European Commission logo
Пријавите се Креирајте налог
Можете да одаберете више речи са разделним зарезом

ЕПАЛЕ - Електронска платформа за образовање одраслих у Европи

Blog

Przyspieszony kurs pokory w "czasach zarazy" – okiem andragoga

O czym może pisać andragog w dobie kryzysu pandemicznego? Na czym się skoncentrować w dobie pandemii? 

ok. 9 minut czytania - polub, linkuj, komentuj!


O czym może pisać andragog w dobie kryzysu pandemicznego? Na czym się skoncentrować, gdy spraw wielkiej wagi teraz jest tak wiele, a dotyka nas kryzys o zasięgu globalnym. Z nadzieją czekamy na „pobudkę” z tego koszmarnego snu i słyszymy, że już nic nie będzie takie samo jak przed pandemią.

Nie wiem jak będzie wyglądała rzeczywistość i świat POTEM, ale wiem jak jest –TERAZ.  To znaczy wiem co czuje i czego doświadczam. Pamiętając, że andragogika powinna skłaniać człowieka dorosłego do refleksji  nad sobą, nad światem i innymi oraz skłaniać do konscientyzacji czyli samoświadomości (Czerniawska 2000, s. 59),  podzielę się  tutaj kilkoma swoimi refleksjami – lekcjami życia, które złożyły się na mój osobisty przyspieszony kurs pokory w „czasach zarazy”.    

Andrew-neel-szyukewsdla-unsplash

Photo by Andrew Neel on Unsplash    

Tytułem wstępu…..EGZYSTENCJALNA KONIECZNOŚĆ

Bardzo często w myśleniu zdroworozsądkowym i potocznym dominuje przekonanie o dobrowolności edukacyjnego uczestnictwa dorosłych. Mając świadomość, że uczestnictwo dzieci i młodzieży w edukacji jest wynikiem obowiązku prawnego, bardzo często wyrażamy przekonanie, że w przypadku ludzi dorosłych decyzje o podejmowaniu bądź nie podejmowaniu zadań edukacyjnych są ich autonomicznym i w pełni dobrowolnym wyborem[1]. Mieczysław Malewski łamie ten sąd, stwierdzając, że jest to jeden z andragogicznych mitów[2]. W dalszym uzasadniającym ową tezę wywodzie autor pisze: w zależności od wyniesionych ze szkoły i potwierdzonych dyplomem kompetencji, jednostka jest lokowana w określonym segmencie struktury społecznej, w obrębie której musi ona sytuować swoje istnienie i konstruować własną biografię. Jej najważniejszymi parametrami są konieczności i możliwości, jakimi każdy segment opatruje ludzką egzystencję i ludzką aktywność. Mówiąc o koniecznościach autor ma na myśli ogół normatywnie uzasadnionych i obwarowanych sankcjami wymagań kierowanych pod adresem jednostki, adekwatnych do miejsca jakie zajmuje w strukturze społecznej i rozlicznych ról społecznych, jakie są z tym umiejscowieniem obligatoryjnie związane[3]. A zatem źródło podejmowanego z konieczności wysiłku intelektualnego, czy też nabywania określonych umiejętności, bardzo często tkwi w otaczającej nas codzienności, której obszar jest wyznaczany przez miejsca, zdarzenia, relacje.

Z kolei Ducio Demtrio formułując trzon refleksji dotyczącej edukacji dorosłych oraz kluczowych momentów w życiu człowieka, które generują uczenie się, zaznaczył, że człowiek dorosły uczy się w 4 szczytowych momentach – sytuacjach, które związane są z pracą, zabawą, miłością i śmiercią. Jak zaznacza Autor: „Dorośli uczą się, jeżeli motywują ich do tego potrzeby adaptacyjne (by nie znajdować się w sytuacji mniejszości wobec nacisków wywieranych przez nowe okoliczności i aspiracje), transformacyjne (aby unowocześnić swoje przyzwyczajenia i ukierunkować je) oraz reprodukcyjne (by potwierdzić i ugruntować zdobytą wiedzę)” (D. Demetrio 2006, s. 123).

