Nie pytaj - czyli o braniu i dawaniu
ok. 4 minuty czytania – polub, linkuj, komentuj!
„Nie pytaj, co twój kraj może zrobić dla ciebie, zapytaj, co ty możesz zrobić dla swojego kraju” te słowa prezydenta Johna F. Kennedy’ego, pozornie nie związane z pracą projektową, przychodzą mi na myśl, ilekroć podsumowuję zmiany, jakie zaszły w naszej pracy z seniorami, odkąd Fundacja Eurointegracja realizuje projekty Erasmus + edukacja dorosłych. Śledzenie tych zmian to gotowa recepta na osiągnięcie dobrych efektów - sposób na Erasmusa.
Dziś analizujemy wspominając: jak to było w naszej organizacji w erze „przederasmusowej” na polu edukacji dorosłych? Jak uprawialiśmy to poletko? Ano, uprawialiśmy je w równych rzędach, na zaoranych grzędach. Ano, były oczywiście kursy... Kursy, jakich wiele. Seniorzy przychodzili, nabywali wiedzę, wychodzili. A my ? My organizowaliśmy miejsce i edukatorów, dostarczaliśmy kserokopie materiałów. Listy obecności. Wszystko jak należy.
Potem nadeszły projekty, pisane z myślą o większym otwarciu się naszych podopiecznych, o przełamaniu barier, innym sposobie komunikowania i innym podejściu do nauki. Do takiego procesu zainspirowała nas partnerka projektowa z Sewilli, twórczyni metody ekspresji psychokorporalnej. Tę metodę seniorzy poznali podczas projektu „Uczenie się to też sztuka”, w 2022 roku. Kolejny rok to wyjazd do Malagi na projekt „Adulucia. Andaluzja dla Seniorów” obejmujący warsztaty języka i kultury hiszpańskiej w szkole językowej. Tu nasze oczy i serca otworzyły się na metody nauczania: okazuje się, że można je realizować nie tylko w klasie, ale też przy jedzeniu churrosów z czekoladą, przyrządzaniu paelli, tańczeniu salsy, zakupów na targu czy zwiedzaniu muzeów.
W obu projektach pracowaliśmy ze społecznością lokalną, dzieląc się naszą kulturą podczas „Fiesta Polaca” - inspirowanego przez naszych uczestników wieczoru z poznawaniem polskich potraw, kultury, muzyki i tańca. Seniorzy organizowali dla społeczności lokalnej wystawy swoich fotografii, w których pokazywali swój punkt widzenia na miasto gospodarzy. Nawiązanie bliskich kontaktów z mieszkańcami, w tym imigrantami, mimo barier językowych i kulturowych, wpłynęło diametralnie na zmianę mentalności naszych uczestników i odchodzenie od stereotypów.
Dwa wyjazdy do Andaluzji w dwóch ostatnich latach zmieniły naszą rzeczywistość w o wiele większym stopniu, niż można było to przewidzieć. Zmiany zaszły w wielu aspektach, a generalnie można je rozpatrywać w dwóch wymiarach.
Z jednej strony u seniorów - uczestników działań edukacyjnych naszej organizacji nastąpiły następujące zmiany:
- zmiana podejścia biernego, a nawet czasem roszczeniowego na inicjatywne, aktywne, kreatywne;
- dużo większa łatwość nawiązywania kontaktów, tolerancja i nieocenianie innych;
- dostrzeganie swojej własnej sprawczości i odpowiedzialności za to, co osiągamy;
- nabycie wiary, że wszystko jest możliwe i zastąpienia postrzegania problemów na sposoby ich rozwiązania.
O wiele bardziej zaskoczyły nas zmiany, jakie zaszły w pracy naszej organizacji, wśród działaczy, wolontariuszy, partnerów. Okazuje się, że tu - paradoksalnie - to właśnie uczestnicy stali się naszymi nauczycielami, stymulując zmianę naszych nawyków i sposobów myślenia w następujących kierunkach:
- odejście od schematu „organizowania i załatwiania” kursów na rzecz stwarzania możliwości i dawania szansy do samoorganizacji nauki;
- nabranie elastyczności w poszukiwaniu rozwiązań i dystansu do pokonywania trudności;
- stawianie naszym uczestnikom naprowadzających pytań zamiast dawania gotowych recept;
- rozłożenie ciężaru samooceny i ewaluacji działań pomiędzy uczestników i organizatorów.
Dziś zastanawiamy się, co sprawiło, że takie zmiany miały miejsce i że poszły w tym właśnie kierunku. Czy to tylko działania projektowe? Czy przyczynił się słoneczny klimat Andaluzji, w opozycji do mglistej polskiej jesieni? Czy spotkania z mieszkańcami południa, z bardziej otwartym i bezpośrednimi w kontaktach temperamentem? A może też nabyte doświadczenia w podróżowaniu. Wszak przed trzema laty pierwsze boje na noże szły o to, czy jest możliwe spakować się na dwa tygodnie do małej walizki...Potem przyszedł czas na konieczność korzystania z nawigacji, map google, kodów QR, samodzielne wyszukiwanie przydatnych informacji, serwisów rezerwacyjnych, rozkładów jazdy. Świat stał się dla naszych seniorów bardziej przyjazny i dostępny.
Chcemy zachęcić Was - czytelników bloga EPALE - potencjalnych wnioskodawców lub początkujących realizatorów projektów, do takiego spojrzenia na realizowane projekty. Do traktowania ich jako procesu powodującego ciągłą zmianę i obfitującego w różnorodne czynniki pozwalające na rozwój i powstawanie nowych przestrzeni dla niego. Do odważenia się na zamianę ról organizator-uczestnik w schemacie dający-biorący. Jeżeli nasze przykłady i porady okażą się dla Was przydatne, będzie to kolejny pozytywny efekt, jak fala rozchodząca się od wrzuconego w wodę kamyka.
Jak w powiedzeniu amerykańskiego prezydenta: dawaliśmy sobie wiele i równie wiele czerpaliśmy od siebie nawzajem. Działania projektowe, również te poprzedzające wyjazdy i następujące po nich, wymagały od nas wszystkich osobistego zaangażowania. Zarówno od organizatorów - w sensie wstrzymywania się od oczekiwanego przez beneficjentów „podawania wszystkiego na tacy”. To niezwykle trudne, bo w istocie łatwiej jest zrobić coś samemu niż nauczyć tego drugą osobę. I od uczestników, którzy włożyli wysiłek, by odnaleźć w sobie i wyzwolić pokłady kreatywności, inspiracji i - czasem po prostu - odwagi. Udało się. Dziś już w naszej organizacji nie ma kursów i kursantów, tylko „grupy edukacji i rozwoju”, nie ma list obecności i kserokopii materiałów. Jest burza pomysłów na kolejne metody nauki i na kolejne projekty. Jest słoneczny południowy luz.
Artykuł brał udział w konkursie Sposób na Erasmusa+ (edycja 2024).