Czy spotkanie online to spotkanie? Neurobiologia zabiera głos
ok. 4 minuty czytania - polub, linkuj, komentuj!
W praktyce edukacyjnej spotkanie w świecie realnym to luksus. Wymaga ono zebrania wielu osób w tym samym miejscu, ogranicza nas geograficznie, zostawia często ślad węglowy i pociąga za sobą wiele kosztów – na przykład logistycznych. Pewną przeszkodą jest również to, że spotkanie w realu nie może być za krótkie, bo przecież trudno utrzymać opłacalność szkolenia 30-minutowego szczególnie, jeśli uczestnicy są z różnych miast a trener musi dojechać z przysłowiowego Szczecina. Nie może być za długie, bo żeby się opłacało, to trzeba to jakoś wbić w schemat tzw. „dni szkoleniowych”.
Dużo lepsza sytuacja jest, gdy mamy do dyspozycji spotkania online. Możemy zaplanować proces, w którym kilka krótkich spotkań odbędzie się w rytmie, w którym to ma sens metodyczny – na przykład spotkanie wprowadzające, później przerwa na pracę własną, później spotkanie robocze itp.
Photo by pexels-marcus-aurelius
Jednak od zawsze zadawaliśmy sobie pytanie – czy spotkanie stacjonarne wnosi taką samą wartość jak spotkanie online? Czy korzystając z wygody Zooma lub Teamsa czegoś nie tracimy?
Pandemia dodatkowo pogłębia potrzebę szukania odpowiedzi na to pytanie, bo decyzja o trybie spotkania nie zawsze jest naszym wyborem.
Z takim właśnie pytaniem zwróciliśmy się w siódmym odcinku programu Digital Learning Drive do Urszuli Dąbrowskiej, biolożki, autorki książki o mózgu „Życie towarzyskie mózgu” – co na to osoba, która z neurobiologią obcuje na co dzień?
Pierwsza reakcja naszego gościa była taka, że zapytała nas, czy rozmawiając z nią w warunkach wspólnie prowadzonego webinaru mamy poczucie spotkania. Nie ukrywam, że ja miałem to poczucie. Jest więc o co walczyć.
Pięć cech prawdziwego spotkania
Bardziej metodyczna odpowiedź na to pytanie z punktu widzenia nauk o mózgu może być łatwiejsza po rozbiciu problemu na czynniki pierwsze. Okazuje się, że wyróżnia się 5 cech spotkania między ludźmi, które powodują, że odczuwamy coś jako rzeczywiste spotkanie.
Pierwsza cecha to DOTYK. Spotykając się w realu możemy się dotknąć – w spotkaniu online już nie (przynajmniej na razie). Wydaje się więc, że tutaj spotkanie online przegrywa. Czy tak bardzo? Jak często pozwalamy sobie na dotyk w sytuacjach „służbowych”? Czy poza samym przywitaniem i być może określonymi ćwiczeniami uczestnicy szkolenia dotykają się nawzajem? Chyba jednak nie za bardzo.
Dlatego myślę, że to nie jest tak kluczowe dla wartości spotkania.
Co możemy zrobić, żeby spotkanie online było bardziej „dotykowe”? Zapewne niewiele, ale szukałbym pomysłów w spowodowaniu, żeby ludzie się „poczuli” nawzajem – być może rozmawiając w parach lub mówiąc o sobie.
Druga cecha to ROZMOWA. W odróżnieniu od monologu lub transmisji rozmowa to akt dwu- lub wielostronny. Zawiera nie tylko wypowiedzi, ale również reakcje na nie, wtrącenia itp. No i tutaj wydaje się, że spotkanie online, szczególnie w niewielkiej grupie, daje nam ten komfort. Jeśli są włączone kamerki, to widzimy reakcje. Jeśli prowadzący zachęci uczestników do reakcji, to mogą one wystąpić. Podział grupy na podpokoje również wydaje się dawać poczucie rozmowy. Tutaj spotkanie online daje nam punkt szczególnie, że być może bez narzędzi zdalnej komunikacji spotkanie może być trudne, kosztowne lub niemożliwe – na przykład jeśli prowadzący mieszka na innym kontynencie.