Nie sposób nie zauważyć, że dziś w dobie koronawirusa,  zarówno kontekst nakreślony przez Mieczysława Malewskiego jak i każda z przestrzeni wspomnianych przez Duccio Demetrio stają się obszarem edukacji w sposób szczególny.

Praca obecnie przez większość z nas wykonywana jest inaczej niż przed pandemią koronawirusa. Wiele osób pracuje zdalnie (tzw. home office), co wiąże się z nabyciem nowych kompetencji, ale też koniecznością dostosowania się do dynamicznych zmian na rynku pracy - przebranżowieniem, a nawet utratą pracy.

Zabawa jako kolejny obszar generujący uczenie się, również przeżywa renesans i szczególny rozwój. Konieczność pozostania w izolacji staje się zarówno katalizatorem pomysłów na nowe zabawy i rozrywki, jak i okazją do powrotu do zabaw już dawno zapomnianych, a teraz na nowo odkrywanych z sentymentem.

W obszarze miłości również obserwujemy zmiany, które maja potencjał edukacyjny. Uczymy się siebie i innych w relacjach, podejmujemy refleksje związane  ze znaczeniem kluczowych wartości w życiu itd.

Wreszcie śmierć i  doświadczenia z nią związane, również opisane jako znaczące w sensie edukacyjnym, obecnie nabierają innego wymiaru. O śmierci, cierpieniu, chorobie słyszymy nieustannie, odczuwamy lęk przed nią, ale też „uczymy” się bezpiecznie i odpowiedzialnie żyć w tej „koronawirusowej” rzeczywistości. Choć opisane tutaj bardzo pobieżnie sytuacje dla większości noszą miano kryzysowych, to z pewnością stają się też szczególnego rodzaju wyzwaniem, któremu musimy sprostać.

PRZYSPIESZONY KURS POKORY

Nadszedł czas na osobiste odniesienie. Bowiem dla mnie okres przymusowej izolacji stał się przede wszystkim okazją do odbycia „przyspieszonego kursu pokory”, na który złożyły się opisane przeze mnie lekcje:    

  1. Emanacja człowieczeństwa i autorytetu  –  Pierwsza refleksja, która zrodziła mi się w głowie już po kilku zajęciach ze studentami w trybie zdalnym. Nic nie zastąpi człowieka – nauczyciela. Najlepsze programy, platformy czy aplikacje zyskują swoją moc głównie dzięki „ożywieniu” ich przez człowieka. Prowadzenie zajęć w formie zdalnej niesie z sobą mnóstwo ograniczeń (np. brak wymiany uśmiechów, brak kontaktu wzrokowego) i jak dla mnie jest wyjątkowo frustrującym doświadczeniem. Czy zatem możliwe jest to by stworzyć prawdziwie podmiotową, wartościową i znaczącą relację bez kontaktu wzrokowego?

  2. Memy o liczeniu ryżu a praca zdalna – Okres przymusowej kwarantanny stał się niebywałym katalizatorem do rozkwitu różnego rodzaju tzw. memów odnoszących się do aktualnej sytuacji. Z całą pewnością memy nie tylko śmieszą i bawią, ale niejednokrotnie mają wartość edukacyjną (np. memy o koronawirusie uczące profilaktyki przed zagrożeniami itp.). Dla mnie, jednak, wiele memów stało się również okazją do uczenia się dystansu do siebie i obecnej sytuacji. Szczególnie zapamiętałam mem o ziarenkach ryżu: „Siedzenie w domu nie jest znów takie nudne. Ale wydaje mi się nieprawdopodobne, że w jednej torbie ryżu jest 8976 ziarenek, a drugiej 8982  i o tej samej firmy”. I jak się tutaj uśmiechnąć, gdy pracuje się przy komputerze 16 h dziennie?

  3. Zdalny pracoholizm – Przyznaje szczerze, że jestem jedną z tych osób, które przed pandemią tyle wiedziały o zdalnym nauczaniu, ile o nim przeczytały. Zatem w mojej opinii zawsze formy zdalne wydawały mi się bardziej atrakcyjne i zdecydowanie mniej angażujące i absorbujące od metod nauczania tradycyjnych, w bezpośrednim kontakcie. Nic bardziej mylnego. Po 6 tygodniach pracy zdalnej na 4 różnych platformach, z pokorą stwierdzam, że jest wprost odwrotnie i zdecydowanie stwierdzam, że na ten moment odczuwam wręcz przymusowy „zdalny pracoholizm”.

