Czy web-edukator powinien być bardziej odpowiedzialny?
Θέλετε να υποβάλετε σχόλιο; Εισέλθετε στον λογαριασμό σας ή εγγραφείτε
Cześć,
Jedno wiemy na pewno: internet to nie jest miejsce, które kojarzy się z odpowiedzialnymi treściami, a twórcom często brak choćby podstawowej świadomości w tym zakresie. Gdy kilka lat temu przekonałem rodziców, aby porzucili poczciwą telegazetę na rzecz internetu mówiłem, że to miejsce w którym znaleźć można odpowiedzi na wszelkie pytania, bo zapewne ktoś już gdzieś mierzył się z tym samym problemem. Szalę przeważyła łatwość zakupu paska napędu do pralki automatycznej (18 PLN + kurier). Dziś muszę rakiem wycofywać się ze swoich słów tłumacząc, że często intencje piszących/publikujących są różne... Nie to, że moi rodzice są jacyś naiwni, ale "sprzedałem" im sieć www jako miejsce wiedzy i inspiracji, a teraz muszę sprawdzać czy aby nie nazbyt poważnie to traktują.
Ja, jak każdy, kto dorastał wraz z internetem, znam życie w realu i w wirtualu. Wy zapewne też założyliście sobie taki filtr przez który patrzymy na globalną sieć. Filtr, którzy każe nam przymrużyć oczy i patrzeć z dystansem. Godzimy się na szlam i syf, bo z kloaki można co jakiś czas wyłowić perły. Otaczamy się sprawdzonymi bazami wiedzy, inspiracji, adresami www, którym ufamy.
Czy nie powinniśmy też ufać nauczycielom? Tymczasem oni nam nie ułatwiają tej miłości. Nie chcę ustyskiwać, nie wymagam dyplomów czy certyfikatów, bo nauka powinna być w miarę możliwości wolna. Jednak odkąd stała się biznesem, mam mieszane uczucia... Może jednak certyfikować, sprawdzać, piętnować oszustów? Co myślicie?
Podam przykład, który znalazłem wczoraj. Koleżance zepsuł się samochód. Po prostu zatrzymał się i nie chciał ponownie uruchomić. Wiadomo, że pierwszym mechanikiem jest Google. Dwa teksty, które znalazła (były bardzo wysoko w wynikach wyszukiwania):
https://mojafirma.infor.pl/moto/auta-zabytkowe/eksploatacja/275674,Dlacz...
https://mojafirma.infor.pl/moto/auta-zabytkowe/eksploatacja/251328,Jak-u...
Stoi za nimi duża firma (Infor), więc chyba można jej ufać. Tymczasem te artykuły, mimo że wyglądają na aktualne, dotyczą stanu motoryzacji z przełomu lat 80. 90. Myślę, że to przedruk z jakiegoś poradnika kierowcy z tamtych lat. Dlaczego coś takiego się robi? Dla pieniędzy, dla reklam, dla klikaności. Nawet jeśli reklama w internecie w formie banerów to przeszłość i daje skrajnie niskie przychody, to tysiące takich clickbaitów robi już konkretne kwoty.
No dobra - powiecie - tak bywa. W interenecie jest masę śmieci. Tyle, że nawiązując już konkretnie do tresci tego artykułu, jest on szkodliwy i wprowadza masę zamieszania. Nie jestem ekspertem, ale kilka rzeczy na początek:
- Dlaczego auto nie odpala? Cytuję: ..."najbardziej prawdopodobną przyczyną jest brak dopływu paliwa do gaźnika lub zatkanie się dysz gaźnika" - ostatnim autem z gaźnikiem, totalnym dinozaurem techniki, był chyba Maluch, równolegle też Polonez. Szansa, że jezdzisz na co dzień takim samochodem jest raczej niewielka.
- Jak sprawdzić czy jest prąd w przewodach wysokiego napięcia: "Po zbliżeniu końca przewodu zapłonowego do dowolnego metalowego elementu silnika powinna pojawić się błękitna iskra o długości do 10 mm." - szkoda, że autor nie powiedział, że takie praktyki we współczesnym samochodzie mogą mocno uszkodzić elektronikę i są po prostu niebezpieczne, można stracić życie.
Ten poradniki mogłoby równie dobrze dotyczyć Forda model A.
No więc wracamy do głównej myśli: czy uczący w sieci powinni być bardziej odpowiedzialni? Kontrolowani?
Εμφάνιση 1 - 3 από 3
Odpowiedzialni czy kontrolowani
Moja refleksja
Aż mi ciarki przeszły jak