Trzecia cecha spotkania to ŚMIECH (wspólny śmiech). Śmiejemy się razem, więc jesteśmy razem. W tym przypadku wiele zależy od prowadzącego. Jeśli zbuduje atmosferę luzu, to ten warunek też jest spełniony. Możemy śmiać się razem online. Zaliczamy punkt. Dla nas wniosek, żeby nie bać się śmiechu podczas spotkań. Jak powiedziała Dorota Jakubowska (również w Digital Learning Drive) – zbyt poważny i „perfekcyjny” wykładowca nie buduje dobrej sytuacji edukacyjnej.
Czwarta cecha to WSPÓŁPRACA. Tutaj możemy bardzo wiele zdziałać, bo narzędzi online mamy bez liku. Zapraszanie uczestników spotkania do dyskusji, wypracowania pomysłów pozwala postawić ich w sytuacji współpracy. Możemy razem tworzyć różne rzeczy. Nawet proste zaznaczanie czegoś na wspólnej tablicy, choć nie zawsze mocno merytoryczne, może być czynnikiem polepszającym poczucie spotkania. Twórzmy wszystko, co się da wspólnie. Tutaj tzw. online nie wydaje się sporą przeszkodą.
No i na koniec cecha, która nazywa się SYNCHRONIZACJA i odnosi się do takiej umiejętności naszych mózgów, aby robić coś jednocześnie. No i tutaj jest średnio. Niewielkie opóźnienie w transmisji powoduje, że wiele czynności – na przykład zaśpiewanie piosenki – może się okazać karkołomne. Niby możemy robić wiele rzeczy jednocześnie, ale to tak do końca jednocześnie nie jest. Możemy w naszych spotkaniach wprowadzać elementy synchronizacji (na przykład jedna osoba wpisuje pomysły, inna je umieszcza w odpowiednim miejscu tablicy), jednak warto być świadomym ograniczeń wynikających z opóźnień czasowych.
Wygląda więc na to, że niestety część parametrów, które cechują spotkanie, nie do końca jest osiągalnych w spotkaniu online. Spotkanie online to jest jakieś spotkanie, ale trochę jakby nie do końca. Z drugiej strony zawsze lepsza alternatywa niż brak spotkania. Ślad węglowy, oszczędność czasu… odpowiedź, która forma spotkania jest lepsza, nie jest oczywista.
Moim zdaniem świadomość tego, co powoduje, że aktywność jest dla mózgu spotkaniem, jest ważna i pozwala nam zadbać o to, by to poczucie spotkania, choć niedoskonałe, czynić bardziej realnym. Zestawiając to z niewątpliwymi zaletami spotkania online – kosztami, logistyką, dowolną długością wydaje się, że warto świadomie operować różnego rodzaju formami spotkań online, by osiągnąć cele szkoleniowe.
Nagranie całej rozmowy z Urszulą Dąbrowską dostępne jest na kanale YouTube Fundacji Digital Creators po adresem: https://www.youtube.com/watch?v=xyVRs3_DcUw.
Na zachętę dodam, że pada tam również pytanie: Czy jesteśmy wzrokowcami?
Sławomir Łais – edukator z ponad 20-letnim doświadczeniem w edukacji cyfrowej, projektant aplikacji uczących, autor publikacji, bloger praktykatrenera.pl, prelegent wielu konferencji. Prezes OSI CompuTrain, współtwórca metody i narzędzi Learning Battle Cards. Trener, konsultant w stosowaniu nowoczesnych technologii w uczeniu. Członek rady Fundacji Digital Creators. Ambasador EPALE.