  4. Nowy wymiar odwagi – z przejęciem pragnę stwierdzić, że zostaliśmy jako społeczeństwo, a właściwie i cała ludzkość postawieni przed konieczności redefinicji kategorii jaką jest odwaga. Chyba nie tylko ja odnoszę wrażenie, że odwaga utraciła swoje pierwotne znaczenie i jeszcze do niedawna kojarzona była głównie ze sportami ekstremalnymi pt. skok na bungee. Dziś kategoria ta ma dla nas już zupełnie inny wymiar i a jej odcień znaczeniowy na powrót nabrał powagi. To chyba najbardziej przejmująca dla mnie lekcja w opisywanym „kursie pokory’. Bo jak określić, czy nazwać postawę lekarzy, służb medycznych i ratunkowych, czyli  osób z tzw. pierwszej linii frontu?   

  5. Niewidzialność rulez, czyli dlaczego studenci wolą być anonimowi?  – to lekcja przedyskutowana z kilkoma wykładowcami pracującymi zdalnie. Organizując zajęcia w trybie on-line z możliwością uczestniczenia w nich przy włączonej kamerze. Podczas planowania tych zajęć byłam przekonana, że nie będzie problemu z pracą przy włączonych kamerach, tymczasem okazało się, że większość studentów woli pozostać niewidocznymi. Szanuje to ich prawo do zachowania prywatności, ale nie ukrywam, że jestem zaskoczona takim stanem rzeczy, tym bardziej, że wielu z nich podczas luźnych rozmów pomiędzy zajęciami otwarcie przyznaje się do tęsknoty za kontaktem. Czy to stres związany z ekspozycją swojego wizerunku, czy przyjęcie wygodnej pozycji obserwatora? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie i pozostawię je na ten moment w zawieszeniu.

To zaledwie kilka refleksji, kilka uwag z mojej andragogicznej perspektywy. Jestem przekonana, że wielu z Was ma swoje osobiste obserwacje, które ukazują edukacyjno-rozwojowy przewrót kopernikański w dobie koronawirusa. Podzielcie się nimi proszę.


dr Monika Sulik - doktor nauk humanistycznych, adiunkt, wykładowca akademicki. Swoje zainteresowania naukowo-badawcze rozwija przede wszystkim w obszarze zagadnień związanych z rozwojem człowieka dorosłego w ujęciu interdyscyplinarnym, z szczególnym uwzględnieniem kontekstów biograficznych. Prowadzi autorskie zajęcia dydaktyczne z zakresu przedmiotu biografia w edukacji, w ramach którego przeprowadza warsztaty związane z wykorzystaniem metody biograficznej w andragogice i edukacji dorosłych. Certyfikowany trener i mentor akademicki.


Zobacz także:

Dixit – mój edukacyjny „exit”

Po co komu biografia na szkoleniach? Czyli edukacyjna "puszka Pandory"

„Edukacyjne” prowokacje versus konstruktywny krytycyzm - czyli o tym, co wspólnego ma krem ślimakowy z edukacją dorosłych?

Uniwersytet Otwarty dla wszystkich. 10 lat edukacji dorosłych w nowym wymiarze

Człowiek dorosły w „Miasteczku Mamoko”

Czego nas może nauczyć Kitau z plemienia Kikujusów?

Czy "szewc bez butów chodzi"? Czyli andragogiczne "prawidła"


Źródła:

[1] M. Malewski: Przymus i wolność w edukacji dorosłych. „Teraźn iejszość – Człowiek – Edukacja”, nr 1 (17) 2002, s.40.

[2] M. Malewski: Przymus i wolność w edukacji dorosłych. „Teraźn iejszość – Człowiek – Edukacja”, nr 1 (17) 2002, s.40.

[3] Tamże, s.41.

