdobywanie wiedzy można rozpocząć od lektury artykułów lub książek, których coraz więcej pojawia się zarówno w sieci jak i w księgarniach. Na szczególną uwagę pracowników bibliotek zasługuje tu publikacja pt: “Myślenie projektowe w bibliotece” opracowana przez firmę IDEO - firmę konsultingową, która zaprojektowała m.in. pierwszą myszkę do komputera. Jednak dopiero przejście przez wszystkie etapy i podjęcie próby rozwiązania konkretnego wyzwania jest w stanie oddać ideę i główne założenia myślenia projektowego. 

Od dwóch lat możliwość poznania jak działa Design Thinking daje projekt pt: “Projektanci Innowacji PFR” realizowany przez Google we współpracy z Polskim Funduszem Rozwoju. W ramach tego działania w całym kraju organizowane są darmowe warsztaty metodą CSI:Lab. 


Monika Schmeichel-Zarzeczna – historyk sztuki, trenerka, animatorka kultury, bibliotekarka i kurator wystaw. Obecnie kieruje Filią nr 38 w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. H. Łopacińskiego w Lublinie gdzie organizuje wydarzenia dla różnych grup wiekowych. Członkini Stowarzyszenia LABiB. Ambasadorka EPALE.


 

Jesteś zainteresowany edukacją osób dorosłych w bibliotekach? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń i niestandardowych form?

Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na ten temat dostępne na polskim EPALE! 

Źródła:

Likeme (2)

Komentarz

Od 10 lat pracując w bibliotece i z bibliotekarzami, wiem, że droga rozwoju nigdy się nie kończy. Takie metody jak DT są coraz bardziej popularne i wdrażane w życie - jednak niestety nie jest to nadal powszechne. Zauważam, że bibliotekarze i bibliotekarki interesujący się rozwojem, chętnie eksperymentują i wprowadzają różne, nowe formy pracy. Jest jednak nadal mnóstwo bibliotek (zarówno w miastach jak i na wsiach), gdzie otwartość na to co "nowe" jest mocno ograniczona. Często powodem jest wypalenie zawodowe czy też brak otwartości na zmianę. Dzięki jednak takim tekstom jak Twój Moniko, dzięki licznym inicjatywom i konferencjom jest szansa, by pokazywać ludziom nowe działania i zachęcać ich do wdrażania ich w życie.
Likeme (0)

Dzięki za ukazanie przekroju różnych modeli DT. Podejście to nie jest wcale nowe - przynajmniej model DT w wersji z 2004 roku, o którym piszesz, bardzo mocno wpisuje się, jeśli nie powiela fazy rozwiązywania problemów stworzone przez pedagoga Johna Dewey'a. Każdy student pedagogiki (mam nadzieję, że każdy) uczy się ich na pierwszym roku studiów. Mam wrażenie, że pod zmienioną nazwą - może bardziej atrakcyjną, zostały wprowadzane do praktyki edukacyjnej. Mnie to cieszy, choć trochę żałuję, że już bez nazwiska tego pedagoga.
Likeme (0)

Jak zauważyłaś Moniko, DT, którego rdzeniem jest pojęcie „doświadczenie użytkownika”, wiąże się z obszarami rozwijanymi pierwotnie poza środowiskiem bibliotek czy szerzej instytucji kultury i instytucji dziedzictwa. Takie metodyki, kategorie i pojęcia jak  wspomniane "doświadczenie użytkownika" ("user experience"), ale także "projektowanie zorientowane na użytkownika" ("user centered design"), "rozwój publiczności" ("audience development"), wywodzące się głównie z sektora przemysłów kreatywnych i nowych technologii, mogą wspomóc planowanie ich działalności, zwłaszcza obszarów skoncentrowanych na publiczności.  Stąd też stają się coraz częściej przedmiotem zainteresowania instytucji kultury, w tym także ich działalności edukacyjnej, która w swych podstawowych założeniach i praktykach zorientowana jest przecież na „użytkownika” instytucji. 
Likeme (0)

Odnoszę wrażenie że coraz więcej rozwiązań, które sprawdziły się w biznesie jest testowanych przez instytucje związane z kulturą i edukacją. Te zmiany stają się widoczne na wielu płaszczyznach - od projektowania oferty dla użytkowników popartej pogłębioną diagnozą potrzeb, aż (choć tutaj rzadziej) po sposób pracy i zarządzanie organizacją. Dobrze, że się rozwijamy i mamy coraz większą świadomość tego, że nasze działania muszą być zorientowane na użytkownika. Jednocześnie mam wrażenie, że przed naszym sektorem jest jeszcze wiele pracy, aby móc sprostać pędzącym zmianom i rosnącym oczekiwaniom odbiorców.  
Likeme (0)

