Peer teaching w świecie dorosłych
ok. 7 minut czytania – polub, linkuj, komentuj!
Innowacyjność rozwiązań najczęściej wynika z ich dosłownej nowości. Nowy materiał, nowy proces czy nowe podejście otwierają unikalne możliwości i, mówiąc trywialnie, lepiej rozwiązują dany problem. Zdarza się jednak tak, że po wielu latach wracamy do rozwiązań, które kiedyś były jak najbardziej powszechne. Odkurzone po wielu latach okazują się być 'przełomowe', 'rewolucyjne' czy też skromnie 'alternatywne'. Nie inaczej zdaje się być w przypadku idei tzw. 'wzajemnego uczenia' (ang. 'peer teaching'), które ostatnimi czasy zdaje się robić furorę nie tylko w przypadku edukacji dzieci i młodzieży, ale również w dziedzinie uczenia się dorosłych.
Photo by Papaioannou Kostas on Unsplash
W zrozumieniu idei wzajemnego uczenia na pewno pomoże nam analiza źródłowego terminu, jakim jest wspomniane już wyżej angielskie wyrażenie 'peer teaching'. Kluczowym wyrazem jest tutaj bez wątpienia rzeczownik 'peer'. Posiada on dwa kluczowe znaczenia: pierwsze to ' rówieśnik', czyli osoba o takim samym lub zbliżonym do nas wieku. Drugie znaczenie jest nieco bardziej złożone, ale zawsze sprowadzać się będzie do osoby, która zajmuje podobne do nas stanowisko, jest na takim samym lub podobnym poziomie zaawansowania w danej dziedzinie bądź też w jakiejkolwiek innej strukturze znajduje się na takim samym lub podobnym szczeblu.
Mając na uwadze powyższe, błyskawicznie zauważamy, że w przypadku uczenia się wyrażenie 'peer teaching' wzajemne uczenie oznaczać może dwie z tych rzeczy. Oto, bowiem, możemy mieć do czynienia z grupą osób w tym samym wieku, która w danej dziedzinie reprezentuje podobny poziom zaawansowania i postanawia razem się uczyć. Jeśli jeszcze dodamy do tego cztery zasady, kluczowe w przypadku edukacji dorosłych jako takiej zaproponowane przez Malcolma Knowles’a, idea ‘wzajemnego uczenia’ stanie się czymś bardziej interesującym niż innowacyjną nowalijką.
Wspomniany Knowles, przez niektórych określany ojcem edukacji dorosłych, wymienia cztery zasady wyróżniające proces uczenia się starszych. Pozwolę sobie w przypadku dwóch z tych filarów pokusić się o komentarz ilustrujący jak idea ‘peer teaching’ znakomicie wpisuje się w podstawy procesu uczenia się dorosłych.
- Dorośli powinni być zaangażowani w proces planowania i ewaluacji swojego procesu edukacji.
Jeśli już postanawiamy się zająć czymś na poważnie w grupie rówieśników, to niemal oczywistym staje się fakt, że pozbawieni lidera procesu w postaci instruktora czy nauczyciela, to my sami stajemy się sterem i żaglem. Jeśli więc wraz z sąsiadką z działki postanowimy nauczyć się uprawiać egzotyczne rośliny dotychczas niespotykane w naszej okolicy, to my same zrobimy ‘research’ odnośnie wymagań roślinki, jej wymagań słoneczno-glebowych, etc. W trakcie wegetacji nieustannie będziemy wymieniać się spostrzeżeniami i błyskawicznie wdrażać rozwiązania, które nasza koleżanka zdążyła już wdrożyć. Jeśli uprawa okaże się sukcesem, to prędzej czy później podzielimy się swoim osiągnięciem z innymi znajomymi działkowcami czy ogrodnikami. Ten być może trywialny przykład nawiązuje jednak do esencji idea wzajemnego uczenia się oraz podstaw edukacji dorosłych, czyli równości, niezależności i samodzielności. Ktoś może zapytać o samodzielną ewaluację, choćby w przypadku naszej przykładowej roślinki. Oczywiście, że najpierw zrobią to same ogrodniczki-eksperymentatorki, a potem, zgodnie z ideą peer-teachingu, ich rówieśniczki czy rówieśnicy z działki obok. Na tym samym poziomie. Czyli… ‘peer’!