Likeme (7)

Коментари

Czas w jakim teraz się znajdujemy, w jakim przyszło nam żyć, uczyć się i pracować, nie jest łatwy dla żadnej ze stron. Myślę, że jeszcze rok temu nawet nie przeszło nam przez myśl, jak byśmy się zachowali w sytuacji pandemii i przymusowego przebywania w domu. Jednak rzeczywistość stała się inna. Kiedy uczelnie ogłosiły, że zajęcia i praca odbywać się będą w naszych domach, większość zapewne myślała, że potrwa to maksymalnie do 2 tygodni… niestety. Praca zdalna postawiła nas przed nowym doświadczeniem, którego realizacja nie była taka łatwa, cieszę się, że nie tylko my jako społeczność studencka, mamy swoje obawy i refleksje. Ze strony studentki mogę powiedzieć, że całe zdalne nauczanie jest dla mnie nowością, z którą przyszło mi się zmierzyć po praz pierwszy. Pierwsze refleksje nie były pozytywne, duży chaos, brak jakich kol wiek informacji, trudności w poruszaniu się między różnymi platformami, rozpasanie i zapamiętanie tego co i na jakiej platformie jest do zrobienia. Nie były to wymarzone studia, brak kontaktu bezpośredniego z prowadzącymi zajęcia czy z nowo poznanymi znajomymi, to wszystko było przytłaczające, chciałam jak najszybciej wrócić do normalnego funkcjonowania, pracy czy nauki. Sytuacja się nie zmieniła i nawet swoją letnią sesję przyszło nam zdawać przed ekranem komputera. Z każdym kolejnym tygodniem z tą trudną sytuacją radzimy sobie lepiej, teraz to nasza codzienność, wstajemy i „idziemy” na zajęcia przed komputer, coraz rzadziej nie wiemy jak poruszać się po danych platformach, czy jak będzie wyglądało nasze kolejne zaliczenie przedmiotów. Do wszystkiego przywykliśmy, to i od nas zależy jak wykorzystamy ten trudny czas: „Nie możemy zmienić kierunku wiatru, ale możemy inaczej postawić żagle”.- Andreas Pflüger cieszę się, że podczas tego zimowego semestru tak wielu prowadzących zdecydowało się na wykłady/ćwiczenia w formie kontaktowej, a nie na zasadzie wstawiania informacji na platformę. Nie zastąpi to bezpośredniego kontaktu na uczelni, ale może być choć namiastką tego zwyczajnego funkcjonowania. W odniesieniu refleksji o byciu anonimowym, myślę że to nie jest tak, że nie chcemy utrzymać kontaktu z prowadzącymi, ale nauczanie w domach jest trudniejsze niż na uczelni. Nie raz dzielimy pokoje z rodzeństwem, nasze mieszkanie ma mały metraż czy zwyczajnie nie chcemy dzielić się tym w jakich warunkach pracujemy, czas przed komputerem i praca w domach, wymaga od nas zarówno skupienia się na nauce jak i bycia obecnym w domu, niestety ale wielu ludzi myśli, że skoro przebywamy w domach, to mamy wolne i możemy zająć się zajęciami związanymi z domem. A pogodzenia życia w domu i pracy wymaga dużego wysiłku. 
Likeme (0)

Dzień dobry Pani Doktor. Niesamowite jest to, że mimo odmiennych pozycji w jakich przychodzi nam doświadczać nauki zdalnej (Pani jako wykładowca, ja jako student) doświadczenia i odczucia są takie podobne.
Na samym początku wydawało mi się, że to zdalne nauczanie będzie o wiele prostsze, że będę miała więcej czasu dla siebie. Takie wakacje od połowy marca. Jednak już po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że będzie to wymagało ode mnie o wiele więcej wysiłku i własnej pracy, niż jakbym jeździła na uczelnie tracąc nawet do 3 godzin dziennie na dojazd.
Tak samo trudne do pojęcia jest to, że Doktorzy czy Profesorowie prowadzący zajęcia po całym semestrze zajęć w ogóle nas nie znają, większość nie ma nawet pojęcia jak wyglądamy, nie potrafią przypasować twarzy do imienia i choć my Ich będziemy rozpoznawać na korytarzach i mówić im dzień dobry to będziemy dla Nich tylko jedną z wielu nieznajomych.
Z brakiem włączonych kamerek jest najczęściej tak, że trudno jest zmusić się do "ogarnięcia" wyglądu o np. 8 rano jak nie ma się takiej motywacji jaka była przed pandemią. Czasem problemem jest nawet wyjście z łóżka, żeby usiąść do zajęć przy biurku. To też zależy od formy zajęć i osoby, która je prowadzi. Na niektórych przedmiotach mamy wszyscy włączone kamerki a na innych nikt. Jest to myślę, takie nienaturalne i trudne do zaakceptowania i pomimo tego, że jest to w większości przypadków jedyna możliwość spotkania się z prowadzącym zajęcia, czy znajomymi z grupy to jednak rezygnujemy z tego bo, to nie to samo co być razem na uczelni.
Pozdrawiam serdecznie,
Maja Powałowska
Likeme (0)