Masz rację, przed instytucjami kultury jeszcze długa droga do przebycia. Mam na myśli przede wszystkim zmianę podejścia do ich celów i zadań. W tym obszarze, w odróżnieniu od zmian infrastrukturalnych, które przecież ostatnimi laty są bardzo znaczące, pytania o to co stanowi cel działalności takich instytucji jak muzea i biblioteki, a co środek do realizacji tych celów, mam wrażenie, że nadal nie doczekały się satysfakcjonujących odpowiedzi, adekwatnych do zmian społecznych i oczekiwań, zarówno ich faktycznych jak i potencjalnych użytkowników.

Likeme (0)

W cywilizacji informacji biblioteka to chyba instytucja, które rzeczywiście musi ciągle redefiniować swoją rolę, usługi i sposób działania. Wszak rewolucje w obszarze informacji są olbrzymie. 
Moim zdaniem popularność metod zorientowanych na ciągłe projektowanie i przeprojektowywanie tego, co robimy wynika właśnie z tego, że w wielu zawodach (jak choćby edukator) rutyna może być silną barierą rozwojową i z czasem odklejać od rzeczywistości. 
To ciekawe, że stosujecie metody typu DT - może biblioteka powinna być miejscem, które z racji swoich potrzeb ciągłego rozwoju może być źródłem najciekawszych case studies ilustrujących działanie tych metod?
Likeme (0)

Masz rację :) biblioteki muszą cały czas śledzić zachodzące zmiany i dostosowywać się do nich. Każdego roku otwierają się lub modernizują książnice (coraz częściej projektowane we współpracy bibliotekarzy-architektów-użytkowników), które oferują nowe usługi i funkcjonalności (np. książkomaty, przestrzenie tematyczne, zajęcia i warsztaty). Dzięki temu (choć bardzo powoli) zmienia się w świadomości społecznej obraz biblioteki.
Likeme (0)

Biblioteki przeszły już całkiem niezłą przemianę dzięki takim programom jak Program Rozwoju Bibliotek, działaniom Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego i innym. Przede wszystkim jednak dzięki wielkiemu samozaparciu i kreatywności bibliotekarek i bibliotekarzy. Wiele z tych instytucji nadal jednak wymaga zmian. Design Thinking to niezła metoda na przełamywanie schematów. W mojej głowie, jako odbiorcy oferty biblioteki, jawią się chociażby takie pytania, jak to czy biblioteka musi mieć koniecznie siedzibę? I wcale nie mam na myśli bibliotek wirtualnych, on-line, ale coś w rodzaju lotnych bibliotek, pracujących w środowisku, zwłaszcza że są jeszcze takie, które za lokum mają jeden nieogrzewany pokoik. Po co w nim siedzieć przez cały rok i tracić energię do działania? Albo dlaczego biblioteki są zamknięte w niedziele? Może byłaby to interesująca oferta dla całych rodzin? Kiedyś wymyśliłam sobie, aby zorganizować u nas na osiedlu Centrum Aktywnego Mieszkańca. Wykorzystując DT zbadaliśmy potrzeby mieszkańców i wyszło nam, że najbardziej potrzebują miejsca, w którym mogliby wypić wspólnie herbatkę i porozmawiać. A ja w głowie projektowałam przestrzeń na debaty, warsztaty itp, myśląc wyłącznie przez pryzmat własnych potrzeb. To była interesująca lekcja. 
Likeme (0)

Moniko Twoje przemyślenia są bardzo trafne. Kiedy uczestniczyłam w warsztatach DT prowadzonych przez Google miałam możliwość pracowania nad kwestią dotyczącą odwiedzin w bibliotekach. Po wstępnej analizie potrzeb użytkowników pomysłem, który się pojawił była koncepcja stworzenia tzw bibliotekarza środowiskowego, który funkcjonowałby w społeczności lokalnej, służył radą, informacją, aktywizował ludzi ALE poza fizyczną przestrzenią biblioteki :) 
Likeme (0)

Users have already commented on this article

Chcesz zamieścić komentarz? Zaloguj się lub Zarejestruj się.