- Uczenie się dorosłych jest bardziej nastawione na rozwiązywanie problemów niż na opanowywanie treści.
Tym razem wyobraźmy sobie grupkę znajomych z jednego osiedla, którzy postanawiają wspólnie wyjechać na wakacje do Hiszpanii. Tylko jeden z nich potrafi mówić z języku Cervantesa a wszyscy chcieliby w trakcie wyjazdu choćby kilka słów zamienić z miejscowymi. Mając mało czasu postanawiają urządzić sobie mini-kurs hiszpańskiego, gdzie liderem byłby rodzynek, który po hiszpańsku już co nieco potrafi powiedzieć. Gdzie tu idea wzajemnego uczenia, skoro tylko jeden potrafi cokolwiek a reszta przysłowiowo ‘ni w ząb’? Otóż pamiętajmy, że cała grupa razem wyjeżdża do Hiszpanii, a więc w pewnym sensie są na jednym poziomie, jeśli chodzi o potrzeby. Napotkali na problem (brak znajomości hiszpańskiego u większości wyjeżdżających) i postanowili go rozwiązać wykorzystując bardziej kompetentnego sąsiada/ sąsiadkę. Jeden problem, przepływ danych wśród osób z tej samej lub zbliżonej grupy wiekowej czy poziomu zaawansowania.
Z pewnością część z Państwa odnosi w tym momencie wrażenie, że być może po raz kolejny ‘dorabiana jest teoria’ do zjawisk powszechnych i nie wymagających nowoczesnej nomenklatury i chwytliwych marketingowych nazw. I dlatego w samym już wstępie pozwoliłam sobie na asekuracyjny, być może, komentarz o naturze peer teachingu. Czy działkowicze nie współpracują ze sobą już od zarania działkowych dziejów nieustanie wymieniając się domowymi sposobami na zwalczanie mszycy, spełniając w ten sposób wszystkie możliwe definicyjne wymogi wzajemnego uczenia się dorosłych? Oczywiście, że tak. Jednak w związku z coraz bardziej rosnącym wpływem edukacji zinstytucjonalizowanej w postaci szkół, liceów, techników czy uniwersytetów, rola peer teachingu stopniowo malała w związku z rosnącą rolą autorytetu nauczyciela, instruktora czy wykładowcy. Przepływ informacji między uczniami czy słuchaczami był coraz bardziej marginalizowany, bo to szkoła nas miała uczyć, a my w tej szkole mieliśmy słuchać starszych i mądrzejszych. Może od czasu do czasu jakiś kolega lub koleżanka pomógł nam przy odrabianiu matematyki lub wytłumaczył trudniejsze rzeczy, jednak wszystko to było ledwie epizodem w wielkiej historii naszej edukacji, z nami siedzącymi w szkolnej ławie i wchłaniającymi wiedzę z wyżyn belferskiego biurka. Połączenia ‘peer-to-peer’ (‘rówieśnik z rówieśnikiem’) dozwolone były jedynie w trakcie przerw i raczej rzadko nawiązywane były wtedy w kwestiach oświatowych.
Internet zmienia zasady gry
I w tym momencie, po raz kolejny na scenę wchodzi współczesna technologia. Powszechna dostępność niemal każdego rodzaju wiedzy znacząco zdegradowała rolę nauczycieli/ wykładowców jako głównego źródła danych. Nie potrzebujemy już gmachów z katedrami dumnie wynoszącymi się nad uczniowskimi biurkami, by sprawdzić dowolne zagadnienie z dowolnie wybranej dziedziny. O ile wciąż polegamy na zinstytucjonalizowanych źródłach danych (np. oficjalnych stron internetowych instytutów naukowych), o tyle sytuacja przedstawia się o wiele ciekawiej w przypadku tzw. filmików instruktażowych. Niektórzy autorzy cieszą się olbrzymią popularnością publikując choćby instrukcje dotyczące bezpiecznego wymieniania bezpieczników czy samodzielnego naprawienia atramentowej drukarki. Owszem, część z tych filmów faktycznie publikowana jest przez fachowców (co zakłóca nam nieco ideę wzajemnego uczenia wśród osób na tym samym poziomie), ale część to po prostu domorośli majsterkowicze, którzy opanowawszy jakąś sztuczkę, chętnie dzielą się nią z innymi. Ciężko chyba o bardziej klarowny dowód na egalitarność internetu, a przede wszystkim na to, jak w tych czasach możemy się uczyć od siebie nawzajem.