Droga  Pani Maju, bardzo wartościowy i ważny ten Pani wpis. Dziękuję za poświęcony czas i pomoc w spojrzeniu na tą nową sytuację z perspektywy studentki.  TO co Pani napisała o "rozpoznawaniu" siebie z wykładowcami  na korytarzu dało mi do myślenia i też zasmuciło. Też mam grupy, które będzie mi trudno rozpoznać. Jestem niezwykle wdzięczna za tę okazję do refleksji. 
Likeme (0)

Prowadziłem ostatnio zajęcia dla kilku grup studentów i na pierwszej wspomniałem o tym, że zachęcam do włączenia kamer, ale jest to dobrowolne. Rezultat: 30% osób włączyło kamerki. Na drugiej poprosiłem o włączenie, a potem jeszcze zapytałem osób, które tego nie zrobiły o to, czy będą w stanie to zrobić w niedługim czasie. Choć i tu była przestrzeń do odmowy (ale wymagająca nieco więcej ekspozycji), z kamerką pracowało jakieś 80% uczestników. Mówiłem ostatnio na webinarze o tym, że kamerki zwiększają zaangażowanie i uważność w czasie szkolenia - stąd moje działania, żeby pracować z włączonymi kamerkami. 

Faktycznie - pomiędzy tymi dwoma grupami widziałem wyraźną różnicę w zaangażowaniu. W grupie bez kamer niektórzy czasem wychodzili ze szkolenia bez informowania o tym :D Pomijam już tu kwestię motywacji do udziału w szkoleniu, bo i ona trochę za tym stoi, ale właśnie ci bez kamerek nie dali mi nawet szansy, żeby się zaangażować i zobaczyć co mam im do zaoferowania. 

Po przeczytaniu Twojego artykułu naszła mnie refleksja - może w rzeczywistości uczą się lepiej i bardziej komfortowo bez kamerek? Badania efektywności to jedno, ale może faktycznie wprowadzałem ich prośbą o włączenie kamerek w stres i zakłopotanie? Na przyszłość będę chyba zapowiadał, że tak się u mnie na zajęciach pracuje, żeby byli na to lepiej przygotowani :))
Likeme (0)

Dziękuję za to co napisałeś. Ja początkowo myślałam, że to taka naturalna "wzajemność', że skoro ja mam włączone to naturalne jest to, że Studenci też bez oporu włączą. Nawet delikatne zachęty pt. "Będzie mi miło jak i Was zobaczę" nie zadziałały.. Nie ukrywam, że trochę to odebrałam jako swoją porażkę. Może dobrym krokiem jest ot co napisałeś Radku, żeby ustalić zasady - reguły obowiązujące i przesłać je przed zajęciami. Masz rację, że zaangażowanie jest o wiele większe bo przy włączonych kamerach jednak trzeba być bardziej "uważnym". Muszę jednak wspomnieć o jeszcze jednym swoim ogromnym zaskoczeniu. Choć po tych pierwszych doświadczeniach nie spodziewałam się już innej rekcji (w sensie włączenia kamer) to niesamowitym pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie grupa studentów z kierunku matematyka .... Tutaj od razu wszyscy włączyli kamerki i były to dla mnie naprawdę niezapomniane zajęcia. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie dlaczego studenci psychologii czy pedagogiki mieli z tym kłopot a matematycy nie? Czy ma znaczenie kierunek studiów? Nie wiem... Ale widzisłąm ogromną różnicę również w swoim prowadzeniu zajęć :) A na koniec zdanie, które dziś przeczytałam w opowiadaniu Olgi Tokoraczuk:" Człowiek, którego widzisz, nie dlatego istnieje, że go widzisz, ale dlatego, że to on na ciebie patrzy". (O.Tokarczuk: " Pasażer"  w: "Opowiadania bizarne). 
Likeme (0)