Jesteś trenerem, szkoleniowcem? Szukasz inspiracji, sprawdzonych metod prowadzenia szkoleń, narzędzi trenerskich i niestandardowych form? Tutaj zebraliśmy dla Ciebie wszystkie artykuły na temat technik prowadzenia szkoleń, narzędzi szkoleniowych i pracy trenera dostępne na polskim EPALE! |
Zobacz także:
Adekwatnie do sytuacji – dobieranie metod w projekcie cyfrowym
Mierzyć? Wierzyć? Sprawdzać? Czy zawsze warto wierzyć pomiarom?
Praca edukatora z ekspertami – skuteczna, jeśli grasz na swoim boisku
Edukatorze! Nie projektuj bez sensu. Typowe błędy prowadzące do bezcelowych szkoleń
Dylemat słonia, czyli gdzie kończy się efekt, a zaczyna efekciarstwo
Trener kontra AI-trener. Zestaw pytań, które warto sobie zadać
Komentarz
Coraz bardziej doceniam…
Coraz bardziej doceniam spotkania online, głównie z powodów o których Sławku piszesz: ślad węglowy, oszczędność czasu, możliwość spotkania się choćby na dwie-trzy godziny ludzi z całej Polski (świata), łatwiejsza logistyka, mniejsze koszty itp. Zabrzmi to banalnie, ale bardzo dużo zależy od osoby prowadzącej, która może stworzyć taką atmosferę, że ludzie czują się, jakby byli obok siebie w realu. Byłam w takiej sytuacji po jednej i drugiej stronie, jako prowadząca i uczestniczka. Dotknąć się możemy także słowem, uśmiechem, spojrzeniem, zrozumieniem. Najtrudniejsze i czasem niezależne od osoby prowadzącej są tzw. czarne okienka. I nawet nie z powodu tego, że ktoś się nie chce pokazać, ale że ma ograniczone łącze.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
A jednak spotkania on-line to ciut gorszy wybór
Sławku z zaciekawieniem przeczytałem Twój artykuł i chętnie zobaczę rozmowę z Urszulą Dąbrowską. Potrzeba nam zdrowego rozsądku, czyli korzystania z tego co jest możliwe i dostępne szczególnie teraz przy ograniczeniach Covidowych. Ale nic nie zastąpi bezpośredniej relacji. Atmosfery spotkania twarzą w twarz i emocji związanych z byciem tu i teraz. Coraz więcej konferencji moderują on-line, a zawsze cieszę się jeżeli tylko widzę na sali szkoleniowej moich uczestników i mogę prowadzić bezpośrednią edukację. Pogodziłem się jednak już z tą nową hybrydową normalnością i coraz lepiej się w niej czuję. I to chyba o to chodzi, kiedy przychodzą zmiany.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
To jaką formę spotkania wybierzemy zależy od kilku czynników.
Z ciekawością przeczytałam jak to jest w rozumieniu neurobiologii. Zwolennicy i przeciwnicy konkretnego typu spotkań wymieniają argumenty i kontrargumenty za daną formą spotkania. Wszystkie te głosy są ważne i należy brać je pod uwagę wybierając formę spotkania. Ostatnie doświadczenia uczą, że nawet jeśli część parametrów, które cechują spotkanie twarzą w twarz, nie do końca jest osiągalne w spotkaniu online, to niekoniecznie takie spotkanie zawsze będzie „lepsze” i pozwoli osiągnąć zakładany cel. Przede wszystkim ważne jest co to za spotkanie (szkolenie, zebranie, narada, debata itp.) oraz to kto będzie po obu stronach (np. nauczyciel-uczniowie, trener-uczestnicy, kierownik-współpracownicy). Świadome operowanie formami spotkań jest ważne. Kilka przykładów: (a) Lekcja matematyki z uczniami online – włączona jedynie kamera nauczyciela i czarne kafelki zamiast twarzy uczniów. (b) Comiesięczna odprawa z pracownikami, w której nie tylko wszyscy mają włączone kamery, ale też aktywnie biorą udział w spotkaniu. (c) Zebranie z rodzicami ucznia, na które w formule online łączy się dużo więcej rodziców niż przychodzi na spotkania w szkole… To jaką formę spotkania wybierzemy zależy od kilku czynników.