Angielski termin ‘peer teaching’ jest moim zdaniem obarczony pewną niedoskonałością. Na początku celowo skupiłam się na rzeczowniku ‘peer’ czyli rówieśniku, osobie o podobnych kompetencjach czy stopniu. Pozostał nam rzeczownik ‘teach’, czyli ‘nauczać’. Polski odpowiednik jest bardziej kompletny. ‘Wzajemne uczenie’ nie narzuca nikomu permanentnie roli nauczyciela czy ucznia. Czasami to ja pomogę tobie, a kiedy indziej ty mi. Ja pokażę, jak uprawiać w ogrodzie mandarynki, a ty nauczysz mnie kilku najważniejszych wyrażeń z hiszpańskiego.
Chwila refleksji
Nie jest więc wzajemne uczenie niczym nowym. Zostało zepchane w cień przez oświeceniową rewolucję systemu nauczania i dopiero teraz powoli odzyskuje swoje znaczenie choćby dzięki fundamentalnej dla użytkowników internetu zasadzie ‘peer-to-peer’. Warto jednak spojrzeć krytycznym okiem na swoją własną instytucję czy siebie samego jako osobę uczącą się, stawiając sobie pytanie, jak bardzo korzystam z potencjału swoich ‘rówieśników’ i czy aby czasem my sami nie mamy czegoś, czym moglibyśmy się podzielić z innymi. Zanim zapiszemy się na kurs hiszpańskiego w szkole języków obcych oddalonej o 20 kilometrów od nas, czy nie lepiej może uśmiechnąć się do sąsiadki, która spędziła tam 10 lat? Znając mnóstwo sposobów na szybkie wyczyszczenie łańcucha rowerowego może pokazać to sąsiadom, którzy równie często pedałują po okolicznych lasach? Ot dwa proste przykłady, które pokazują, jak wielki potencjał ma wzajemne uczenie.
Joanna Krasowska - od lat zajmuje się edukacją osób dorosłych. Prowadzi firmę szkoleniowo-doradczą BRAMY KULTURY. Trenerka, menadżerka kultury, doradczyni w zakresie zarządzania bibliotekami publicznymi, certyfikowana doradczyni w Sieci Doradców Lokalnych FRSO, koordynatorka i ewaluatorka projektów edukacyjno-kulturalnych, trenerka, fundraiserka – absolwentka Szkoły Fundraisingu FAOO oraz autorka książki "Kreatywne zarządzanie. Niezbędnik menadżera kultury". Na co dzień prowadzi Fundację KULTURA, członkini Stowarzyszenia Integracji Społecznej PROPAGO, przewodnicząca Rady Fundacji MY oraz partner reprezentujący sektor gospodarczy w Stowarzyszeniu Lokalna Grupa Działania Kraina Łęgów Odrzańskich.
Jesteś trenerem, szkoleniowcem? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń, narzędzi trenerskich i niestandardowych form? Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na temat technik prowadzenia szkoleń, narzędzi szkoleniowych i pracy trenera dostępne na polskim EPALE! |
---|
Zobacz także:
Edukacja rówieśnicza zawsze…
Edukacja rówieśnicza zawsze była dla mnie konceptem podpatrywanym głównie... na filmach, albo o którym dowiadywałem się z opowieści innych osób. Chyba należę do tych ludzi, którym indywidualna nauka wychodziła zawsze najlepiej. Widzę jednak wartość w tego typu działaniach - marzy mi się np. sytuacja, w której za jakąś edukacyjną usługę, ktoś inny uczy mnie np. hiszpańskiego :) Może zna Pani jakieś narzędzia/bazy, warte polecenia, gdzie osoby mogą poszukiwać partnerów do takiej koleżeńskiej wymiany?