Bardzo dziękuję za ten artykuł. W komentarzu odwołam się tylko do jednego wątku.
Zdalny pracoholizm to ogromna pułapka. Nigdy nie spodziewałem się, że tak może mijać dzień. Im więcej pracujemy on-line tym więcej poznajemy własnych obszarów do rozwoju kompetencji cyfrowych. Trafiając na trudności szukamy sposobów na ich rozwiązanie. I nagle okazuje się, że zajmuje to nam coraz więcej czasu. Jak umiejętnie oddzielić to co ważne od tego co pilne, to co istotne z punktu widzenia naszego rozwoju zawodowego, od tego co ma tylko charakter poznawczy. Czasem czuję się jak w escape roomie. Rozwiązałem zadanie i drzwi się otwarły, a za nimi następny problem. Nowe wyzwania, ale także nowe kłopoty.
Likeme (0)

Po raz kolejny poczułam jak to dobrze, kiedy ktoś ma bardzo podobne odczucia lub doświadczenia. Teraz doceniam to szczególnie gdyż często dopada mnie myśl, że "coś ze mną jest nie tak", że pewnie tylko ja tak się trudzę i mozolę bo coś jest nie tak z moją organizacją czasu lub nie mam odpowiednich kompetencji. Czytając Wasze głosy czuję zrozumienie i wsparcie, ale też  ogromną wewnętrzną potrzebę by wyznaczyć sobie granice swojej "zdalności"" i łaskawszym okiem patrzeć na to co robię ....Bardzo dziękuję i moc najcieplejszych myśli przesyłam :) 
Likeme (0)

Dziękuję Moniś za te słowa. Bardzo mnie nimi ociepliłaś i nawiązałaś do moich odczuć i emocji. Jak fajnie, że to nie tylko ja tak mam - to moja pierwsza myśl.. ale też bardzo dziękuję za Twą myśl o braku umiejętności zarządzania własnym czasem. Napisałaś to słowami, których nie potrafiłam znaleźć na opisanie swojego stanu ..a może bałam się sama przed sobą przyznać. Jestem najbardziej efektywna gdy działam w bezpośrednim kontakcie i w rytmie jasno określonym przez terminy i zadania do wykonania. Najbardziej odczuwam brak "bezpośredniego" kontaktu ze słuchaczami, studentami czy współpracownikami. Dziś wiem, że uśmiech, spojrzenie  i energia, którą niosą z sobą ludzie jest moją siłą napędzającą do działania.  
Likeme (0)

Dziękuję za te osobiste przemyślenia, które są mi bardzo bliskie. Na początku nawet mi się podobała ta praca zdalna, może byłam już zmęczona swoją nadaktywnością. Myślałam jak stereotypowa bohaterka mema: wreszcie przeczytam te wszystkie nieprzeczytane książki, będę chodzić na długie spacery z psami, zacznę ćwiczyć jogę itp. Tymczasem wciąż siedzę przy komputerze i rozmawiam przez telefon. A że na wsi zasięg słabiutki, to krzyczę przez telefon łapiąc zasięg po całym domu, a przy ważnych spotkaniach wsiadam w samochód i jadę do najbliższej miejscowości, aby mnie z zooma nie wyrzuciło. Chyba nie jestem aż tak zdalna do pracy zdalnej. Na pewno się nie nudzę, na pewno nie liczę ziarenek ryżu. Wobec braku rytmu pracy zawodowej wyostrzają się u mnie różne niedoskonałości, jak chociażby brak umiejętności zarządzania własnym czasem , ale nie katuję się tym za bardzo.  Zastanawiam się, jak szybko uda mi się wejść w rytm "normalnej" pracy i jaki to będzie rytm. 
Likeme (0)

Users have already commented on this article

Пријавите се или се региструјте да бисте постављали коментаре.