"Znajomi, nieznajomi" - artykuł konkursowy
Jako trener pracuję ponad 18 lat i zawsze kiedy ktoś pyta mnie o opisanie trudnej sytuacji w tym zawodzie nie wiem, co na to pytanie odpowiedzieć. Jeżeli człowiek ma za sobą pewien bagaż doświadczeń, to większość sytuacji, z którymi się spotyka jest do opanowania i zazwyczaj nie są one wielką trudnością, może bardziej wyzwaniem.
Mówiąc o takim wyzwaniu często stoi mi przed oczami pewna sytuacja sprzed wielu lat, kiedy to zapowiedziałam się jako uczestnik szkoleń u mojej bardzo dobrej znajomej, która była ode mnie dwukrotnie starsza, szkoleniowiec z ogromnym bagażem doświadczeń i jeszcze większą praktyką. Jakie było moje zdziwienie, kiedy weszłam na jej zajęcia i wyraźnie poczułam, że mocno speszyła się moją osobą, a wręcz była skrępowana moją obecnością. Wtedy jeszcze mnie to dziwiło.
Po prawie dziesięciu latach zaczynam to rozumieć. Jednym z większych wyzwań trenerskich z jakimi się spotkałam jest prowadzenie szkoleń dla osób, które wcześniej znałam na prywatnej stopie. Z taką sytuacją spotkałam się kilka dni temu. Na szkolenie przyszedł mąż mojej znajomej z mojej byłej pracy. Człowiek ten jest osobą znacznie ode mnie starszą.
Zaczęłam się zastanawiać nad tym, skąd pojawiło się uczucie skrępowania w prowadzeniu szkolenia, uczucie które było mi obce od dawien dawna. Wtedy doszłam do następujących wniosków.
Przede wszystkim łatwiej jest prowadzić szkolenia dla osób, których nie znamy. Znajomi zazwyczaj znają nas prywatnie, z zupełnie innych sytuacji życiowych, znają nasze dzieci i rodziny. Podawanie przykładów płynących z naszego doświadczenie nie jest już wtedy takie proste i anonimowe. Za naszymi opowieściami stoją konkretne osoby, wspólni koledzy. Stoi za tym pewnie obawa przed byciem ocenianym. Jednakże nie chodzi tu o ocenę naszej merytoryczności czy profesjonalizmu. To jest raczej ocena subiektywna, której obawiamy się, ponieważ nie chcielibyśmy nikogo zawieść.
Po drugie trudno jest prowadzić szkolenie miękkie, zwłaszcza kiedy naszymi odbiorcami są osoby starsze, dysponujące znacznie większym bagażem doświadczeń. Widzę tutaj dwa rodzaje wyzwań: zróżnicowane wiekowo audytorium dla którego opisy przypadków i przykłady będą inne, oraz praktyka i doświadczenie uczestników szkolenia, którzy w pewnych kwestiach mogą mieć większą wiedzę niż szkoleniowiec. Nie wynika to z mniejszych kompetencji szkoleniowca. Tak zdarzyło się w sytuacji, kiedy poproszono mnie kiedyś o przedstawienie sytuacji rynkowej kanałów tematycznych. Zestawienia, które zaprezentowałam zainteresowanej widowni były podane w oparciu o dane cennikowe, bez uwzględnienia rabatów (które są tajemnicą handlową). Na sali jednakże zasiadywali handlowcy tychże stacji odpowiedzialni za politykę cenową i udzielanie tych rabatów. Zatem wyzwanie szkoleniowca polega na przepracowaniu początkowego skrępowania w chęć obopólnej współpracy, wykorzystaniu ewentualnego zasobu wiedzy uczestników, ich praktyki w zbogacenie prowadzonego szkolenia. Wymaga to od trenera dystansu, pokory, ale i umiejętności angażowania uczestników w proces szkolenia.
|
Jesteś trenerem, szkoleniowcem? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod i niestandardowych form? Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na temat pracy trenera dostępne na polskim EPALE |
Komentarz
Bardzo przydatny tekst.
Nowe spojrzenie
Szkolenie to mały teatr
Ostatnio byłam na szkoleniu w części prowadzonym przez mojego znajomego. Byłam zadziwiona (mile) z jaką sprawnością podawał przykłady „ze swojego życia i doświadczenia”, które były zmyślone na potrzeby tego szkolenia. Nie był skrępowany moją obecnością, bo wiedział, że go nie „wydam”. Może z tego wynika skrępowanie, o którym piszesz – że trenerzy pokazują swoją, ale jednak trochę wykreowaną twarz?
Chyba wielu trenerów czy